Linux i ludzie 47


Czy Linux jest dla ludzi? Często pada takie pytanie, równie często jest ono wstępem do wszelkiej maści artykułów, felietonów i prac. Autorzy pełnymi garściami czerpią ze swoich doświadczeń. Równie często czerpią z empirycznych przemyśleń innych użytkowników. Rzecz w tym, że szewc wkładając but na jedno i to samo kopyto czyni dobrze i z pożytkiem dla klienta. Autor pisząc to samo co rzesze innych z tym pożytkiem się rozmija, czasem zaś nawet dochodzi do kraksy na wiejskiej czteropasmówce jaką bywa jego dzieło.

W tym miejscu, idąc za przykładem innych, powinna znaleźć się zbędna historia systemu operacyjnego. Troszkę biadolenia o tym co to nie był i nie jest Unix, a jak to jądro ewoluowało, a Torvalds kupił nowy samochód, a w 2002 ktoś w komentarzu napisał, że Stallman się nie myje.

Jednak stwierdzenie, że ta sekcja jest zbędna jest błędne. Ta sekcja, w artykule, który podobno ma przekonać kogoś do alternatywnych systemów jest jak wielka blizna na tyłku supermodelki. Poddaję również wątpliwość naturalność pozostałych walorów estetycznych.

Przeciętny zjadacz chleba, bułek i innego pieczywa ma w głębokim poważaniu, żeby nie napisać gorzej, historię systemu i ideologię za nim stojącą. Raz na zawsze należałoby uświadomić sobie, że ludzie nie chcą czytać o tym jak żyć, co jest dobre a co złe. Oni od tego mają kościoły, zbory i meczety. Ten polski i zagraniczny użytkownik papieru toaletowego myśli o tym czy jego MP3 będzie działało. Czy film ściągnięty z sieci BitTorrent będzie się odtwarzał, a jego dziecko wydrukuje sobie opracowanie lektury i ściągi do szkoły. Pozostaje jeszcze kwestia zabicia czasu przez zabicie kilku postaci w grach i strzelenie kilku wirtualnych goli. Jeśli w prosty sposób jest się w stanie odpowiedzieć twierdząco na te i podobne zagadnienia. Jeśli potrafi się przekazać te informacje prosto i bez zbędnych upiększaczy. Istnieje duża szansa, że logo systemu na pasku, zmienione na stopę GNOME lub literkę K nie będzie przeszkadzać. Jeśli wreszcie umie się zapanować nad potokiem myślowym, zapanować nad rzucaniem na lewo i prawo e-bulidami, aptami i innymi repozytoriami jest się o krok. Jeśli wszelkie deby i rpmy poganiane przez konsolę i nakładki graficzne będą mówiły użytkownikowi, że klik-klik to instalacja, posuwanie się dalej nabierze sensu. Wreszcie jeśli banda napalonych super użytkowników nie widzących świata poza kompilacją programów i własnych jajek przed monitorem, co nie bez znaczenia wydaje się dwuznaczne, znajdzie w sobie pokorę, żeby nie skakać innym do gardeł o niedopatrzenia i niewiedzę i co ważne niechęć do pogłębiania pewnych jej obszarów, może uda się coś zdziałać.

Nie należy oczekiwać od ogrodnika, że zainteresuje go struktura katalogów i zasada, że wszystko jest plikiem. Ogrodnika zainteresuje możliwość wejścia na stronę zywoplot.pl i zamówienie nowego sekatora. Wtedy będzie potrzebował sprawnej przeglądarki, jeśli takowa jest, użyje jej na chwałę kolejnego cięcia.

Piekarz spłukawszy mąkę dnia codziennego nie pomyśli o tym, jak to miło być częścią społeczności wolnego oprogramowania. Nie, ten skryty meloman chce wiedzieć, że jak włączy komputer to po kilku kliknięciach z głośników wydobędą się kojące dźwięki muzyki. A czy program odtwarzający jest napisany dla KDE, czy GNOME, on o to nie dba.

Czy Marcysia wróciwszy ze szkoły, przysiadzie sobie na zydelku i trwając w zadumie będzie rozmyślać nad wieloma pozytywnymi aspektami otwartego kodu? Może pomyśli o kolejnym forku jakiegoś dużego projektu, może dla rozrywki pomoże w tłumaczeniu mimo że jest dopiero w piątej klasie. A może zamiast tego, porzuciwszy na podłodze plecak włączy Pamiętnik Księżniczki 2000?

Oni wszyscy całej zgrai pieniaczy nakazaliby najchętniej całować się w rzyć, byleby ich system działał jak ma działać. Ludzie są osłami i osłami pozostać chcą. Osioł, jak mu podać do żłobu zje, co ma i dalej prowadzi swoje jednostajne życie. Gorzej kiedy to jak w piosence „osiołkowi w żłoby dano, w jeden owies, w drugi siano…”.

I tak jak nikt, nie każe ludziom znającym świat tylko z wycieczek po Flickrze i deviantArcie wychodzić na dwór i poznawać profile geologiczne okolicy, tak wy nie uszczęśliwiajcie na siłę.

Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 2.5 Polska License.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

47 komentarzy do “Linux i ludzie

  • sylwester

    DRAMAT
    To najkrótsze możliwe określenie jakie ciśnie się „na palce” po przeczytaniu tej pseudopublicystyki.

    Jest takie stare chińskie przysłowie: dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
    Autor tego „pseudodzieła” wychodząc z całkiem słusznego założenia, że ludzi nie interesują wnętrza komputera, samochodu, mikrofalówki, pralki, whatever – ważne, żeby te sprzęty spełniały swoje zadania i ułatwiały im pracę czy rozrywkę – prezentuje wyłącznie obrzydliwy szowinizm i pogardę dla tych, którzy nie chcą dołączyć do wielkiej idei Open Source aktywnie.

    Gdzie tu „humanizm dla wszystkich”?

    [quote]Ludzie są osłami i osłami pozostać chcą.[/quote]

    To jedno zdanie mówi wszystko o robaczywej duszy „autora”.

    Gwarantuję Ci, że ów pogardzany przez Ciebie ogrodnik ma pasję: hoduje pewnie najlepsze jabłka w okolicy, a Marcysia może kiedyś napisze najpiękniejszy wiersz świata.
    Czy dlatego, że chcą mieć działający system w komputerze i nie interesuje ich logo można ich życie nazwać „jednostajnie oślim”??

    Obrzydliwość.

