Windows jest darmowy 107


O wpływie, jaki pirackie oprogramowanie wywiera na wolne oprogramowanie

W Zdnet znalazł się ostatnio artykuł, autorstwa Adriana Kingsleya – Hughesa, dotyczący powodów dla których ludzie nie zmienią płatnego systemu operacyjnego na darmowy. Wniosek jest taki, że Linux nie potrafi nawet promować swojego oprogramowania.

To brzmi raczej złowieszczo. Windows kosztuje około 200 dolarów amerykańskich, w zależności od tego, jaką wersję i gdzie kupujecie. Jeśli powyższe stwierdzenie Pana Kingsleya-Hughes jest prawdą, oznacza to, że Linux jest tak zły, że ludzie chętnie zapłaciliby 200 dolarów, aby go uniknąć. Czy naprawdę użytkownicy uważają, że Linux jest aż tak kiepski?

Ten artykuł nie ma służyć obronie Linuksa ani atakować stanowiska Pana Kingsleya – Hughesa. Przeciwnie. Moją intencją jest, aby ten artykuł stał się początkiem głębszej dyskusji nad kwestią, która, jak wynika z moich dotychczasowych obserwacji, jest niemal zupełnie pomijana w debacie Windows vs. Linux vs. Mac.

Pan Kingsley-Hughes wskazał pięć podstawowych argumentów za pomocą których tłumaczy co jest takiego złego w Linuksie, że nawet będąc darmowym nigdy nie odniesie on sukcesu. Ogółem, nie wszyscy użytkownicy Windows są z niego aż tak niezadowoleni (zgadzam się). Zbyt wiele rożnych wersji Linuksa. (raczej się zgadzam). Ludzie z pewnością chcieliby, aby sprzęt i oprogramowanie działały (zgadzam się z tym, czego ludzie chcą, ale inaczej rozumiem tą sytuację niż Pan Kingsley-Hughes). W świadomości większości ludzi linia poleceń odeszła podobnie jak dinozaury (również tak uważam, kocham GUI. W dalszej części zagłębię się w to bardziej). Linux jest ciągle zbyt „geekowski”. (Developerzy Linuksa są wciąż zbyt “geekowscy”, oczywiście. Całkowicie zgadzam się, że ludzie, głównie rozwijający i broniący Linuksa, często nie widzą potrzeb użytkowników w taki sposób, w jaki oni sami je widzą).

We wszystkich tych powodach jest trochę prawdy, ale zastanówcie się, czy te argumenty nie wypadają gorzej, jeśli porównamy ceny.

Z pewnością nie używałbym Linuksa, gdyby był aż tak zły

Gdyby Linux opierał się w zbyt wielkim stopniu na linii poleceń, prawdopodobnie zapłaciłbym 200 dolarów za miły interfejs graficzny, aby nie być zmuszonym do ciągłego korzystania z mojego komputera za pomocą komend. Ale czy zapłaciłbym 200 dolarów, jeśli mógłbym używać interfejsu posiadającego ładną grafikę przez 99% czasu, a linii poleceń do okazjonalnej konfiguracji? Myślę, że raczej wydałbym te 200 baksów na coś innego, może na nowy odtwarzacz MP3. Dorzućcie fakt, że co kilka lat będę musiał wydać kolejną setkę zielonych – czy coś koło tego – na ulepszenia – a zdecyduję się na 1% czasu spędzanego przy linii poleceń. Kiedy dodasz fakt, że miałbym, tylko przypuszczalnie, zamienić niebieski ekran z błędami na spotkania z linią poleceń, wtedy definitywnie skłaniam się w kierunku nie wydawania 200 dolców.

Kiedy piszę ten artykuł używam OpenOffice’a, darmowego odpowiednika Microsoft Office, na Linuksie Ubuntu, który posiada bardzo zgrabny interfejs graficzny. Niemal jak w Windows Vista. Mogę obracać swój pulpit, mogę sprawić, aby moje okienka drgały przy przesuwaniu. Lubię ładną grafikę i nie jestem fanem niezrozumiałego kodu linii poleceń. Z pewnością nie opowiadam się za światem „poleceniowej” frustracji.

