Openbox i Fluxbox – lekkie menedżery okien dla każdego 37


Howitzer> fluxbox is bloated!! It includes a panel! 😀
rson> Howitzer: openbox is bloated, it includes xml

W dosyć dowolnym tłumaczeniu na polski mogłoby to wyglądać tak:

Howitzer> Ależ ten fluxbox jest ociężały! Zawiera własny panel! 😀
rson> Howitzer: No co Ty – to openbox jest przeładowany, znajdziesz w nim nawet xml

Cytat otwierający ten artykuł (wymiana zdań wyszperana gdzieś w zasobach internetu) stanowi całkiem trafne podsumowanie mentalności użytkowników tych dwóch menedżerów okien (za chwilę trochę wyjaśnień, o co w tym wszystkim chodziło).
Czy jednak rzeczywiście ludzie korzystający z tych rozwiązań muszą być zupełnymi geekami i maniakami prędkości? Mamy nadzieję, że ten artykuł rozwieje chociaż część wątpliwości i udowodni, że Fluxboksa i Openboksa mogą używać też „całkowicie absolutnie zupełnie zwyczajni” użytkownicy.

Zanim zaczniemy się zagłębiać w jakiekolwiek szczegóły, wypada zdefiniować, czym właściwie są owe „menedżery okien”. Przeciętny użytkownik systemu Linux zapewne słyszał o środowiskach graficznych takich jak GNOME, KDE czy XFCE. Nie każdy jednak jest świadom, że jakiś menedżer okien to integralna część tych środowisk.
Lakonicznie tłumacząc, menedżer okien (w języku angielskim Window Manager stąd też wziął się często używany skrót – WM) to program zarządzający prezentowaniem aplikacji w systemie graficznym (X Window System). Pozwala on m.in. na łatwą zmianę rozmiaru oraz położenia okien poszczególnych programów. Może on być używany wraz z całym środowiskiem lub niezależnie od niego.

Pozostawiając na boku definicje i wracając do artykułu – na pewno nie da się uniknąć kilku informacji historycznych. Tak, tak, wiemy – większość z naszych Czytelników naukę historii ma już za sobą, ale… Coś musimy napisać w tym arcie 😛 . Krótka notka z gatunku „te WM-y są fajne i świetnie się nam sprawdzają w codziennym użytkowaniu” nie jest raczej tym, co chcielibyście przeczytać.
Skoro już ma być lekcja historii – trzeba się trochę cofnąć w czasie… konkretniej – do roku 1997, kiedy to światło dzienne ujrzała pierwsza wersja menedżera okien o nazwie BlackBox. Nawiasem mówiąc, nazwa pochodzi od pierwszego zrzutu ekranu, jaki został wykonany po jego uruchomieniu i trzeba przyznać, iż wyjątkowo trafnie oddaje ona ówczesny klimat tego WM-a.

Pierwszy zrzut ekranu wykonany pod BlackBoksem

Blackbox szybko zyskał sobie grono zwolenników swoją szybkością i lekkością, powiedzmy jednak otwarcie – dla zwykłego użytkownika nie jest on zbyt atrakcyjny wizualnie. Rozwój projektu również nie jest aktualnie szczególnie dynamiczny – ostania wersja stabilna liczy sobie w tej chwili dobrze ponad trzy lata…

Tu właśnie na scenę wkraczają główni bohaterzy tego artykułu. Obaj powstali na bazie Blackboksa – Fluxbox w 2001, natomiast Openbox w 2002 roku – każdy z nich obrał jednak nieco odmienną drogę rozwoju. Openbox poszedł w kierunku minimalizmu i szybkości – pozbawiono go zbędnego wodotrysku jakim jest panel (tak, tak – twórcy Openboksa stwierdzili, że jest to zbędna aplikacja), a w wersji 3.0 został w całości przepisany na język C (Fluxbox i Blackbox pisane są w C++) oddzielając się tym samym od „krewniaków”. W efekcie Openbox jest ponoć szybszy w porównaniu do Fluxboksa… jednak teorii tej nikt dotychczas nie udowodnił 🙂 Dla odmiany, Fluxbox przez cały czas pozostaje kompatybilny z swoim pierwowzorem. Jego twórcy zwiększyli jednak jego możliwości, dodając obsługę pseudoprzezroczystości, możliwość grupowania okien i kilka innych pożytecznych dodatków.