  • PietroZ

    Tak tak, za to ogrodnik chce codziennie dostać napadu nerwicy wieszającego systemu, a Marcysia depresji podczas wciskania trzech magicznych, zaczarowanych klawiszy…

    Autor chyba nie wie o czym pisze, Microsoft jak i inne monopole szkodzą, ich patenty ograniczają rozwój oprogramowania (i nie tylko), można to przeczytać w książkach o przedsiębiorczości, no ale kogo to obchodzi, woli taki jeden typek jak ten tutaj dać pieniądze firmie, która zaraz potem odwraca się do niego plecami i ma go gdzieś. Może to i dobrze, ale co z resztą ludzi nieuświadomionych? Zawsze trzeba dokonać jakiegoś wyboru, nie ma przecież jednej pasty do zębów czy samochodów… nawet rozważamy wybór sprzętu do komputera bardzo poważnie, lecz do systemu już nie i tu jest błąd, ja na szczęście znalazłem prawdziwy system do pracy, a nie zabawy w defragmentację dysku czy czyszczenie rejestru tylko po to by mógł jeszcze działać, tylko szkoda, że tak późno.

  • Sławek

    Jedno mam do napisania. To trudno się czyta. Szybko przeleciałem przez połowę tego czegoś, a następnie przerwałem. Jeżeli będzie można to przeczytać, to chętnie skomentuję. Autor najpierw pisze o publicystach(twórcach artykułów), potem o niekulturalnych dzieciach Neo, które nie widzą niczego poza paroma grami i Windowsem, zamiast argumentów używają jednak wyzwisk, a następnie szybko przeskakuje na inny temat. Poproszę o poprawienie publikacji.

  • QkiZ

    jest troche racji w tym artykule. sam twierdze że windows jest debil friendly. jak patrze jak pewne rzeczy są ułatwione do tego stopnia że jeśli ktoś bardziej czający siada do windows’a to musi sie naszukać opcji aby rozwiązać problem, który w linuksie można było by rozwiązać kilkoma kliknięciami czy stukaniem w terminal.

  • Biotrek

    Sylwester no właśnie, gdzie tu humanitaryzm? Trochę asertywności.
    „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, to przysłowie wiele wyjaśnia a Autor ma sporo racji i nie wiem czy napisać stety czy niestety bo tak naprawdę trzeba by się wrócić → cytat jw.
    Streszczając ten niecodzienny artykuł można śmiało napisać:
    Przeciętnego kowalskiego nie obchodzi czy ma Windows, czy Linux, ma chodzić „bezawaryjnie” a obsługa winna być jak najprostsza.
    Ale fakt faktem autor wyraźnie ma uraz do „Pingwinów” co daje się mocno odczuć czytając artykuł.

  • bonik

    To wygląda jak jakiś tekst propagandowy rodem z Redmond, który ma zachęcać do Jedynego Słusznego Systemu, który jest oczywiście 'user-friendly’ do oporu 😀

    A jeżeli znalazł by się przypadkiem jakiś inny system to żeby wyglądał tak samo, no bo przecież ten Jedyny jest najlepszy to każdy inny musi być taki sam i koniec.

  • elkanguro

    No właśnie, system ma działać. Ludzie niestety często nieświadomi możliwości wyboru lub często mający jakiś uraz do Linuksa ponieważ kiedyś coś usłyszeli dalej używają Windowsa mimo, że jak on czasami działa wszyscy wiemy i nie zraża takich osób to że trzeba znów sformatować dysk, wyczyścić z wirusów itp. Ludzie się tak przyzwyczaili że to dla nich normalność.

  • rajca Autor wpisu

    Ach ten autor, prostak i na dodatek odmawia rodzajowi ludzkiemu wszelkich wartości intelektualnych. Do tego pewnie wyznawca Microsoftu. Ale zaraz. Ach, chyba uderzyłem się w głowę, bo zauważyłem, że od paru lat używam tego potwornego pingwina. Jeszcze bardziej boli, że nawet pomagam w tłumaczeniach na Launchpadzie. A co gorsza kiedy miałem czas prowadziłem bloga z poradami dla nowych użytkowników. Jestem taki zły i mam w nosie ideę Open Source… Największą moją porażką była dotacja na projekt Amarok. Mea culpa mea culpa.
    Tak, mi zarzucano to co teraz piętnuję. Sam przez jakiś okres czasu chciałem każdemu wcisnąć płytę z Ubuntu, bo to dobre a Wielki Bily z MS jest zły. Tym jednak nic osiągnąć się nie da.
    Co mnie boli, to właśnie hipokryzja ludzi związanych ze światem wolnego oprogramowania, tak otwarte umysły tak naprawdę są siedliskiem uprzedzeń, szukania spisków, monopoli i nie wiem sam czego jeszcze. Ktoś tu w moim tekście doszukuje się stwierdzeń jakobym pisał o dzieciach neo, gdzie tu czytanie ze zrozumieniem. Nie, lepiej przecież stukać po łebkach.
    Nazywam ludźmi osłami? Tak, z premedytacją, bo w pewnych dziedzinach człowiek osłem jest i będzie do zakichanej śmierci, co nie znaczy, że jak już w coś „wejdzie” to nie może mieć chęci tego poznać. Ale nakłanianie nowego użytkownika, przez fachową nomenklaturę, wciskanie na siłę ideologii rozmija się z celem. Wiem jakie poglądy głoszę, wiem też, że nie spotkają się one z aprobatą i akceptuję to. Takie „złe prawdy” nigdy nie cieszą się uznaniem.
    I tylko boli to, że w tekście, który czytany z głową ma pomóc w podejściu na samym początku do nowicjusza ktoś doszukuje się ataków na Pingiwnka.

  • Astrolukacz

    Wywalcie ten koślawy elaborat jak najprędzej, bo psuje renomę serwisu ubuntu.pl.
    Wyobraźmy sobie, że ktoś, kto jest sceptyczny w stosunku do Linuksa, odwiedza portal i zaczyna czytać pierwszy wylosowany na chybił trafił tekst, czyli właśnie ten… Co sobie pomyśli?

    Sądzę, że jak za parę lat programy do „losowego” pisania tekstów zrobią mały postęp, to będą wypluwać właśnie coś takiego. Rozebrawszy pierwszy akapit na czynniki pierwsze zdanie po zdaniu stwierdzam, że absolutnie nic z niego nie wynika.

    Swoistym ośmiotysięcznikiem głupoty jest sformułowanie: „często czerpią z EMPIRYCZNYCH PRZEMYŚLEŃ”.