„Nie mówiłem jej o Linuksie, Open Source, czy wolnym oprogramowaniu… ponieważ nie obchodzi jej to”.

To samo dotyczy mojej dziewczyny, która jest lepszym przykładem typu użytkownika, którego my, wszyscy komputerowi eksperci, mamy na myśli, kiedy mówimy o „użytkowniku”. Jej laptop Compaq, z preinstalowanym Windowsem XP, padał i wyświetlał BSOD za każdym razem, kiedy próbował przejść w tryb uśpienia. Zapytała mnie, czy mógłbym to naprawić. Odparłem, że mógłbym, ale to oznacza zmiany w interfejsie. Oczywiście, miałem na myśli instalację Linuksa. Nie mówiłem jej o Linuksie, Open Source czy wolnym oprogramowaniu, nie dlatego, że próbowałem być sprytny, ale dlatego, że nie obchodzi jej to. Chce móc zalogować się w Hotmail, przenieść pliki do swojego odtwarzacza MP3 i oglądać YouTube. Nie obchodzi jej to, czy to wszystko dzieje się pod Windows czy pod czymkolwiek innym. Teraz używa Ubuntu i nigdy, przenigdy nie dotyka konsoli. Oczywiście, przychodzi do mnie, kiedy nie potrafi czegoś zrobić, np. zmienić tła pulpitu. Ale przychodziła do mnie również z pytaniami, jak zrobić coś w Windows, więc jest równie zielona w Linuksie, jak była w Windows.

Jednocześnie nie zamierzam wmawiać wam, że w ciągu tych dwóch lat, od kiedy przeniosłem się z Windows na Ubuntu, udało mi się wszystko zrobić za pomocą interfejsu graficznego. Jestem bardziej wymagający w stosunku do mojego komputera niż moja dziewczyna, więc testuję różne nowinki, aby wszystko działało tak, jak chcę. Zmagałem się z wieloma kwestiami, od Wacom Tablet i mojego czytnika kart SD, do mojego podwójnego monitora i innych. Osobiście nie wiem zbyt wiele na temat komend w Linuksie, i nie chcę wiedzieć, więc za każdym razem, kiedy pojawił problem, pytałem moją lokalną grupę użytkowników Linuksa, którzy pomagali mi sprawić, by wszystko w końcowym efekcie działało.

Jednakże dążę do tego, że chociaż miałem swoją porcję kłopotów, przez większą część czasu, który spędzam przed komputerem, zajmuję się tylko nieskomplikowanymi rzeczami, które nie wymagają używania linii poleceń. Więcej niż 99% czasu na Linuksie spędzam w miłym graficznym interfejsie, który jest, moim zdaniem, lepszy niż w Windows. Czemu miałbym płacić 200 dolców plus dodatkowe opłaty w przyszłości, by zaoszczędzić sobie te 1% kłopotów? Czy Windows naprawdę pretenduje do miana 100% wolnego od kłopotów? Czy ten fakt jest rzeczywiście wart 200 dolarów więcej?

Zwróćcie uwagę, że kiedy mówicie, że Windows jest wart 200 dolarów więcej niż Linux, mówicie, że nie cały system, a różnice między nimi są tyle warte. Więc, jeśli możecie sprawdzić pocztę na obydwu, przeglądać strony na obydwu, słuchać muzyki na obydwu, kreować arkusze na obydwu, ale grać w gry komputerowe 3D tylko na Windows, wtedy mówicie, że same gry komputerowe 3D są dla was warte 200 dolarów. Można to uznać za dość słuszne w przypadku gier. Znam graczy, którzy chętnie zapłacą 200 dolarów więcej za właściwe środowisko do grania. Ale kiedyś pewni ludzie powiedzieli mi, że nie chcą przenieść się na Linuksa, ponieważ ich model drukarki nie jest wspierany. Ich drukarka była nieco starsza i mogłaby z łatwością być wymieniona na nowszą, kompatybilną z Linuksem, za 120 dolarów. Właściwie starali się mnie przekonać, że wolą zapłacić 200 dolarów, aby nie płacić 120 dolarów. Takie twierdzenie zdrowa osoba mogłaby oczywiście wygłosić, jeśli jest naprawdę kiepska z matematyki, albo jeśli jej kopia Windows kosztowała mniej niż 200 dolarów.

