Od samego początku twórcy Ubuntu zobowiązywali się do regularnego cyklu wydawniczego i dotrzymywali tej obietnicy bez wpadek. To właśnie regularność i niezawodność kolejnych wydań tworzy z Ubuntu znakomite rozwiązanie tak dla zwykłych użytkowników jak i przedsiębiorców, którzy mogą bezpiecznie planować aktualizacje systemu i nowe instalacje, co na rynku systemów operacyjnych nie jest zbyt często spotykane. Poniższy wykres przedstawia jakie są długoterminowe zobowiązania względem danych wydań oraz pokazuje różnice między wydaniami Long Term Support (LTS) a zwykłymi edycjami.
LTS Desktop i Server (LTS Desktop and Server)
Wydania Long Term Support dla komputerów domowych i serwerów. Są one platformami rozwoju z szerokim wsparciem sprzętu i oprogramowania. Idealne tak dla zwykłych użytkowników jak i użytkowników biznesowych planujących długoterminowe inwestycje w Ubuntu.
Wydania Standardowe (Standard Release)
Wydania co sześciomiesięczne. Zawierają najlepsze aplikacje z najnowszych. Odpowiednie dla użytkowników lubiących regularnie aktualizować system.
Wydania punktowe (Point Release)
To co sześciomiesięczne uaktualnienia do wydań długoterminowych. Przede wszystkim zawierają one poprawki bugów i łatki ale czasem zdarzają się też poprawki tych cech, które mają wpływ na integralność wydania w cyklu. Wydania punktowe pojawiają się aż do pojawienia się następnego wydania LTS, które jest następnym krokiem na ścieżce aktualizacji systemu.
LTS Server (LTS Server)
Wydania mające wydłużony okres wsparcia dla serwerów.
A w 2012 koniec świata i nie przewidują już kolejnych wersji, bo wsparcie dla 11.04 akurat wystarczy, albo może trochę mu zabraknie, ale miesiąc przed końcem świata – kto się będzie przejmował wsparciem dla systemu? ;]
Jedna obsuwa w planie wydawniczym była, w końcu Dapper Drake nosi numer 6.06.
Tylko czego to dowodzi? Dla wielu osób metoda wydawania oprogramowania „na termin” to największe zuo rodem z korporacji obniżające jego jakość
Mała wpadka była, Ubuntu 6.06. Wtedy Canonical postanowił wprowadzić wersje LTS i właśnie z tego powodu trochę wydłużyli cykl produkcyjny tamtego wydania.
Mnie system przewidywalnych wydań bardzo się podoba. Nie podoba mi się natomiast umieszczanie wersji rc softu jak np. Gimp i Firefox w finalnych wydaniach.
A mi się baardzo nie podoba cykl Ubuntu… Taki Debian stoi i ciągle jest aktualny a jak ktoś chce coś stabilnego na serwer to ma stable. I jest dużo mnie zachodu niż z aktualizacją co parę miesięcy…
@Nemeczek to czemu nie siedzisz na debianie?
jakby nie bylo wersji rc to mplayera bys dluuuugo nie widzial
tak jak i wine
[quote comment=”36199″]Tylko czego to dowodzi? Dla wielu osób metoda wydawania oprogramowania „na termin” to największe zuo rodem z korporacji obniżające jego jakość[/quote]
Korporacjom zależy przeważnie na bezpieczeństwie i stabilności, a takie poprawki często wydawane są poza zwykłym cyklem wydawniczym Ubuntu. Szczególnie poprawki dotyczące bezpieczeństwa.
[quote post=”5161″]Korporacjom zależy przeważnie na bezpieczeństwie i stabilności, a takie poprawki często wydawane są poza zwykłym cyklem wydawniczym Ubuntu. Szczególnie poprawki dotyczące bezpieczeństwa.[/quote]
Tu raczej krytyka dotyczy korporacji-tworzących-oprogramowanie, a nie korporacji-używających-oprogramowania.
I tu leży siła Linuxa, dla każdego coś dobrego.
Mea cupla, nie przeczytałem tego ostatniego zdania wystarczająco wyraźnie. Może faktycznie wydawanie soft’u w terminie, z punktu widzenia jakości, może nie być najlepszą praktyką, ale z drugiej strony przynajmniej użytkownicy wiedzą kiedy mniej więcej mogą spodziewać się kolejnej wersji (napisałem „mniej więcej”, ponieważ ponad 90% wydawanych na świecie aplikacji ma zawsze jakieś opóźnienia, a rekordzistami w tej materii są Microsoft i Blizzard… ale Ci drudzy przynajmniej jak już wypuszczą, to dopracowane prawie do perfekcji 😉 ).
Ano, wpadka była, ale że to jest tłumaczenie, to hasać sobie do woli nie mogłem. Obsuwa była, ale zdaje się wykres już jej nie obejmuje, może stąd wzięło się owe „bez wpadek”. Albo noże nie traktują tego przesunięcia wydania jako wpadki )to już prędzej).
Co po niektórym może zwrócę uwagę, że artykuł nie maił bynajmniej ukazać wyższości Ubuntu nad jakimkolwiek innym systemem. Raczej miał w klarowny sposób przybliżyć na czym polega cykl wydawniczy Ubuntu oraz co w chodzi w jego skład. I ten cel mam nadzieję osiągnął.
„2012 koniec świata…” < bujda zanim koniec świata nastąpi nas już nie będzie, a ubuntu będzie nosiło nazwę coś około 200 ^^ a może i więcej ^^
Chwilowo mam Ubuntu ale jak tylko zmienię dysk twardy to powraca jedyny słuszny Debian….
A ten Debian to takie Ubuntu, nie? 😀
Ubuntu jest oparte na Debianie. Debian jest dla bardziej zaawansowanych.
Wiem czym jest Debian. Moja powyższa wypowiedź była nieco sarkastyczna (jeśli nawet już nie cyniczna). Po prostu jak słyszę/czytam o jedynej słusznej dystrybucji/systemie, to otwiera mi się nóz w kieszeni i rani moje… uczucia.
Wg moich przemyśleń, Ubuntu świetnie nadaje się tak dla zu jak i dla użytkowników, którzy o systemach operacyjnych mają pojęcie większe niż przeciętne. Co oczywiście nie zaprzecza tezie, że Debian jest dla bardziej zaawansowanych (już czuję na plecach gorący oddech tych, którzy uważają, że nie ma lepszej dystrybucji dla początkujących niż Debian 😀 )