  • sylwester

    [quote comment=”35047″] Ale nakłanianie nowego użytkownika, przez fachową nomenklaturę, wciskanie na siłę ideologii rozmija się z celem.
    I tylko boli to, że w tekście, który czytany z głową ma pomóc w podejściu na samym początku do nowicjusza ktoś doszukuje się ataków na Pingiwnka.[/quote]

    Ja się nie doszukiwałem.

    Ale po raz kolejny powtórzę: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
    A chwalenie się takimi czy innymi zasługami dla OS i uzurpowanie sobie tym samym prawa do nazywania ludzi „osłami” to już żałość, płacz i zgrzytanie zębów….

    Kiedy przeczytałem pierwsze 2 zdania pomyślałem sobie: O! Kolejny mądry artykuł, wzywający do pracy u podstaw, zamiast do epatowania przemądrzałymi terminami.

    Kiedy kończyłem – wpadłem w stupor. A szczególnie dlatego, że „to coś” ukazało się na Czytelni i, że zieje z „tego” wyłącznie pogarda i nienawiść.

  • rajca Autor wpisu

    Proponuję więc usunąć treść, wpisać dużymi literami, że tu była nienawistna propaganda, ale koniecznie zostawić komentarze, tak abym na długi długi czas był okryty niesławą. I mówię to całkiem poważnie.

  • sylwester

    [quote comment=”35051″]Proponuję więc usunąć treść, wpisać dużymi literami, że tu była nienawistna propaganda, ale koniecznie zostawić komentarze, tak abym na długi długi czas był okryty niesławą. I mówię to całkiem poważnie.[/quote]

    Widzisz, Internet ma to do siebie, że jak już coś tam wpadnie – zostaje na zawsze 😀
    Nie zawrócisz elektronów i bitów choćby z kanałów RSS.

    Na przyszłość proponuję po prostu więcej pokory i szacunku wobec innych – i tych co na Windowsie wyłącznie klikają w gg, i tych co kompilują „jajka”.

  • kozlov

    Widzę że nieco inaczej potraktowaliście ten artykuł niż ja. Czytam go sobie i myślę – „o rany, zainstaluję [komuś] Linuksa, przecież nie zrobi [mu] różnicy czy tam jest flaga czy kółeczko? zresztą dobry rok jadę na Linuksie i jakoś domownicy radzą sobie z tym, czego zawsze używali – Opery i zamykania systemu, mimo że to ostatnie nie robi się już przez menu Start”… a porównanie ludzi do osłów? Nie jest to dla mnie awykonalne gdy przypominają mi się ludzie którym ostatnio robiłem laptopa – zainstalowałem im XP, ale gdybym miał więcej czasu i pewność że wszystek sprzęt będzie działać z pingwinem, to wypytałbym czego używają i postawiłbym jakiego „skrzydlaka z lodowca”. Pod tym względem są podobni do osłów, bo mają lepsze rzeczy do roboty niż zastanawianie się z jakiego systemu korzystają – i myślę że raczej nie pod żadnym innym, bo ludzie byli naprawdę fajni i weseli (choć na komputerach się nie znali).

  • Jacek

    Autor ma rację. A wy zachowujecie się nie obiektywnie. Ubuntu – wolność. Gdzie ta wolność w waszym wykonaniu. Bez krytyki nic nie zmieni się na lepsze. Bez potrzeby i pragnienia nie ma produktu. Przeczytajcie ten tekst jeszcze ze 2 razy i wyciągnijcie wnioski zamiast pisać, że nie rozumiecie. Przeciętny Kowalski wracając z roboty otworzy piwo, usiądzie przed kompem(wg. Pana K., którego pozdrawiam.) i włączy film. Mało go obchodzi idea wolnego oprogramowania, jest przekonany, że może mieć pirata, bo do szaraka i tak policja nie zawita. Nie zmieni tego piękna historia Ubuntu ani założenia. Jakie wnioski wyciągnęliście z artykułu, bo ja kilka np. że Pingwin ma za słabą promocję, powinien dalej się rozwijać w stronę prostej obsługi i niezawodności. Brawa dla Autora.
    Pozdrawiam.

  • grz

    Mi też się art podobał… Osioł w tym tekście to osoba, która się nie interesuje tym, jak działa komputer, byle działały dla niej niezbędne funkcje, jeśli dobrze rozumiem. Może trochę na wyrost, może trochę sarkastycznie, nieważne. To, że wywołał tekst tak silne emocje już można za sukces uznać- włączyło się myślenie, które po opadnięciu tychże emocji podsunie, że autor ma jednak rację (część racji).

  • sylwester

    [quote comment=”35062″]
    bo tu nie chodzi o podlizywanie sie klientowi[/quote]

    Hehe, właśnie, że chodzi 😀

    Przechodzimy więc do etapu: co poeta miał na myśli?

    Napisałem w Czytelni kilka artykułów pod wspólnym tytułem: Wywiady ze Zwykłym Użytkownikiem.
    Wynika z nich prosty wniosek: ZU nie jest zainteresowany ideą Open Source, nie jest zainteresowany systemem operacyjnym, nie jest zainteresowany „bebechami” komputera – ZU chce, żeby komputer działał i żeby robił to co ZU od niego oczekuje.
    ZU jednak nie jest też nastawiony NEGATYWNIE do Linuksa – dla niego jest on zupełnie obojętny i jeśli spełni jego oczekiwania to może być i tyle.
    Z tych wywiadów wynika też kolejny wniosek: wymądrzania się „linuksowych aktywistów” i innych „geeków” przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego: ZU słysząc o kompilacjach, strukturach katalogów, ideach Open Source ucieka gdzie pieprz rośnie bo go to kompletnie nie interesuje.
    Wszystko powyższe jest dokładnie tym samym co (jak myślę) chciał przekazać rajca.

    W mojej krytyce nie chodzi więc o treść artykułu, ale o jego formę.
    Na Forum równie bezwzględnie tępieni są pseudofajni wrogowie „winshita” jak i Ci dla których Linux to „syf”.
    Nie można obrażać kogokolwiek tylko dlatego, że nie podziela naszych poglądów!
    Że interesują go jabłka, wiersze czy cokolwiek innego niż „wspaniały Open Source”.