Słoń w pokoju

Jest faktem, że coś się nie zgadza w stwierdzeniu, że Linux nie może być rozdawany. Jest coś błędnego w stwierdzeniu, że różnice w cenie Windowsa i Linuksa odzwierciedlają aktualne różnice w jakości. W pokoju jest słoń, o którym nikt nie mówi.

Windows jest darmowy.

Nie mówię tu o fakcie, że Windows preinstaluje się na większości komputerów, a jego cena ukryta jest w kosztach sprzętu. Może to służyć założeniu, że Windows jest darmowy, ale to nie jest „słoń w pokoju”.

Słoniem w pokoju, o którym nikt nie mówi, jest scrackowane oprogramowanie.

Ludzie traktują Windows jako darmowy nie dlatego, że nie musieli kupować kopii, która pojawiła się razem z ich komputerem. Ludzie myślą, że Windows jest darmowy, ponieważ kiedy potrzebują kopii, mogą ją dostać od gościa, którego znają. Ktoś ma kopię, którą może dla was wypalić na CD. Albo możecie ją sobie ściągnąć przez sieć P2P.

Jak bardzo wszechobecne jest scrackowane oprogramowanie? Oczywiście, ciężko to ocenić. Nikt nie zechce publicznie ujawnić, że używa scrackowanego oprogramowania. To jest prawdopodobnie przyczyna zauważalnej nieobecności tej kwestii w tak wielu debatach na temat systemów operacyjnych. Więc wszelkie oszacowania opierają się na spekulacjach, bazujących na wnioskach wyciągniętych z pośrednich danych.

Spójrzcie, dla przykładu, na sieci wymiany plików. Możecie zalogować się na niemal dowolną stronę BitTorrent, o dowolnej porze dnia i będą tam tysiące ludzi współdzielących Windows Vista. Albo XP. Albo jakąkolwiek wersję, którą zechcesz. Zatem ile ludzi używa pirackiej kopii Windows? Nie mam pojęcia, ale na pewno mnóstwo.

Mając to na uwadze, poświęćmy chwilę na zbadanie rzeczywistego wpływu „darmowości”.

Jak kuszące powinno być to, co darmowe?

Ostatnio, kiedy kupowałem przenośny odtwarzacz muzyczny, zawęziłem swój wybór do dwóch głównych. Jednym był iPod Nano, drugim – iAudio player firmy Cowon. Mogliście nie słyszeć o drugiej marce. Ja też nie słyszałem, zanim nie zacząłem szukać przenośnego odtwarzacza.

Cowon iAudio był tańszy o około 20%. Właściwie odtwarza więcej formatów plików, ale kwestia nieznajomości marki nieco mnie odrzucała. Dałem sobie dzień na upewnienie się, że chcę go kupić. W końcu, względy cenowe przeważyły. Cowon iAudio był wystarczająco dobry i tańszy.

By zbliżyć się do tego, do czego zmierzam, rozważcie, co by było, gdyby iAudio był kompletnie darmowy.

Mogę wam powiedzieć, jak wpłynęłoby to na moją decyzję. Zabrałbym go do domu natychmiast, bez chwili zwłoki. Do diabła z marką i konstrukcją, wybrałbym darmową opcję.

Jeśli jeden odtwarzacz muzyczny byłby darmowy, a drugi drogi, przepaść w jakości musiałaby być ogromna, by usprawiedliwić płacenie za ten, który ma nalepioną cenę.

Czy różnica między Linuksem a Windows jest rzeczywiście aż tak duża? Powyżej powiedziałem,że przez 99% czasu używam w Linuksie miłego interfejsu graficznego, o którym sądzę, że jest lepszy niż w Windows. Po 10 latach (lub dłużej) używania Windows wiem, że wystarczająco często widywałem słynny „niebieski ekran śmierci” aby zrównoważyło to okazjonalną potrzebę skorzystania z linii poleceń narzuconą w Linuksie. Wydaje mi się, że obydwie sytuacje są równoważne. Jeśli porówna się wszystkie zalety Windows, Linuksa i Maca, oraz złe strony niebieskich ekranów błędu, konsoli, i małych ikonek bomb, to kłótnia hardcorowych fanatyków o różnice może trwać wiele godzin.