Skoro już napisaliśmy, czym są owe menedżery okien i skąd się wzięły, pora na kilka informacji z gatunku „mamo, po co to wszystko?”
Fluxbox i Openbox (a także inne, lekkie menedżery okien) są idealną podstawą do stworzenia własnego, całkowicie spersonalizowanego środowiska graficznego. Ponieważ instalując WM-a otrzymujemy jedynie swoistą „bazę”, możemy kolejno dodawać wszystkie potrzebne nam programy – od menedżera plików czy x-terminala począwszy, na programach multimedialnych, biurowych, graficznych (i wszelkich innych) skończywszy. Oczywiście, także w środowiskach graficznych mamy możliwość zastąpienia domyślnych aplikacji programami zewnętrznymi. Problemem są jednak zależności, przez co rzadko kiedy jesteśmy w stanie w pełni usunąć program, nie siejąc przy okazji spustoszenia w strukturze danego środowiska graficznego.
Zaleta w postaci „zbudowania systemu pod siebie” nie jest jedyną mocną stroną tych menedżerów okien. Dzięki swoim mocno ograniczonym rozmiarom (wystarczy wspomnieć, iż paczki z kodem źródłowym ostatnich stabilnych wersji to w przypadku Fluxboksa trochę ponad 900 kilobajtów, w przypadku Openboksa – niewiele ponad 800 kilobajtów) oraz prostocie, zużywają niewiele zasobów. Normalnie działające systemy zbudowane na podstawie Openboksa czy Fluxboksa zużywają na starcie poniżej 60MB pamięci – taki wynik naprawdę trudno osiągnąć w przypadku środowiska graficznego – chyba że będzie to LXDE 🙂 Zasadniczo ten artykuł miał być poświęcony menedżerom okien, trzeba jednak wspomnieć tutaj także o LXDE. Tak, zgadza się – to środowisko graficzne, ale o ile w przypadku GNOME czy KDE menedżer okien jest tylko w cieniu danego środowiska, o tyle w przypadku LXDE sytuacja przedstawia się trochę inaczej. Jest to w pełni funkcjonalne środowisko zbudowane w oparciu o Openboksa – po instalacji otrzymujemy wstępnie skonfigurowany system, zaopatrzony w funkcjonalne, a równocześnie lekkie aplikacje.

Na potrzeby artykułu zainstalowaliśmy na wirtualnej maszynie Debian Lenny, na którym postawiliśmy Blackboksa, Fluxboksa i Openboksa. System zaraz po starcie i włączeniu Blackboksa zajmował 21MB, zaś na pozostałych po 25MB pamięci RAM.

Dobra – wystarczy tych dywagacji, pora wrócić do bohaterów naszego artykułu. Jakie wyglądają w praktyce różnice i podobieństwa między tymi menedżerami?
Szczerze mówiąc – różnice między nimi są dużo bardziej subtelne niż w przypadku chociażby GNOME zestawionego z KDE. Bez większego dłubania przy konfiguracji, obydwa te WM-y mogą wyglądać bardzo podobnie, czy wręcz identycznie.
W ramach pokazywania podobieństw: świeżo po instalacji oba menedżery wyglądają… mocno niespecjalnie (tak, to chyba całkiem trafne określenie):

Fluxbox zaraz po instalacji na Debian LennyOpenbox zaraz po instalacji na Debian Lenny

Wystarczy jednak odrobina wiedzy i chęci, a szybko można wydobyć z nich dużo więcej:
screen środowiska graficznego LXDE k2cl’a:

LXDE

oraz screen Fluxboksa thalcave’a:

Fluxbox

Trochę więcej różnic wychodzi przy konfiguracji obydwu menedżerów – stąd też ten fragment artykułu rozbijemy na 2 oddzielne części.

FLUXBOX:
Konfiguracja Fluxboksa zawarta jest w katalogu ~/.fluxbox – główny plik konfiguracyjny to init. Plik zbudowany jest na zasadzie:

opcja wartość

Można go edytować ręcznie, co nie powinno sprawić większych problemów – wiele poradników omawia opcje w nim zawarte. Możemy też skorzystać z programu z graficznym interfejsem fluxconf (#thalcave: przyznaję, iż pomimo długiego stażu na Fluxboksie nigdy nie instalowałem tego programu – ręczna edycja pliku init jest bardzo prosta). Niektóre opcje możemy też zmieniać z poziomu menu lub menu panelu (dostępnego przez kliknięcie prawym przyciskiem myszy (PPM) na panelu).
Oprócz pliku init istnieją też pliki:

  • apps – zawiera ustawienia poszczególnych programów,
  • menu – zawiera konfigurację menu dostępnego poprzez PPM na pulpicie,
  • windowmenu – zawiera listę opcji do konfigurowania w menu okna programu dostępnego poprzez PPM na pasku tytułowym danej aplikacji – w większości wypadków nie ma potrzeby zmieniania tego pliku

Pliki te zbudowane są w bardzo przejrzysty sposób. Przy ich edycji każdy użytkownik będzie w stanie zrozumieć ich budowę. Ponadto ustawienia programów można dokonywać zmieniając ich wartości poprzez menu okna programu a następnie zapamiętując poprzez zaznaczenie odpowiedniej opcji w podmenu 'Remember’ (’Zapamiętaj’).
W pliku apps możemy także ustawić autostart aplikacji poprzez dopisanie:

[startup] {program}

Poprzez odpowiednie skonfigurowanie pliku menu możemy także uzyskać bardzo szybki dostęp do zmiany stylu czy też tapety.