  • matka polka

    był jakoś tam logiczny (rotfl)bardzo mi się spodobał ten tekst (komentarze już mniej). brawo Autor! nie zrażaj się!

    jestem typowym przedstawicielem płci słabszej i jako taka – zgodnie ze swoim powołaniem – w dzień biegam z siatami i hoduję dzieci a nocą przeistaczam się w osiołka, który próbuje wyjść poza swoją oborę. i co? i od pół roku mam ubuntu. hehe, przez pierwszy miesiąc nie umiałam nawet powtórzyć słowa „repozytoria”. przez kolejne dwa nie umiałam poustawiać sobie sprzętu by grał, śpiewał i filmy odtwarzał. i żaden z Mądrych mi nie pomógł. sama do wszystkiego dochodzę. standardowe „poszukaj w guglach” doprowadza mnie do łez ze złości i frustracji. nadal „terminal” kojarzy mi się z czymś do odpalania rakiet. łotewer.

    ja chcę programu debil-friendli. dla mnie łindołs to masakra. nie jestem w stanie pamiętać o tych wszystkich bzdurach jak: defragmentacja dysku, antywirusy. a z wysypywaniem się systemu co trzy miesiące sobie w ogóle nie radziłam.

    już wolę słuchać, że głupia baba jestem, skoro nie rozumiem linuksowego języka. i czegoś tam znowu nie umiem. bo najważniejsze dla mnie jest, bym mogła UŻYWAĆ programu a nie brandzlowanie się tym, że coś mam albo nie mam czegoś innego. a że filozofia mi się podoba i się z nią zgadzam, to już zupełnie inna bajka.

  • bmm

    Jesteście pingwinowymi mocherami. Negatywnie nastawieni do wszystkiego, co nie jest na Uniksie. Plujecie tylko jadem na takich forach jak to.

  • sooodamnhot

    10 wad linuxa, czyli dlaczego dopiero po 15 latach przeszedłem na ubuntu.
    1) Brak głównego, sztandarowego distro o nazwie UWAGA!: „LINUX”. Kiedyś jak byłem mały byłem przekonany że electolux to prawdziwa nazwa na odkurzacz. Wniosek ludzie wpierw przekonują się do nazw,np: nie wiedzą co to jest jądro systemu, i słyszą tylko linux, linux, a jak chcą coś więcej to dowiadują się że linux to jądro różnych systemów. Nie lepiej by było gdyby był jedne główne dostro o nazwie „linux”? czy ktokolwiek z was wie że pijecie piwo tylko z trzech firm, i jak myślicie że „Warka” i „Żywiec” to dwa różne piwa? to kłamstwo! Jak cholera to to samo!. Albo jak ktoś was zapyta ” jaką warkę ostatnio piłeś” odpowiadacie „czerwoną”, a słowo Warka to rozlew piwa!!!
    to samo z ludźmi zrobił m$oft, lepiej odbić piłkę! Stworzyć główne distro!

    2)O terminalu nie wspomnę. Ale dawanie programów w postaci kodu źródłowego to absolutne nieporozumienie.

    3)Po kij repozytoria?? Używam ubuntu od 3 miesięcy i nadal nie wiem co to jest, do czego służy, i gdzie tego szukać.

    4)Nieszczęsne deb, lub rpm, ja się pytam PO CO? NO PO CO?

    5)Brak wsparcia małych i średnich firm dla Linuxa.

    6)Świat OpenSource śmierdzi komuną! niech ludzie zarabiają na swoich programach! nie każdy jest geekiem!

    7) Kiedyś Bill Gates twierdził że do funkcjonowania komputera nigdy nie będzie potrzebne więcej niż 640 KB RAM. Twórcy linuxa wciąż żyją w świecie na dyskietkach. Po co Kernel ma w sobie sterowniki? Niech będzie ich jakaś baza. Po co bawić się w rozbijanie programów na 10 części, niech wszystko będzie ściągane z netu w jednej PACZCE!

    8) W Windzie najbardziej wkurzało człowieka że programy, pliki, foldery za każdym razem chciały się wgrywać w konkretne miejsca. W linuxie zostało to wbite na maxa!

    9) Brak strony „Z windy.pl” mozilla zrobiła genialną sprawę, wszędzie pokazywała jak i co gdzie jest, gdzie było w IE, niech społeczność zrobi to samo. start.ubuntu.pl to naprawdę zbyt mało!

    10) Kłótnie twórców linuxa, o zgrozo, walka geeków z komuchami, szkoda słów.

    Pozdrawiam absolutny Laik!

  • sooodamnhot

    Właśnie, pytanie dlaczego odrzuciłem W$ otóż psuł mi się cholernie, po miesiącu był tak zawalony śmieciami że żaden program nie umiał tego naprawić. tyle, gdyby nie to nadal bym tkwił na W$

  • rajca Autor wpisu

    [quote post=”3652″]A chwalenie się takimi czy innymi zasługami dla OS i uzurpowanie sobie tym samym prawa do nazywania ludzi “osłami” to już żałość, płacz i zgrzytanie zębów….[/quote]
    Tu akurat nie chodziło o chwalenie się w żadnej mierze. Była to kontra dla stwierdzenia, ze mam uraz do pingwina, albo co gorsza jestem poplecznikiem szatana, przepraszam Ballmera.
    [quote post=”3652″]W mojej krytyce nie chodzi więc o treść artykułu, ale o jego formę.
    Nie można obrażać kogokolwiek tylko dlatego, że nie podziela naszych poglądów!
    Że interesują go jabłka, wiersze czy cokolwiek innego niż “wspaniały Open Source”.[/quote]
    Zdaję sobie sprawę, że piszę często w sposób, który można uznać za mało „dyplomatyczny”. Jednak jeśli tylko przeanalizowałbyś użycie rzeczonego osła pod względem akapitu i co ważne cytatu muzycznego, to wierzę, że jako osoba inteligentna(bo zakładam, że jesteś) odnajdziesz sens.
    Czasem trzeba uderzyć w stół i pozwolić nożycom się odezwać, ta sama treść zaserwowana z innym ładunkiem emocjonalnym i inaczej nacechowana może dać inny punkt odniesienia. Bo uwierz mi Ty [b]sylwestrze[/b] i reszto, że jeśli odpuścicie sobie interpretowanie „na siłę” pewnych treści i szukanie ukrytego przesłania, drugiego dna, to ten artykuł będzie inny. Inny bo wcale nie wyrażający pogardy, albo innego uczucia kojarzonego z nienawiścią.
    Dzisiaj znajomy użytkownik Windowsa napisał mi taką wiadomość: [quote]…Po przeczytaniu tego wszystkiego jestem rad. W końcu bowiem zauważyłeś, że „dummies”, którzy korzystają z systemu „for dummies” nie kontemplują codziennie o możliwościach jakie posiadanie Linuksa mogłoby im dać, choć pewnie nawet nie maja o tym pojęcia jak ja. No osioł ze mnie, mam świadomość, ale skoro używam komputera do oślich rzeczy to po co mam się pozbywać oślego systemu.[/quote]
    Mimo wszystko dziękuję za polemikę i za wysilenie się na przedstawienie swoich stanowisk.