„Jeśli porówna się wszystkie zalety Windows, Linuksa i Maca, oraz złe strony niebieskich ekranów błędu, konsoli i małych ikonek bomb, to kłótnia hardcorowych fanatyków o różnice może trwać wiele godzin.”

Ale ani ja, ani ty nie jesteśmy fanatykami, chcemy jedynie na naszych komputerach korzystać z YouTube czy odbierać pocztę, więc nie będziemy przesadnie krytykować właściwości. Chociaż uważam, że Linux jest tak dobry, jak Windows, może nawet lepszy, proponuję na potrzeby dyskusji przyjąć, że Linux jest w 80-90% tak dobry, jak Windows. Jak powiedziałem przy okazji porównywania Cowon iAudio do iPoda, taka jakość jest dla mnie na tyle zbliżona, bym nie chciał płacić za różnicę.

Zgódźmy się na koncepcję „na tyle zbliżonego” i wróćmy do innych towarów konsumpcyjnych. Oczekujemy, że prawa rynku ukształtują ceny tak, by możliwe było czerpanie zysków, a produkt, który jest nieco gorszy pod względem właściwości lub jakości będzie tańszy niż produkt wyższej jakości i z lepszymi właściwościami. Nie zawsze jest to prawdą, ale możemy to potraktować jako dobry punkt wyjścia. Można uwierzyć w to, że niektóre firmy obniżą cenę, by pozostać konkurencyjnymi na rynku, jeśli są na nim lepsze jakościowo produkty. Konsumenci wydadzą tyle pieniędzy, ile są w stanie, i często zrezygnują z jakości na rzecz dobrej ceny.

Niektórzy przedsiębiorcy stosują praktyki zwane dumpingiem, które polegają na drastycznym obniżeniu cen, prowadzącym nawet do nieosiągania zysku. Robią tak, ponieważ jeśli uda im się obniżyć ceny wystarczająco, konsumenci przymkną oko na wiele niedoróbek i odrzucą przywiązanie do marki na rzecz ceny. Wówczas, kiedy firma zdobędzie zaczepienie na rynku, może próbować powoli podnosić ceny i jakość, by w rezultacie osiągnąć zysk.

Nieuniknione porównanie z samochodami

Około 1988, koreańska firma samochodowa Hyundai weszła na rynek w USA i Kanadzie, stosując tę praktykę i chociaż została upomniana (dumping jest technicznie zakazany), w dłuższej perspektywie ta strategia zdaje się działać. Jest to silny dowód na to, że cena przysłania różnice w jakości.

Wyobraźcie sobie przez chwilę, że Hyundai uczynił swoje samochody dostępnymi za darmo. Nie pozostałby ani jeden egzemplarz Hyundai na wystawie. Prawie każdy chciałby mieć jednego. Ja chciałbym mieć jednego. Ty nie chciałbyś? Chodzi mi o to, że samochody Hyundai były wówczas zdecydowanie gorszej jakości, niż podobne modele Toyoty czy Hondy, ale kto by się tym przejmował? Daj spokój. Darmowy wóz jest darmowym wozem.

Twierdzę, że jeżeli przyciągnięcie uwagi poprzez obniżenie ceny umożliwia produktowi wejście na rynek, to darmowy produkt, który jest prawie takiej jakości jak jego płatni konkurenci, powinien rozprzestrzenić się z prędkością błyskawicy.

Jak dotąd, nie stało się tak z Windows i Linuksem. 200 dolarów to nie jest suma przy której większość, jeśli nie wszyscy konsumenci, zastanawiają się, czy uda im się lub czy powinni włączyć ją do planu wydatków. Ja zdecydowanie doceniłbym posiadanie dodatkowych 200 dolarów w moim portfelu.
Pamiętajcie koncepcję „na tyle zbliżone za darmo”. Co jeśli te darmowe Hyundai nie miałyby wmontowanego radia, ani nawet miejsca na desce rozdzielczej na zamontowanie ich? Nadal wziąłbym jednego. Darmowego wystarczająco zbliżonego.