OPENBOX:
Pliki konfiguracyjne znajdują się w katalogu ~/.config/openbox – całość opiera się głównie na pliku rc.xml, który (jak wskazuje rozszerzenie) wykorzystuje składnię XML (taaak, to właśnie stąd wziął się ten zarzut o „przeładowaniu” tego menedżera okien zbędnym XML-em 😛 ). Całość, tak samo jak w przypadku Fluxboksa, można edytować ręcznie. Nawet jeśli nie jest to najłatwiejsze, bez problemu można znaleźć dokumentację wyjaśniającą wszystkie opcje. Alternatywą dla konfigurowania rc.xml „na piechotę” może być wykorzystanie programiku obconf – trzeba jednak z góry zastrzec, iż nie zapewnia on dostępu do bardziej wyszukanych opcji.
Jeśli chodzi o menu pojawiające się po kliknięciu PPM na pulpicie – konfiguracja menu Openboksa stanowi zawartość drugiego z podstawowych plików konfiguracyjnych Openboksa – menu.xml (wszystko się zgadza, znowu ten „zbędny” XML 😀 ). Tutaj również można wykazać się samozaparciem i edytować całość ręcznie, bądź też skorzystać z całkiem wygodnej aplikacji obmenu, względnie innych narzędzi takich jak menumaker (wyszukuje zainstalowane w komputerze programy i na podstawie tych informacji tworzy nam menu) czy obm-xdg (coś dla miłośników robienia wszystkiego z poziomu terminala).

Jak już wspominaliśmy wcześniej – menedżery okien nie zawierają w sobie wielu potrzebnych funkcji, musimy zatem doinstalować dodatkowe oprogramowanie, które rozszerzy możliwości Fluxboksa oraz Openboksa:

  • tapeta: wyświetlaniem ulubionej tapety może się zajmować np. feh, nitrogen, imagemagick, xsetbg lub hsetroot,
  • panel: jak już wspomnieliśmy, Openbox domyślnie nie zawiera panelu, z kolei Fluxbox wcale nie musi korzystać z domyślnego fbpanel. Lista możliwych do wykorzystania aplikacji jest naprawdę długa… Niektóre z możliwości to PyPanel, bmpanel, LXPanel (z LXDE), Tint2, fspanel, PerlPanel, fspanel, xfce4-panel (czemu nie? 🙂 ), gnome panel (j.w. – przecież GNOME nie jest gorsze od XFCE), AWN, CairoDock… i to wcale nie jest jeszcze koniec możliwości,
  • pager: żeby nie zgubić się wśród aplikacji uruchomionych na poszczególnych obszarach roboczych, możemy doinstalować chociażby fbpager czy obpager

Dla odważnych Czytelników, którzy po przeczytaniu tego artykułu masowo rzucą się do instalowania opisywanych przez nas WM-ów, poniżej podajemy kilka propozycji dotyczących lekkich programów, które dobrze współpracują z Fluxboksem i Openboksem, nie są zbyt zasobożerne, no i nie ciągną w zależnościach połowy KDE lub GNOME:

  • edycja tekstu: leafpad,
  • emulator konsoli: lxterminal, urxvt,
  • przeglądarka plików PDF: epdfview, xpdf,
  • multimedia: sonata+mpd, mocp (program konsolowy, jednak bardzo łatwy w obsłudze), mplayer oraz xine,
  • komunikator: pidgin, finch (program konsolowy),
  • nagrywanie płyt: brasero, burn (program konsolowy)

Na końcu chcieliśmy napisać o polskim wsparciu dla obydwóch menedżerów. Fluxbox posiada polski serwis (wraz z forum) znajdujący się pod adresem www.fluxboxpl.org, Openbox nie doczekał się (jeszcze!) podobnego serwisu. Pomocy, oczywiście, można też szukać na forum Ubuntu, gdzie chętnie pomożemy w rozwiązaniu problemów.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

37 komentarzy do “Openbox i Fluxbox – lekkie menedżery okien dla każdego

  • daniel90

    Bardzo mi się podoba artykuł. I trochę historii i trochę geekowego klimatu 🙂
    Od dłuższego czasu przymierzam się na coś ambitniejszego niż Debian i na pewno będę miał w pobliżu ten artykuł robiąc sobie niedługo lekki system (jakieś Arch + Fluxbox).
    Naprawdę dobra robota, pozdrawiam.

  • Michał Kuciński

    Ja osobiście uważam, że idealnym rozwiązaniem pomiędzy wygodą, stabilnością i „lekkością” jest Xfce. Przeciętny użytkownik z pewnością nie będzie się w nim czuł zagubiony, a gdy będzie chciał zrobić z niego coś o wiele lżejszego – nie będzie problemu dzięki plikom konfiguracyjnym napisanym w przejrzystym XML-u.
    Żeby nie być gołosłownym powiem, że przy uruchomionym firefoksie (który aktualnie pożera 80MB ramu), pidginie (prawie 30) i kilku innych aplikacjach w terminalu (łącznie wychodzi ~10) mam zajęte ledwo ponad 200MB, a wcale zbytnio „nie odchudzałem” tego środowiska, bo nie czuję takiej potrzeby, po prostu dopasowałem je do swoich potrzeb.

    Niestety nie mam czasu na zabawę menadżerami jakimi jak fluxbox, czy fvwm-crystal, ale nie sądzę, abym na tym jakoś zyskał.