  • remedium

    Autor chciał dobrze, a 'linuksiarze’ zrozumieli jak chcieli… Pewnie trudno wyłapuje się sens z surowego html…
    Jestem takim właśnie osłem, którego interesuje aby mój komputer działał. Nie czuję się z tego powodu jakiś gorszy, choć zapewne wielu wolałoby aby tak było. Z 'Linuksem’ (w kilku wersjach) zapoznaję się od kilku miesięcy. I od tychże kilku miesięcy obserwuję społeczności skupione wokół tych dystrybucji. Zaprawdę powiadam Wam, takie zatrzęsienie close w kontekście Open Source aż przeraża. Opinie w stylu 'Linuks nie jest dla wszystkich’ wywołują w mojej głowie pytanie: to po jaką ch****ę rozwijacie środowiska graficzne? Nie wygodniej się kompiluje w trybie tekstowym? Może od razu ukrzyżujcie tych deweloperów którzy pracują nad czymkolwiek związanym z trybem graficznym, problem się rozwiąże. Wtedy uzyskacie pewność, że żaden lamer z windy się do Was nie dosiądzie. I może w naturalny sposób wyginiecie…
    A te nerwowe reakcje na chociażby krzywe spojrzenie na 'cudowny i jedyny system’ – na twarzach takich właśnie osłów jak ja wywołują tylko uśmiech politowania… Miłego wieczoru.

  • Silmethule

    jest troche racji w tym artykule. sam twierdze że windows jest debil friendly.

    Ja uważam nieco inaczej. Według mnie MS Windows to jeden z *trudniejszych* systemów operacyjnych. W sumie może z tego powodu jest trochę „debil friendly”, ale na takiej zasadzie, że ów, jak go nazwałeś, „debil” (wolę i dalej będę pisać ZU) niekoniecznie musi chcieć samemu naprawiać dany błąd, przy którym dany soft mu nie działa. Na Linuksie/Uniksie w ~95% przypadków na podstawie samych komunikatów błędów można w miarę bez problemu błąd naprawić, tylko trzeba pogooglać, postarać się zrozumieć problem, popytać znajomych hackerów i geeków, to zajmuje trochę czasu, trzeba zużyć trochę energii. ZU zużywać energii nie chce. Jak się dowie jakie jest rozwiązanie, którego z braku wiedzy nie rozumie, stwierdza, że „ten Linux jest za trudny dla mnie!”. W przypadku analogicznej sytuacji na Windowsie, gdy zapyta znajomego geeka jak rozwiązać problem, dostanie informację, że „się nie da, reinstaluj system”, od hackera pewnie „mogę ci wytłumaczyć, ale pewnie nie zrozumiesz co to deasembleracja…”, uzna że się nie da, przeinstaluje system, co uważa za „łatwe” i tak też będzie ciągle myślał o swoim systemie. I to jest różnica. W Unikso-podobnych, wydaje się, nie wiem ile w tym prawdy, można znaleźć więcej błędów i problemów, przy czym zazwyczaj są spowodowane złą konfiguracją lub brakiem jakichś bibliotek/innych programów – to wszystko zazwyczaj daje się w-miarę-łatwo-naprawić (człowiek, który nic nie wie o działaniu swojego systemu i softu i tak musiałby się naprawdę sporo nauczyć), w Windowsie proste czynności wykonuje się ponoć łatwiej (niekoniecznie, bo w Linuksach instalacja softu, na przykład, w większości wypadków to kilka kliknięć w czymś w rodzaju „Dodaj/Usuń programy”, w Windowsach znalezienie pliku, ściągnięcie go, przeklikanie instalatora, restart…), jednak sam system jest na tyle *trudny* do zrozumienia, względnie nie ma powszechnie znanej sensownej dokumentacji i podręczników, że ewentualne błędy i problemy są nie tylko dla ZU, ale dla „computer-geeków” również, nie do przeskoczenia.

    Ktoś kiedyś na Czytelni porównał Linuksa do klocków lego, podoba mi się do porównanie. Branie wolnego systemu uniksopodobnego to jak kupowanie budowli z klocków lego – można samemu przebudować, jak się jakiś element zepsuje – można wymienić, można samemu ulepszyć… ale trzeba chcieć i wiedzieć jak. Branie systemu Microsoftu – to jak kupienie gotowej „na sztywno” połączonej budowli, w której by coś ulepszyć, trzeba całość ciąć i kleić od nowa, której nikt rozsądny nie ulepsza, nic nie wymienia, jak coś się popsuje – usuwa i „reinsaluje” całą budowlę. Bo klocki lego były robione z myślą o przebudowie, to coś „na sztywno” nie, więc i radzenie sobie z problemami w drugim przypadku jest sporo trudniejsze ;).

    Się rozpisałem.. a chciałem 3 zdania napisać :P.

  • bonik

    [quote post=”3652″]1) Brak głównego, sztandarowego distro o nazwie UWAGA!: “LINUX”.(…).Stworzyć główne distro! [/quote]
    Tego sie raczej nie da, rozne dystrybucje sa robione przez dziesiatki roznych organizacji czy ludzi prywatnych.
    Wyobrazasz sobie zeby wszyscy piekarze sie umowili i piekli identyczny chleb ?

    [quote post=”3652″]2)O terminalu nie wspomnę. Ale dawanie programów w postaci kodu źródłowego to absolutne nieporozumienie.

    3)Po kij repozytoria?? Używam ubuntu od 3 miesięcy i nadal nie wiem co to jest, do czego służy, i gdzie tego szukać.[/quote]

    Repozytoria sa wlasnie po to zebys nie musial kompilowac programow samemu tylko instalowac je z tychże repozytoriow.

    [quote post=”3652″]5)Brak wsparcia małych i średnich firm dla Linuxa.[/quote]
    To jest niby wada linuxa ze male i srednie firmy nie chca go wspierac ?

    [quote post=”3652″]4)Nieszczęsne deb, lub rpm, ja się pytam PO CO? NO PO CO? [/quote]
    a po co w windowsie *.msi albo *.exe ?

    Wogle porównania windy do linuksow i mowienie co jest lepsze jest bez sensu. Te systemy sa po prostu ROZNE !
    I nie probojcie na sile upodabniac jednego do drugiego.