Co by było, gdyby Hyundai rozdawałby swoje samochody za darmo, ale nie reklamował tego? Wyobrażam sobie, że poziom konsumpcji samochodów Hyundai zacząłby powoli spadać. A nawet jeśli tak, to wydaje mi się, że wystarczy czyjaś rekomendacja, by każdy skrępowany finansowo nastolatek ze świeżo otrzymanym prawem jazdy wyjechał na ulicę swoim nowym, darmowym Hyundai’ em.

Przypuśćmy, że Hyundai nie zapewni gwarancji ani żadnego rodzaju serwisu. Czy w takiej sytuacji odmówilibyście ich darmowych wozów? Nie wiem jak wy, lecz bycie darmowym jest dla mnie wciąż niezłym atutem.

Tak długo, jak produkt, który otrzymałem za darmo nie będzie na tyle marnie spełniał swojej funkcji, że spowoduje szkodę lub stanie się bezużyteczny, wezmę go.

Wracając od naszego porównania z Hyundai do rzeczywistości Linuksa: darmowy Linux nie podbił rynku i nie ma w nim wielkiego udziału. Nie staram się spekulować na temat nagłego zdobycia dominującej pozycji na rynku. Mówię jedynie, że mógłby posiadać duży udział w rynku. Czy ośmielam się mówić o czymś więcej niż mówi Mac?

Na szczęście argumenty, które podałem powyżej wykluczają pomysł, że Linux nie rozprzestrzenia się szybciej po prostu dlatego, że nie sprawdza się z powodów technicznych. Jeśli nie przekonałem was do moich argumentów wystarczająco, spróbuję raz jeszcze. Linux jest na tyle zbliżony do innych systemów operacyjnych, że ich cena powinna zniechęcić olbrzymią grupę konsumentów. Odpowiednio wielu konsumentów wolałoby zatrzymać 200 dolarów, a ich potrzeby związane z komputerami mogłyby zostać łatwo zaspokojone przez Linuksa. Ale używają Windows, ponieważ mogą to robić i jednocześnie zatrzymać swoje 200 dolarów.

Nie zamierzam wskazywać winowajców

Na poziomie intelektualnym ludzie wiedzą, że Windows nie jest tak naprawdę za darmo. Niektórzy faktycznie kupują zapakowane w pudełku CD z Windows. Niektórzy nawet stoją całą noc w kolejkach przed sklepem, kiedy wychodzi nowa wersja.

Ale, nie mogę nie zauważyć, że wśród wszystkich moich przyjaciół, i wśród wszystkich typów ludzi, których spotkałem na różnorodnych ścieżkach życiowych, niemal nikt nie zapłacił za Windows. Zazwyczaj znają gościa, który da im kopię. Tak naprawdę nie wnikają skąd ją ma. Mój przyjaciel kupił laptopa, na którym był już Windows. Nie wspominając o tym, że posiadał ostatnią wersję Adobe Creative Suite i Microsoft Office. I to wszystko dostał za 300 dolarów. Czy ta cena naprawdę obejmuje oprogramowanie? Czy w wynagrodzenie sprzedawcy nie było wliczone nic innego poza laptopem? Wiem, że cale to oprogramowanie było scrackowane, ale czy mój przyjaciel zastanowił się nad tym, czy też nie, z grzeczności nie zapytał się o to.

Zacząłem zastanawiać się nad tym, czy Windows jest darmowy krótko po tym, jak przeniosłem się na Linuksa. Oczywiście, kiedy używałem Windows, wiedziałem o istnieniu pirackich kopii. Ale uwarunkowania rynkowe nie zajmowały mnie, dopóki nie zacząłem używać zupełnie legalnego darmowego oprogramowania, które było równie dobre, a nawet lepsze niż jego płatne alternatywy i zastanowiło mnie, dlaczego więcej ludzi nie dokonało takiego wyboru.