  • Grzegorz

    Artykuł ciekawy i pomocy, szczególnie w przypadku nowych użytkowników Linuksa lub takich, którzy poszukują nowego menedżera okien, jakichś zmian. Natomiast język jakim został napisany to porażka. Niemal każde zdanie w pierwszej połowie artykułu kończy się buźką, od autorskie wstawki zamiast śmieszyć denerwują (głównie przez ich nadmiar). Zadaję sobie pytanie czy to jest czytelnia czy przedszkole?

  • kjur

    podzielam zdanie michala (i to nie dla tego, ze sam rowniez uzywam xfce). nie ma sensu odchudzanie zbytnio samego srodowiska jesli wciaz sie korzysta z innych dosc zasobozernych aplikacji jak np firefox.
    z reszta zajetosc pamieci czy to przez system czy przez aplikacje nie jest niczym zlym. tak wlasnie dziala preload czy readahead (juz nie pamietam) z ubuntu – wczytuje czesto wykorzystywane pliki do pamieci, aby dostep do nich byl szybszy. inaczej owszem bedziemy mieli zajete 20-30MB mniej RAMu, ale system bedzie dzialal troche wolniej.
    odchydzanie srodowiska ma sens jesli uzywamy komputera sprzed 6-8 lat, wtedy faktycznie kazdy MB ramu i kazdy procent mocy procesora sie liczy.

  • thalcave

    Może i racja. Na nowszych komputerach nie ma sensu tak troszczyć się o pamięć RAM. Jednak Openek i Flux mają wciąż jedną zaletę w porównaniu do środowisk: można samodzielnie tworzyć środowisko graficzne z aplikacji, które są Ci potrzebne. Ile GNOME ma programików, których prawie nikt nie używa i tylko leżą na dysku. Oczywiście wszystko jest kwestią wyboru i gustu. Artykuł miał Nam, Drodzy użytkownicy Ubuntu, przedstawić, że na na takich WM-ach da się normalnie pracować.

  • sl3dziu

    Odchudzanie ma zawsze sens, szczególnie gdy ktoś wie czego chce. Nie trzeba trzymać masy śmiecia dostarczanego wraz z Gnome czy KDE, gdy faktycznie korzysta się z kilku programów.

    Sam porzuciłem Xfce dla Openboxa. Czemu? Bo różnica w responsywności jest na tyle znacząca by to się opłacało. Po wpisaniu hasła gdy korzystam z Ob to działający pulpit mam w zasadzie w tej samej chwili w której wcisnąłem enter – w Xfce muszę odczekać z jakieś 10 sek by móc cokolwiek zrobić. Niewiele ale jednak. Podczas „codziennego” korzystania również czuć różnice w szybkości działania (na korzyść Openboxa).

    Może i pamięcią nie trzeba się już zbytnio przejmować, jednak szybkością działania już raczej tak, nie bez powodu wielu ludzi zastępuje wm w Gnome Openboxem.

  • lx

    Michał Kuciński: fvwm-crystal domyślnie jest już świetnie skonfigurowany, a jego ewentualne dostosowywanie nie jest wcale specjalnie trudne (no chyba że ma się awersję do edytowania plików tekstowych). Na moim Duronie 800 MHz i 256 SDRAM spisuje się świetnie i czuć _znaczną_ poprawę w stosunku do Xfce. Oczywiście na nowszym sprzęcie faktycznie nie ma sensu tak kombinować 🙂

  • K.Michalak

    Sam przez długi czas korzystałem z czystego FVWM. To środowisko graficzne jest idealne dla osób, które lubią mieś ustawione wszystko pod siebie, od rzeczy tak banalnych jak ikony przez dekoracje okien po zachowanie menu ilość, wielkość i sposób działania różnych pasków menu i przycisków.

  • mateharu

    Jakis czas temu, gdy jeszcze mialem Durona 850 MHz i 512 MB RAMu, postanowilem cos zrobic z wydajnoscia systemu. Gnome na tym sprzecie dzialal tragicznie, XFCE… lepiej, ale to tez nie bylo „to”… i wtedy uslyszalem o Fluxboksie. W porownaniu do poprzednich srodowisk ten WM to byl po prostu OGIEN. Niesamowite mozliwosci konfiguracyjne, szybkosc dzialania i wygoda wystarczyly mi, zeby swobodnie korzystac z komputera, a poniewaz jestem programista, to powyzsze trzy cechy sa dla mnie pierwszorzedne. Obecnie mam juz maszyne jak na obecne czasy przystalo i tu historia chyba znow sie powtarza. Pomimo tego, ze Gnome dzialal tu juz bardzo ladnie, to i tak byl dla mnie jakis toporny, zatem po miesiacu od zakupu komputera porzucilem. Obecnie korzystam z XFCE, ale znow po kilkumiesiecznym uzytkowaniu stwierdzam, ze nie jestem do konca zadowolony. Na przyszly tydzien planuje instalacje ubuntu jj (wreszcie!) i ten artykul skutecznie mnie zachecil do tego, zeby wrocic do Fluxboksa. Podsumowujac – mysle, ze jak najbardziej jest sens troche pokombinowac, posiedziec odrobine w configach i miec srodowisko graficzne przygotowane absolutnie „pod siebie” – w koncu to chyba marzenie kazdego usera, ktory choc troche czuje temat.