  • VISTA :D

    Dobry tekst 🙂 popieram. Komentarze, przynajmniej te na początku są po prostu straszne (nie wszystkie). Sam siedze na Windowsie. Zarabiam na programowaniu i tu mam wszystko czego mi trzeba (tak wiem – art nie jest o tym ale chcę wyjaśnić swoją sytuację). Próbowałem kiedyś przekonać się do Linuxa, poduczyłem się go. Jak mi tryb graficzny nie działał – naprawiłem, jak mi klawiatura siadła (no może nie dosłownie) – naprawiłem, jednak uznałem w końcu, że to sztuka dla sztuki. Na Windowsie miałem już wszystko czego potrzebowałem. Formatować dysku nie muszę, wiem jak używać system i go konserwować. Ten system jest po prostu dobry. Spokojnie to nie nagonka na Unixy. Linux również jest dobry. Gdy człowiek od kiedy pamięta siedzi na Linuxie ma na nim wszystko czego potrzebuje. Umie sobie radzić z problemami na które ja musiałem marnować masę czasu. Dlatego właśnie zastanawiam się – po co ktoś miał by się przesiadać z Windowsa na Linuxa lub z Linuxa na Windowsa? Uwaga, wcale nie chcę tu powiedzieć, że powodów nie ma 🙂 Są! To czy należy zmienić system zależy od sytuacji. Ale jeżeli ma być to z powodu ideologii – patrz. art powyżej. Wybór systemu zależy głównie od potrzeb i przyzwyczajenia. Nie ma co namawiać innych do zmiany. Najprawdopodobniej będzie to dla nich droga przez mękę tylko po to by jedne wady zastąpić innymi.

  • bLiNd

    Dziwne, ale zaliczam się chyba do tej nielicznej części czytających, którzy zrozumieli tekst. Mam wrażenie, że niektórzy jedyne słowo jakie zrozumieli to „osły” i na tym poprzestali. Zacznę jednak od początku.

    Tak więc tekst jest w miarę krótki i przyjemnie się go czyta, ponieważ nie skręca co chwilę w jakieś ciemne uliczki zupełnie odchodząc od tematu. Tutaj duży plus dla autora, ponieważ potrafił dotrzeć, przynajmniej do mnie, z treścią, którą chciał się podzielić.

    Sprawa druga to sam problem poruszany. Osobiście korzystam z Linuksa od około roku. Ktoś powie – krótko. Inny powie, że jestem newbie i się nie znam. Jeszcze inny wyskoczy, że mam mniejsze zasługi i tym samym nie mam prawa do wyrażania własnej opinii. Trudno. Użytkownicy Linuksa głoszą potrzebę promowania wolnego i otwartego oprogramowania, potrzebę walki z monopolem itd. Okej, sam to popieram. Idąc jednak z płytą Ubuntu do kumpla i tłumacząc mu, czemu miałby zamienić swojego Windowsa XP na zupełnie nowy system dostaję pytania w stylu „a pójdzie mi na tym CS?” Ja wiem, że pójdzie, jak zainstaluje WINE. Mój kolega jednak tego nie wie i nie będzie kombinować. Wsadzi płytkę do napędu, nie ruszy mu proces instalacji, to poprosi o zainstalowanie Windowsa. Pójdę z Ubuntu do siostry, to ta zażyczy sobie „normalnego” gadu gadu. Będzie chciała włożyć płytę z czasopisma. Co ją obchodzi, że może przejrzeć sobie kod źródłowy programu, czy możliwość kompilacji jajka?

    Tutaj dochodzimy do sedna sprawy i chyba sedna tego artykułu. Ludzie chcą, by ich sprzęt był maksymalnie prosty w obsłudze. Chcą by wszystko działało od razu po wyjęciu z pudełka. Chcą by po włożeniu płyty z filmem/muzyką/grą, wszystko działało jak należy, a po podłączeniu kamerki i ściągnięciu Skype, mogli prowadzić wideokonferencję. Nie chcą się z tym męczyć kilka dni biegając po forach, bo nawet nie wiedzą, że takie coś istnieje. Mając do wyboru Windows na którym wszystko działa od razu i Linuksa, na którym nic co mają aktualnie nie działa, zawsze wybiorą Windowsa.

  • Gilanel

    Zgadzam się z bLiNd

    Niestety skończyły się czasy gdzie posiadacze komputerów znali się na nich i na oprogramowaniu.
    Duża część dzisiejszych nowych użytkowników myśli że obsługa komputera to jak obsługa konsoli.
    Włącz, wyłącz, włóż płytę i klik klik klik i gotowe
    A że w Windowsie wszystko da się tak zainstalować i uruchomić a poza tym w Polsce Windows jest „za darmo” to nie dziwota, że ciężko jest im się na Linuksa przerzucić (o późniejszych skutkach takiego klik klikania – no comment )

    Linux wymaga przyzwyczajenia, trochę myślenia i zapoznania się z nim i zaakceptowania że (przynajmniej na dzień dzisiejszy) nie wszystko będzie działać jak należy oraz brak jest profesjonalnych odpowiedników niektórych programów i gier.

    Mamy tu błędne koło (na przykładzie gier, można wstawić sterowniki lub programy jak kto woli)
    – Komercyjni programiści w większości nie chcą pisać np. gier na Linuksa bo jest mało popularny
    – A Linuks jest mało popularny bo mało jest na nim gier

    Tak naprawdę szary użytkownik komputera będzie z powodzeniem używał Linuksa, jeśli będzie miał przy sobie kogoś kto szybko i jasno wyjaśni jak coś zrobić (tak jest u mnie w domu)

    Komputer powstał po to aby ułatwić ludziom pracę
    A system operacyjny ma to zapewnić poprzez dostęp do programów, internetu i sterowników
    System nie może być dla Użytkownika przedmiotem pracy na komputerze
    Pod tym względem Windows i Linux są na podobnym poziomie, tyle że ich zalety i wady nie są takie same.
    Jest tylko jedna różnica.
    IMHO
    Windows osiągną już swój szczyt możliwości i trudno mu się zmienić bo… to już nie będzie Windows
    Linux cały czas się rozwija/pnie do góry i jest przed nim duże pole do popisu i rozwoju

    A my… użytkownicy, dla których Linux jest celem samym w sobie i praca z i nad systemem jest jednym z głównych celów komputera, musimy pokierować i nauczać zwykłych użytkowników.
    I przede wszystkim mieć duuuużo cierpliwości dla nich.
    Nauka Linuksa to jak nauka jazdy autem, dla niektórych to naturalne a dla niektórych to męki piekielne. Krytyka wskazana ale tylko konstruktywna.