Stało się oczywiste, w jaki sposób mogę proponować ludziom Linuksa. Jestem „chłopakiem od komputerów” i znajomi wzywają mnie, bym udzielił im technicznej porady, więc szansa na zasugerowanie, by używali Linuksa zamiast Windows, pojawiała się dość często. Ponieważ większość moich znajomych zajmuje się bardzo podstawowymi rzeczami, z którymi każdy system operacyjny poradziłby sobie równie dobrze – takimi jak przeglądanie sieci, sprawdzanie poczty, czy korzystanie z edytora tekstu – wybór Linuksa powinien być uzasadniony. Mogłem im powiedzieć, że mogą robić to, co robili dotychczas, za darmo.

Ale ich spojrzenie, kiedy wspomniałem słowo „darmowy”, powiedziało mi wszystko. Oni już mieli darmowy system operacyjny, więc zmiana na coś innego darmowego nie robiła na nich wrażenia. Skąd wiem, co znaczyło to spojrzenie? Ponieważ nie było to spojrzenie, które zobaczyłbym, gdybym zaoferowałbym im darmowy odtwarzacz MP3 czy inne dobro konsumpcyjne, które nie mogłoby być w prosty sposób skopiowane czy współdzielone.

A oto inny przykład. Któregoś dnia mój znajomy zadzwonił do mnie z ofertą: zapłaci mi 50 dolców, jeśli naprawię jego laptop. Konkretnie chciał, abym zrobił kopię zapasową wszystkich jego danych, sformatował dysk, przeinstalował Windows i odtworzył dane. Zapytałem go, czy nadal posiada oryginalne płytki instalacyjne z Windows. Zająknął się lekko i zapytał, czy nie mam może pod ręką jakiejś kopii, której mógłbym użyć. Nie miał nic przeciwko temu, aby była to inna wersja Windows – subtelny znak, że miał nadzieję na nowszą wersję. Pięćdziesiąt dolarów było za moją pracę. Nie uważał, że otrzymanie kopii Windows wiąże się z kosztami. Nie był to duży problem, albo on miał kopię Windows, albo ja, albo uważał, że znam kogoś, kto ma.

Poczułem się w pewnym stopniu niekomfortowo, słysząc tę propozycję, więc odmówiłem mu. Jeśli zapytałby mnie o to w ostatnim czasie, zaoferowałbym mu zainstalowanie Linuksa na jego komputerze. Ale prawdopodobnie nie zgodziłby się, ponieważ wydawałoby mu się, że to bardziej kosztowna oferta. Porównałby darmowego, nieznajomego Linuksa z darmowym, komfortowym Windows. Koszt przyzwyczajenia się do nowego środowiska, tak łatwego,jak tylko może być, jest dla niego prawdopodobnie bardziej namacalny niż pieniądze, które technicznie rzecz biorąc powinien wydać, choć nie wyda.

Nie są to rozmyślni kryminaliści, którzy weszli do sklepu, spojrzeli na pudełko z Windows, rozważyli cenę i stwierdzili, że pójdą do domu i ściągną sobie piracką wersję z internetu. To nie działa w ten sposób. Windows jest tak wszechobecny, że ktoś, gdzieś, ma kopię, którą może ci po prostu dać. Ludzie najpierw myślą o tym, żeby wziąć kopię od znajomego, a dopiero później o kupieniu. Do licha, najczęściej ktoś wam go zaoferuje, zanim pomyślicie o kupnie.

Siedziałem przy stole obiadowym z ludźmi, którzy w żaden sposób nie byli komputerowymi geekami, z których jeden powiedział, że potrzebują nowszej wersji Windows. Może dlatego, że ich komputer wysypał się i myśleli, że upgrade pomoże. Może kupili kamerę internetową lub coś innego, a „plug and play” działał tylko pod najnowszą wersją. Ktoś, również nie komputerowy geek, powiedział, że ma kopię. Obiecał dostarczyć ją później. Osoba, która miała tę kopię do rozdania również otrzymała ją od kogoś innego. Tak jakby Windows był czymś wszechobecnym.
Jeśli przyjąć jego teoretyczną wartość wymienną*, kosztuje tyle, co pusta płytka CD. Przykładowo, odbiorca może zaoferować dostarczenie kilku pustych płytek, więc ten, kto kopiuje, nic na tym nie straci. CD za pięćdziesiąt centów kosztuje, ale kopia Windows na nim – już nie.