  • elkanguro

    W LXDE jest Openbox a czy manadżery okien z Gnome, KDE i XFCE mają jakieś nazwy? Czy po prostu te środowiska mają w sobie coś zintegrowane czego się nie da wyodrębnić?

  • kjur

    @elkanguro: XFCE ma XFWM po prostu (inne nie wiem bo nie uzywam).

    @thalcave: przeciez te nieuzywane programiki z Gnome mozna odinstalowac. Czasami tylko sa jakies chore zaleznosci, ale z odinstalowaniem wiekszosci nie powinno byc problemu.

  • k2cl

    @ kjur
    Nieużywane programiki spod GNOME rzeczywiście można odinstalować – ale nie wszystkie… Niektóre z nich stanowią integralną część systemu (np. niektóre elementy evolution czy totem’a). Poza tym, razem z systemem dostajemy aplikacje, których ja osobiście nie lubię używać – chociażby gnome-keyring czy gdm… Myślę, że kwestię „obładowania” środowisk graficznych tego typu dodatkami dobrze ilustruje liczba procesów uruchomionych po starcie systemu – pod delikatnie odchudzonym 9.04 jest to ok. 170 sztuk, pod LXDE – 80.

  • thalcave

    [quote]w środowiskach graficznych mamy możliwość zastąpienia domyślnych aplikacji programami zewnętrznymi. Problemem są jednak zależności, przez co rzadko kiedy jesteśmy w stanie w pełni usunąć program, nie siejąc przy okazji spustoszenia w strukturze danego środowiska graficznego.[/quote]
    pamiętam, że posiadając GNOME miałem problem usunąć całkowicie programy będące ściśle związane z DE, jak choćby Evolution.

  • kjur

    gnome uzywalem dosc krotko. moge sie tylko wypowiedziec, ze pod xfce nie ma tego problemu az w takim stopniu, a jesli juz jest to moze jakis kilka lekkich programow nie da sie odinstalowac.

  • JesterRaiin

    To przy okazji…
    Może zaproponujecie dystrybucję, która zawiera nowego OpenOffice i Firefoxa, a będzie chodziła na sprzętach, typu, uwaga, uwaga… 128/256 Ram/Celeron 400/proste Agp ? Nie chodzi, rzecz jasna, o demona prędkości, ale o pracę w Internecie i o to, żeby trzeby na uruchomienie OO czy FF nie trzeba było czekać 5-10 minut.

    Próbowałem już różnych „lekkich” dystrybucji, ale kiepsko się sprawowały. Póki co, jako tako radzi sobie GOS (GoodOs 3.1), ale niestety, nie jest spolszczony…

  • kjur

    @JesterRaiin: tu nie chodzi o dystrybucje. chodzi o to, ze i OO i FF to kobyly. chodza dobrze na nowszych kompach, ale na takich straszych niestety nie. Zainteresuj sie jakimis lzejszymi aplikacjami, bo to tu jest problem, a nie w dystrybucji.

  • Wekmyr

    Z tym Evolution jest taka sama historia jak z IE na Windowsy.

    Nikt go nie chce, ale kazdy musi miec.

    W GNOME wkurzaly mnie te chore zaleznosci (KDE nie przypadl mi do gustu mimo ze bardziej wzoruje sie na Windows, a wole Windowsy), gdzie nie moglem czegos odinstalowac, nie siejac spustoszenia. Remedium jest w Arch Linux (co prawda w KDE). Wprowadzili tam KDEmod. Gdzie instalujesz to co Ci naprawde potrzebne. Polecam zaznajomic sie 😉

  • sylkis

    jako iz mam to do siebie, ze zawsze musze probowac wszystkiego, czego sie da, chocby mialo pozniej lezec na dysku – instaluje ciagle wszelkie menadzery okienek, czy tez srodowiska graficzne, jakie sie da i je testuje. ja po prostu lubie miec wybor juz przygotowany w menadzeze sesji, im wiecej opcji, tym lepiej 😀 i co jakis czas nachodzi mie faza na to, ze uzywam czegos konkretnego. moze komus sie tio wydawac dziwne, ale ja po prostu ciagle jestem na etapie „eksperymentujacego uzyszkodnika” 😉
    dzieku temu artowi dowiedzialem sie o LXDE i…..jestem oczarowany. chodzi niezamowicie szybko, responsywnosc tak wielka, ze zanim skoncze podnosic palec przu klikaniu myszka folder juz jest otwarty – nawet przy wlaczonym compizie 🙂
    komus moze sie pomysl odpalania compiza w lekkim srodowisku wydawac glupi – ale mam dobrego kompa, tylko gnome i kde mimo to wydawaly sie mi zawsze ociezale, ciezsze niz windows – nawet xfce sie uruchamialo nieprzyjemnie dlugo i denerwowalo mnie to, zwlaszcza jako komus znajomemu chcialem pokazac linuxa – oczywiscie od jak najlepszej strony. to pewnie prezez to, ze tak duzo mam poinstalowanych zawsze rzeczy niepotrzebnych i zmulaja system – ale ja tak musze 😀 przynajmniej poki co, kiedy jeszcze jestem dosc swiezym uzyszkodnikiem linuxa i jeszcze nie mam wyrobionego zdania do konca czego chce i eksperymentuje w kolko 😉
    zatem polecam wszystkim LXDE 😀 gnome, KDE i xfce sie chowaja jesli chodzi o responsywnosc i szybkosc dzialania, a jest o wiele latwiejszy i wygodniejszy dla przecietnego usera niz flux/windowmaker/e17 itp