  • Hołek

    To gdzie wg autora mieszczą się ludzie zainteresowani działaniem komputera i tego typu aspektami? Którzy jednak mają jakieś preferencje dotyczące używanego oprogramowania? Artykuł opisuje rozgraniczenie informatyki i reszty zainteresowań/obowiązków. Mnie osobiście guzik obchodzi np., dlaczego broń wojskowa się zacina, gdy z niej strzelam, bo strzelam z niej tak rzadko, że nie jest mi ta wiedza do niczego potrzebna. Natomiast, jeżeli słucham muzyki, to jedynie za pomocą ulubionego foobara pod Windowsem lub Amaroka pod linuskiem. Tak samo wojskowemu moze to być obojętne, jakiego programu używa, byleby mu jego MP5 A2 się nie zacięło podczas walki. Ludzie nie są osłami, ludzie mają _preferencje_. Nie można się interesować wszystkim.

  • rajca Autor wpisu

    [quote comment=”35102″]To gdzie wg autora mieszczą się ludzie zainteresowani działaniem komputera i tego typu aspektami? Tak samo wojskowemu moze to być obojętne, jakiego programu używa, byleby mu jego MP5 A2 się nie zacięło podczas walki. Ludzie nie są osłami, ludzie mają _preferencje_. Nie można się interesować wszystkim.[/quote]
    Przenajświętszy… Tu właśnie o to chodzi, właśnie o to co napisałeś! Zająłem się kwestią ludzi, którzy nie interesują się działaniem systemu. Bo ten kogo to interesuje, to właśnie siłą rzeczy się tym interesuje, no masło maślane ale tego się inaczej nie da.
    Równie dobrze mogłem napisać, baranki boże, rzekotki drzewne i jaskółeczki. „Jaskółeczce w żłoby dano w jeden owies w drugi siano. I to pachnie i to nęci.” Proszę was, czytajcie ze zrozumieniem i odrzućcie klapki z oczu… Ale wyartykułuję to dosyć wyraźnie mam nadzieję: metafora!

  • kozlov

    Ludzie chcą, by ich sprzęt był maksymalnie prosty w obsłudze.

    Wydaje mi się jednakowoż, że do obsługi komputera potrzeba pewnej odpowiedzialności, tak jak do obsługi samochodu…

  • bLiNd

    [quote comment=”35105″]Wydaje mi się jednakowoż, że do obsługi komputera potrzeba pewnej odpowiedzialności, tak jak do obsługi samochodu…[/quote]

    Co nie znaczy, że każdy, kto chce jeździć samochodem musi wiedzieć z ilu elementów zbudowany jest silnik, z jakiego stopu są odlewane cylindry w owym. Nie musi także posiadać wiedzy pozwalającej mu rozmontować swoją brykę na części pierwsze i zmontować ja z powrotem. Taka wiedza jest dla „maniaków” motoryzacji i nikt im nie zabroni zgłębiania tej wiedzy. Reszta ludzi chce by ich autko było tanie, bezpieczne, mało paliło i gładko się prowadziło.

  • Hołek

    [quote comment=”35103″]Równie dobrze mogłem napisać, baranki boże, rzekotki drzewne i jaskółeczki. „Jaskółeczce w żłoby dano w jeden owies w drugi siano. I to pachnie i to nęci.”[/quote]
    No i wtedy nie byłoby efektu „wow” po użyciu takiego sformułowania. Mnie właśnie zaciekawiło, dlaczego nazwałeś ludzi osłami, a nie wyraziłeś się jakoś bardziej eufemistycznie.

  • Noea

    [quote comment=”35105″]

    Ludzie chcą, by ich sprzęt był maksymalnie prosty w obsłudze.

    Wydaje mi się jednakowoż, że do obsługi komputera potrzeba pewnej odpowiedzialności, tak jak do obsługi samochodu…[/quote]
    niekoniecznie , spotykam się w codziennej pracy z „osłami” którzy nie mają żadnego pojęcia nawet o „juser frendli” systemie mimo to zasiadają do niego codziennie i codziennie marnują czas kilku osób bo jest przeciążenie serwera naszej-szkapy , pseudo informatycy nie umiejący otworzyć wiersza polecenia w Windows … Nic nie wymaga odpowiedzialności a wszytko jest dla ludzi tylko jedni znajda sami rozwiązanie poświeca czas na szukanie ew odpowiedzi , a są tacy co w dupie to maja i ich autor opisał.

  • Techniczny

    Tak naprawdę większości dla większości ludzi nie ma znaczenia jakiego systemu używają. Przynajmniej do czasu aż ktoś im przyniesie płytę z programem, który nie działa, albo znajdą taką płytę w gazecie lub też potrzebują program do rozliczenia rocznego z podatku… Może się też zdarzyć, że kupi nową drukarkę, albo kamerę internetową, która niewiedzieć czemu nie chce działać.

    I tu niestety dochodzi się do sytuacji gdzie osobie, której zainstalowało się Linuksa trzeba poświęcić trochę czasu. Ale to jedyny minus, poza tym są same plusy.

  • rajca Autor wpisu

    [quote comment=”35111″][quote comment=”35103″]Równie dobrze mogłem napisać, baranki boże, rzekotki drzewne i jaskółeczki. „Jaskółeczce w żłoby dano w jeden owies w drugi siano. I to pachnie i to nęci.”[/quote]
    No i wtedy nie byłoby efektu „wow” po użyciu takiego sformułowania. Mnie właśnie zaciekawiło, dlaczego nazwałeś ludzi osłami, a nie wyraziłeś się jakoś bardziej eufemistycznie.[/quote]
    No oczywiście, że pewne struktury są obmyślone w pewien specyficzny sposób, ale w swojej, tu przyznaję, naiwności nie spodziewałem się tak dużego „wow”, a nawet „bum i jebut” 😀
    Bardziej chodziło o obrazowość, nie tyle inwektywę.
    [quote post=”3652″]Linux jest dla wszystkich, ale nie wszyscy są dla Linuksa :)[/quote]
    Sprytnie powiedziane. Muszę sobie zapamiętać samą formułkę, bo można nią ciekawie manipulować 😀