Bardziej darmowy niż darmowy

W rzeczywistości, darmowa kopia Windowsa może być jeszcze bardziej darmowa. Rozumiem przez to, że często łatwiej zdobyć i zainstalować pirackie oprogramowanie, niż dokonać legalnego zakupu.

„… często łatwiej zdobyć i zainstalować pirackie oprogramowanie, niż dokonać legalnego zakupu.”

Przyjaciel mojego ojca otrzymał legalną kopię Windows XP od lokalnego sprzedawcy komputerów składanych na zamówienie. Próbował go zainstalować, ale wprawiały go w zakłopotanie różnorakie kody seryjne, klucze autoryzacji i weryfikacje wymagane do dalszego procedowania. Mój ojciec, który dość dobrze zna się na komputerach, próbował mu pomóc. Kiedy wreszcie doszli do tego, który numer do czego służy, okazało się, że długość jednego z kodów seryjnych nie zgadza się z długością pustego pola. Próbowali kontaktować się z obsługą klienta, ale, po naciśnięciu wszystkich 1-800-xxx i opcji menu, wyszło na to, że automatyczny serwis nie potrafi rozwiązać tego problemu, a żywi operatorzy nie są dostępni, bo akurat był piątkowy wieczór. Starali się nie poddawać i sami szukali rozwiązania, ale kiedy przekroczyli pewien maksymalny limit prób i nie mogli dalej działać, ich zapał został ostudzony. W końcu, kilka dni później, z pomocą gościa, który dostarczył kopię Windows, wyjaśnili wszystko i kolega mojego ojca mógł cieszyć się swoją legalną kopią Windowsa.

To był skrajny przypadek, ale jeśli weźmiecie pod uwagę, że mógł ściągnąć i zainstalować scrackowana wersję w ciągu kilku godzin, zaczniecie rozumieć, co miałem na myśli mówiąc „bardziej darmowy niż darmowy”. Zdobycie go w legalny sposób, powiedzmy – zakupienie online albo pofatygowanie się do tradycyjnego sklepu – nie było bardziej wygodne, niż zdobycie pirackiej kopii. Gorzej, skorzystanie z pirackiej kopii pochłonęłoby mniej czasu niż te kilka dni, które stracił, robiąc to w legalny sposób.

Jak być piratem

Microsoft niewątpliwie wini istnienie pirackich kopii za taki stan rzeczy. I nie jest w błędzie co do przyczyn. Ale patrząc na to od strony skutków, sam przyczynił się częściowo do generalnego parcia w kierunku pirackiego oprogramowania. Wszystkie te środki bezpieczeństwa, stosowane podczas instalacji legalnego oprogramowania sprawiają, że użytkownik czuje się karany za to, że postanowił być dobry, podobnie jak ci, którzy chodzą na filmy do kina, podczas ostrzeżeń, by nie ściągać filmów, czują się, jakby nie mieli prawa tam siedzieć.

Najtrudniejszą sprawą przy korzystaniu ze scrackowanego oprogramowania jest usprawiedliwianie tego przed samym sobą. Odnoszę tę trudność do innych przeszkód w uzyskaniu pirackiego oprogramowania, więc w rzeczywistości nie jest ona aż tak wielka.

„Złodziej jest zazwyczaj odstręczający nie z powodu własnego zysku, lecz z powodu straty posiadacza.”

To pokazuje niewątpliwie, że wielu ludzi często poświęca trochę własnej moralności w zamian za coś, co warto posiadać i można wziąć za darmo. Aby wymienić zasady na produkty, trzeba ubić interes z własnym sumieniem poprzez stworzenie właściwego usprawiedliwienia. Sądzę, że większość ludzi myśli, gdzie tu szkoda? Złodziej jest zazwyczaj odstręczający nie z powodu własnego zysku, lecz z powodu straty posiadacza. W przypadku oprogramowania, gość, który ci je dał, nic nie stracił. A firma, która pierwotnie to wyprodukowała? Wygląda na to, że Microsoft ma się dobrze, więc z pewnością ten mały indywidualny akt współdzielenia rzeczy wśród przyjaciół nie jest czymś strasznym.