  • k2cl

    @ sylkis
    Idąc od końca – trudno włożyć do jednego worka Fluxboksa, WindowMakera i e17 – to ostatnie to jednak środowisko graficzne. Czy LXDE naprawdę jest wygodniejsze od tych propozycji? Z całą pewnością ma tę zaletę, że jest wstępnie skonfigurowane i nie straszy na początku wyglądem. Z drugiej jednak strony, nie okłamujmy się – większość użytkowników i tak coś zmieni w konfiguracji (przynajmniej motyw i tapetę). Skoro tak, równie dobrze mogą to zrobić, wychodząc od „czystego” Openboksa czy Fluxboksa. 🙂 Dla mnie punktem wyjścia faktycznie był LXDE, ale niektóre z aplikacji wchodzących w skład tego środowiska poszły już w odstawkę, zastąpione przez inne programy. Gdybym stawiał system w tej chwili, mając trochę wiedzy na temat aplikacji dobrze pasujących do lekkich WM-ów, przypuszczalnie zdecydowałbym się na zrobienie wszystkiego „od zera” na podstawie Openboksa. Jeśli kiedyś uda mi się rozwalić akutalną instalację Archa, pewnie właśnie tak postąpię…

    Kwestia druga – instalując LXDE na systemie w którym jest już jakieś „bardziej rozbudowane” środowisko graficzne, przypuszczalnie tracisz część zalet LXDE. Przykładowo, w niektórych przypadkach pomimo wyboru sesji LXDE i tak potrafią się uruchomić niektóre (nie do końca niezbędne) usługi Gnome. Teoretycznie środowiska zainstalowane obok siebie powinny być niezależne, niestety czasem praktyka wygląda nieco inaczej.

    Nie mogę się natomiast nie zgodzić z tym, co piszesz na temat responsywności LXDE – zdecydowanie bije na głowę wszystkie inne znane mi środowiska graficzne. Jedną z jego dodatkowych zalet jest fakt, iż można do niego łatwo dorzucić wiele lżejszych (xcompmgr) lub cięższych (compiz) dodatków, poprawiających wygląd.

  • Vampiur

    @bogdanbojarski
    i moze jeszcze odpal to na quadzie z 8gb ramu i dyskami sata na raid? może tak bez takich ok?;) rozważamy realne rozwiązania.

    Co do artykułu jakbym nie był taki leniwy to pewnie bym któryś z powyższych wybrał tyle że wszystko tam trzeba robić na piechotę… miałem kiedyś fluxboxa z gentoo ale ile tam wszystko trwało… i każdy program doklepywać do menu itd… jakby nie ilość pracy jaką trzeba włożyć w zbudowanie w takiego sytemu to pewnie bym taki mial. Swoja drogą mój komp który skutecznie pcha gnome do przodu tez mi wybija takie pomysły z głowy(c2d 2*2.8ghz 2gb ddr2 800 dysk sataII 500gb)

  • vortex

    na moim LFS siedze na fluxboxie bo ma wszystko czego potrzebuję, chodzi szybko, kompilacja trwała krótko, a w porównaniu z openboxem wydaje mi się prostszy do skonfigurowania (nie lubie XMLa). do tego rox, pare aplikacji dokujących z windowmakera, xclock, xload, ipager i to chyba całe moje środowisko :P. nie wiem co tam robi za menadżer plików w LXDE ale co do responsywności to chyba kwestia właśnie tego elementu. konqueror czy nautilus pod LXDE będą chodzić pewnie tak samo wolno jak pod GNOME czy KDE. może nawet wolniej bo ładując KDE biblioteki używane przez konquerora mamy już w pamięci