  • mirvald

    Widnows nie jest klockiem monolitycznym jak ktoś tu napisał. Potrzebna jest znajomość budowy systemu i można po kawałku naprawiać i modyfikować system. Wcale nie różni się to dużo w Windowsie i Linuksach. Ludzie opluwają się nawzajem niepotrzebnie. Zdrowy psychicznie człowiek potrzebujący narzędzia, chciałby po prostu aby to narzędzie było bezpieczne i niezawodne. Czy to jest piła spalinowa dla drwala czy system operacyjny dla pracownika biurowego czy innego pracującego przy komputerze. Na dobrą sprawę nie ma znaczenia czy to będzie Solaris, BeOs, Uniks czy cokolwiek innego włącznie z makówkami. Dla mnie ważne jest to żebym był w stanie zainstalować system i korzystać z niego. Nie mówię tutaj że jestem idiotą i nie interesuje mnie jak to działa. Po prostu, zarabiam na chleb komputerem i nie mogę sobie pozwolić na nie kończące się konfigurowanie. Dla mnie komputer ma działać i być tym niezawodnym narzędziem drwala. Jeśli chodzi o komputer w domu to nie mam siły przychodzić po pracy i za przeproszeniem się pierniczyć z jakimiś błędami w systemie. Używam windowsa xp, dla jasności: nie psuje mi się co miesiąc. Co parę lat przeinstalowuje go żeby miał świeże kodeki, sterowniki itd. I to tylko dlatego że nie chce mi się czyścić po odinstalowywaniu starych. Co jakiś czas próbuje zainstalować Linuksa i tak były już różne.. od red hata 5.0 do Suse 11. Teraz spróbowałem Ubuntu ale jeszcze nie popracowałem na nim więc nic nie powiem jeszcze. Dla mnie na razie linuks jest jeszcze zbytnio rozbity i za mało rzeczy robi sam. Zobaczymy jak będzie z Ubuntu. Pozdrawiam użytkowników i zachęcam raczej do podejścia na ludzi. Każdy pracuje tak jak umie, niektórzy z czasem się nauczą a dla innych windows jest poprostu wygodniejszy. Znam paru informatyków którzy korzystają z XP bo wszystko działa. Znam tez paru grafików komputerowych którzy przeszli by na Linucha ale photoshop nie działa a bez obrazy dla open sourceowego gimpa, to mniej więcej jak śrubokręt a wkrętarka.
    Pozdrawiam i jeszcze raz proszę o wyluzowanie i zrozumienie słowa UBUNTU, jeśli taka jest wasza ideologia to niech taka będzie na prawdę.

  • oldtech

    Dyskusja przypomina tą o wyższości pewnych świąt nad innymi .Większość to u ż y t k o w n i c y z mniejszym lub większym doświadczeniem , z większym lub mniejszym mniemaniem o swoich umiejętnościach i możliwościach .Badacze pisma szesnastkowego to znakomita mniejszość .System musi być użyteczny .Od Suse 9.2 używam Pingwina , przy Open Suse 10 przesiadłem się na Ubuntu , a teraz zostałem postawiony pod ścianą .Nabyłem drogą kupna laptopa z następującym wyp:-Intel Core 2 Duo T5800, NV 9100M G ,17″ XWGA ,250 GB SATA2 , chipset NV MCP79MVL .Ubuntu nie zainstalowało się ,w połowie instalacji ekran robił się czerwony i bye .Zielona poczwara wprawdzie się zainstalowała , ale nie dała mi szans przy przejściu przez multimedia .I co mi zostało ? Filozoficzne rozważania i tendencyjne wypowiedzi zostawcie uniwersalnym znawcom wszystkiego .Powtarzam jeszcze raz -system powinien być użyteczny i budowany na każdą architekturę sprzętową .Rodzaj systemu jaki stosują zwykli użytkownicy , to nie efekt poprawności politycznej , a wyedukowania , czyli jej braki w tej materii.

  • molibden

    O ile teza, że przeciętny piekarz, ogrodnik, czy fryzjerka zainteresowani są jedynie tym, aby ich komputer działał, jest trafna, to wydaje mi się, że autor felietonu popełnił jeden błąd. Otóż „osły” nie odtworzą na swoim Windows XP płyty DVD, nie odtworzą pliku divx, nie utworzą dokumentu tekstowego, itd., o ile ktoś wcześniej nie zainstaluje im odpowiednich programów, bądź nie nauczy ich, jak się instaluje programy w Windows.

    Ostatnio zainstalowałem na komputerze mojej dziewczyny Xubuntu (jej sprzęt jest dość wiekowy) i jak dotychczas jest zadowolona. Oczywiście najpierw skonfigurowałem jej system – zainstalowałem niezbędne kodeki i sprawdziłem czy wszystko działa. Z instalacją ubudsl, konfiguracją neostrady, zainstalowaniem kadu poradziła sobie sama. Teraz – mimo że w ogóle nie interesuje się komputerami – zaczyna czytać o… systemie plików w linuksie, podstawach pracy w konsoli.

    Na koniec dodam, że sam nie jestem informatykiem, a linuksa używam od mniej więcej trzech lar.

  • cantek

    „Gorzej kiedy to jak w piosence „osiołkowi w żłoby dano, w jeden owies, w drugi siano…”.”
    To fragment z wiersza A. Fredry „Bajeczka o osiołku”, a nie piosenka, choć może i ktoś to nawet kiedyś zaśpiewał 😉

    A artykuł fajnie się czytało.

  • milaczek

    Ja może z innej beczki.Problem „osiołków” jest moim zdaniem bardziej poważny, niż tylko-ot głupcy?. Dotyczy praktycznie wszystkich korzystających z sieci internetowej. Kilkadziesiąt milionów komputerów domowych zarażonych botnetem jest zagrożeniem całej sieci. I tu zaczyna się problem: czy przeciętny ZU komputera zostając „zombie”,ponosi jakąś odpowiedzialność, za bezmyślne(!?)klikanie, czy ma być zadowolony: bo Mi wszystko chodzi! Osobiście uważam, iż korzystając z komputera i surfując po sieci muszę to tak czynić,by mój nie był zagrożeniem dla innych użytkowników sieci. Moim prywatnym zdaniem-każdy ZU czy klikający, czy piszący w konsoli polecenia musi mieć podstawowe pojęcie oskutkach swoich działań. Więc, każdy zasiadający przed komputerem, powinien posiadać to minimum wiedzy o systemie operacyjnym,którego używa.

  • Dawid Cień

    A autor „artykułu” gdzie ma np. szkolne lektury? Nie każdy musi interesować się Linuxem, tak samo jak nie każdy musi interesować się literaturą. Jeśli ktoś nie zna się na Linuxie, nie oznacza to automatycznie, że jest osłem – może być wybitnym naukowcem i poświęcać swój czas na badania, zamiast na grzebanie w systemie.