  • sylkis

    @k2cl – ale ja przeciez napisalem, ze LXDE jest uberszybkoresponsywny 😉 chodzilo o to, ze jak np na gnomie chce otworzyc folder, to czekam denerwujace 1-2 sek, a na LXDE jest to tak niezauwazalny ulamek sekundy, ze zartem okreslilem to, ze nie skoncze jeszcze klikniecia myszka, a folder jest otwarty ;D albo np na zachwalanym wszedzie xfce podczas uruchomienia sesji na moment, w ktorym moge juz swobodnie pracowac czekam kupe czasu gapiac sie na tego chomika (nie wspominajac juz o topornym gnomie), a na lxde z 1-2 sek – i to tak dlugo tez tylko i wylacznie ze wzgledu na compiza (i wraz z nim chyba metacity…ale nie jestem pewien, czy to nie sama dekoracje on jakos podkrada, jak celowo nie mam imo problematycznego emeralda).
    wiesz, jak wczensiej napisalem, jestem jeszcze wzglednie swiezym linuksiarzem (choc pamietam stare dobre czasy wczesnego auroxa na KDE…zdaje sie, ze nawet 2 – ale to bylo w gimnazjum, pozniej przez cale liceum w zasadzie mialem jedynie winde i teraz po maturze powrocilem do linuxa – tylko, ze niestety moj ulubiony, totalnie debiloodporny aurox, ktorego gazetki swojego czasu namietnie kupowalem i znalem niemalze na pamiec, aby umiec zainstalowac samodzielnie sterowniki od karty graficznej, czy tez pomontowac windowsowe partycje 🙂 przestal byc rozwijany i musem przesiadlem sie na porownywalnie debiloodporne ubuntu, majac po drodze podejscie do opensuse, na ktorym strasznie sie przejechalem, a w miedzyczasie wszystko, co umialem zapomnialem – a co jeszcze lepsze dzisiaj juz tego nie trzeba umiec, bo jedno klikniecie myszka zastepuje dlugotrwale klepanie w konsoli) i kiedy juz bede ogarnial to wszystko na tyle, aby moc cos zbudowac w pelni samemu – pewnie wrzuce sobie archa lub inne uberszybkie distro i bede robil cos na zasadzie, jak sam napisales 😉
    a do jednego worka wrzucilem te windowmakery itp bez rozroznienia na WMy i pelne srodowiska, bo z punktu widzenia swiezaka w odbiorze nie ma praktycznie zadnej roznicy, chocby byl swiadomy i rozumial o co chodzi 😉 oraz LXDE jest przystepniejsze o wiele wlasnie ze wzgledu na to, ze na starcie juz w obsludze nie odroznia sie zbytnio od gnome/kde/windows (w przeciwienstwie do np e17) i nie straszy wygladem, a do tego calkiem latwo sie go personalizuje. taki fluxbox, czy goly openbox to juz z koleji wyzszy stopien wtajemniczenia, aby je pod siebie ogarnac trzeba miec juz jakas wiedze, obycie i swiadomosc tego, czego sie konkretnie chce – dlatego LXDE jest swietnym, bardzo pouczajacym (te kilka dni na nim juz wiele mi uswiadomilo) etapem przejsciowym…i pewnie masz racje, ze sporo walorow LXDE trace przez procesy gnome w tle – ale z drugiej strony za to mam juz gotowy dostep do wielu przydatnych narzedzi (jak chociazby startup manager, czy kgrubeditor z kde), ktorych w lxde albo nie ma, albo nie sa dostepne w repo ubuntu…a poki co nie umiem spoza repo instalowac niczego, co nie ma rozszerzen .deb lub .rpm 🙂
    no..zeby tak nie slodzic lxde ma jedna „wade” (kwestia przyzwyczajen estetycznych) – jak sie uzywa PCManFM to trzeba miec albo przynajmniej jedna ikonke na pulpicie, albo nie miec tapety, albo przy odpalonym nitrogen (czy jakos tak) menu wylogowywania sie jest niewidoczne…pewnie da sie to jakos inaczej obejsc, ale stwierdzilem, ze nie chce mi sie bawic i przezyje ta jedna ikone 😀

  • k2cl

    @ vortex
    Pod LXDE menedżerem plików jest PCManFM. Całkiem lekki i szybki – na prędkość działania trudno narzekać – no i ma niewiele zależności. Konqueror czy Nautilus faktycznie mocno „dociążyłyby” LXDE, dlatego mało kto ich tam używa… Raz, że instalacja Nautilusa pociągnęłaby za sobą jakieś 90mb różnych paczek (rozmiar po zainstalowaniu, sprawdzane przed chwilą), dwa – obydwa te programy zaczęłyby „przy okazji” uruchamiać dodatkowe procesy i ładować pół GNOME lub KDE.

    @sylkis
    Przecież o szybkości LXDE mamy niemal identyczne zdanie… Napisałem: „Nie mogę się natomiast nie zgodzić z tym, co piszesz na temat responsywności LXDE” 🙂 Jest szybkie i stanowi ciekawą alternatywę dla osób, które szukają czegoś lżejszego od XFCE, a nie posiadają chęci / czasu / wiedzy, żeby „składać” sobie własne środowisko w oparciu o któregoś WM-a.
    Pozostaje jeszcze kwestia „przymulenia” LXDE przez procesy GNOME lub KDE – pamiętam, że kiedy w którymś momencie miałem w systemie zainstalowane równolegle różne środowiska graficzne, LXDE wcale nie błyszczało osiągami. Aktualną instalację pozbawioną zbędnych „spowalniaczy” uważam za całkiem udaną, a system po starcie ma uruchomionych mniej niż 80 procesów… Niestety nie pamiętam, jaki wynik osiągałem na LXDE zainstalowanym obok GNOME, za to pod samym GNOME osiągałem kiedyś mniej więcej dwukrotnie wyższy wynik.

  • sylkis

    @2kcl – a, sory nie zauwazylem podwojnego przeczenia „nie moge sie nie zgodzic” i myslac, ze to „nie moge sie zgodzic” sadzilem, ze nie zalapales o co mi chodzilo 😉
    no i….reszta niemalze identyczna 😉 kiedys moze uda mi sie dorwac gdzies u-lite (czy jak to tam), albo archa i wtedy zobacze jak lxde pokazuje pazurki 🙂 ale to podejrzewam ze pewnie jak bede skladal kompa pod telewizor w salonie jakis tani (zamiast mythbuntu, ktore sie przez wzbudowane uslugi niektore bootuje niemilosiernie dlugo i ogolnie zawalony zmulaczami jest tak, ze to jego xfce jest ciezkie jak gnome na zwyklym ubu), bo cos mi mowi, ze o ile przez przekombinowanie czegos w systemie nie schrzanie, to obecna instalacja mi dlugo posluzy 😀

  • Skubert

    Ja polecam Crunchbang Linuksa. Jest to remix Ubuntu z Openboksem i dodatkowymi aplikacjami, którego używam już dłuższy czas i serdecznie polecam. Strona w moim nicku ;>

  • sylkis

    wlasnie przeczytalem o projekcje lubutnu.
    ale oficjalny pelny stabilny build ma sie pokazac zdaje sie dopiero wraz z ubuntu 9.10, wiec jesli ktos chce stestowac to musi jakos na okolo sie od niego dobrac z launchpada chyba…

  • k2cl

    Cóż, lubuntu wygląda ciekawie, ale z tego co widzę, to na razie „raczkujący” projekt… PPA twórców jest puste i tak naprawdę nie bardzo jest jak przetestować ten wynalazek. Według danych od cioci Wiki, w przypadku 8.10 i 9.04 środowisko jest dostępne w formie dodatkowych paczek (co najprawdopodobniej spowoduje „dociążenie” LXDE zbędnym balastem, o czym pisałem wcześniej), ponoć od 9.10 ma się pojawić oddzielna wersja Lubuntu – a więc dokładnie tak jak napisał już sylkis…
    Jeśli ktoś chce wypróbować dystrybucję opartą na Ubuntu i LXDE, pozostaje mu na razie kilka innych możliwości: chociażby U-lite czy MoonOS.

  • Marti2

    To jest właśnie zaleta Linux*a ale to już wszystko było, nie żebym podchodził do tego „stare śmieci” ale niema nic nowego czy w linuxie pojawi się kiedyś coś takiego jak Aqua albo Aero chodzi mi o jakiś nowy menedżer okien. Linux już jest wstanie konkurować z Windows czy nawet MacOS i to na polu komputerów domowych moim zdaniem ta mnogość menedżerów okien tylko w tym przeszkadza. Używam Ubuntu 9.10 i za Ubuntu 10.10 z menedżerem na kształt AERO albo Aqua jestem wstanie zapłacić byle nie więcej niz za WINDOWS nie jestem jakimś obeznanym użytkownikiem linuxa i w windzie brakuje mi tego klimatu konsoli i kompilacji jajka.

  • Verticoz

    Mam małego netbooka. Postanowiłem przeprowadzić test. Zainstalowałem dwa systemy, Mandriva i Arch. Mandrivę zostawiłem czystą, a Arch miał FluxBoxa, Compiza Fusion i kilka dość ciężkich programów. Arch wyglądał lepiej, a był duuuuuuużo szybszy.

  • dsd

    calmwm czy cwm jest lepszy : latwe bindowanie przyciskow do programow(nie potrzebne menu jak w flwm czy openbox ) i tylko 2 mega w pamieci ( a 100 kilo na dysku (!) ).

  • ted

    Tak wszystko by bylo dobrze gdyby nie ociezalosc kursora jest bardzo odczuwalna.Mam wtej chwili miete i doinstalowalem sobie fluboxa bo ma dosc ciekawy charakter i wmv razem z motywem 'infadel’ oczywisci jeszcze trzeba zmodyfikowac rozmiary oraz cario dock z os x bedzie chyba ciekawym motywem.Aco do jakichkolwiek modyfikacji linuxa i itp zauwazylem ze najlepie jes stwozyc obraz systemu i zainstalowac go zniego upraszcz konfiguracje i budowanie zaleznosci no taka gotowa reinstalka pielegnacyjna co 3/6 miesiecy.Aco idzie o zasobozernosc to pominmy ten temat gdy 2giga ram kilkadzesiat zloty i chcialbym mocno aby linuxy juz nie zajmowaly sie ramem tylko procesorem i jego obsluga bo na obecna chwile to wszystko zostanie do ramu przeniesione tak jak to robilem na windowie. A mam lapka asusa k52jc i to trup 3 letni i5 4gigaram 2.4takt wiekrzosc smiga dobrze ale nie az tak jak zwirtualizowana8 enterprajs.No itrudny jednak jet linux ale gdy sie co robi to naprawde moze byc latwy nawet latwiejszy od windowsa w obsludze