Lecz co się stanie, jeśli zsumujecie wszystkich tych, którzy to robią? Jak wspomniałem powyżej, trudno wymieniać rzeczywiste liczby. Kieruję się masą anegdotycznych dowodów. I muszę przyznać, że przez chwilę nie byłem pewien swojego stanowiska.

Które liczby znaczą więcej?

W rzeczywistości, moimi przekonaniami wstrząsnęła rozmowa z moim przyjacielem Kenem, który rozważał przejście z Windows na Linuksa. Używał Windows 2000 i zaczął odczuwać ograniczenia wynikające z tego, że coraz mniej i mniej sprzętu i oprogramowania było dostępne dla jego historycznej wersji. Sceptycznie podchodził do przejścia na Vistę z powodu kwestii DRM. Był naprawdę zainteresowany Linuksem, ponieważ należy do typu ludzi, którzy nie używają pirackich programów. Więc szansa na zaoszczędzenie kwoty równej cenie nowego systemu operacyjnego była dla niego warta przynajmniej drobnych poszukiwań. Kiedy rozmawialiśmy o Linuksie, wspomniałem o głównych kwestiach, które tu rozważam. Był zszokowany – zszokowany! – pomysłem, że tak wielu ludzi używa scrackowanych kopii Windows.

Wyszedłem z tej rozmowy zastanawiając się, czy jego punkt widzenia był błędny, czy też mój? Co z tymi ludźmi, którzy stoją całą noc, żeby kupić kopię Windows, kiedy pojawi się nowa wersja? Co z wynikami sprzedaży? Lecz wtedy co z roszczeniami firm produkujących oprogramowanie, które dotyczą strat w zysku spowodowanych piractwem? Co z liczbą użytkowników sieci peer-to-peer? Co znaczą te liczby i które liczby mają większe znaczenie?

Skoro był zaskoczony pomysłem, że z powodu scrackowanego Windowsa, Linux nie odniósł większego sukcesu, mimo swojego darmowego charakteru, pomyślałem, że może jednak nie jest to takie oczywiste. Wtedy właśnie wpadłem na pomysł, by napisać ten artykuł. Ale kiedy zacząłem pisać, nawiedził mnie strach, że być może moje odczucie o wszechobecności scrackowanego oprogramowania było nieproporcjonalne.

Wtedy kolejne małe zdarzenie upewniło mnie, że stoję twardo na ziemi. Kolejny anegdotyczny dowód – wiem, że takie dowody są zawodne. Ale nadal czerpię z tej anegdoty na tyle dużo przekonania co do słuszności moich założeń, by nadal przy nich obstawać.

Tańczący piraci

Działo się to kilka miesięcy po moim spotkaniu z Kenem. Spędzałem poniedziałkowe popołudnie siedząc w Starbucks i pisząc na moim laptopie. Były tam trzy osoby, dwie kobiety i facet, siedzące przy stoliku obok. Nie mogłem nie usłyszeć ich rozmowy, ponieważ byli jedynymi osobami, które rozmawiały w tym czasie. Byli tancerzami, rozmawiali o zrobieniu strony internetowej dla ich trupy. Najwyraźniej jedna z kobiet zajmowała się jednocześnie tańcem i projektowaniem stron WWW.

Druga kobieta była zainteresowana zaprojektowaniem czegoś na jej własne potrzeby. Po tym, jak usłyszałem kilka słów-kluczy, porzuciłem swoje wysiłki, by być uprzejmym i nie podsłuchiwać i nadstawiłem uszu.

Kobieta, która z całej trójki zdecydowanie najbardziej znała się na komputerach, zaproponowała, że da tej drugiej kopię Dreamweavera. Po prostu jej da. Obdarowywana kobieta nie wzdrygnęła się przed otrzymaniem własnościowego oprogramowania wartego 400 dolarów. Nie, ona jedynie odparła „dziękuję” i zapytała, czy nie sprawi zbyt dużego kłopotu. Mężczyzna żartobliwie powiedział coś o wypalaniu oprogramowania przez cały czas i że to nie będzie wielki problem. Obdarowywana kobieta odwzajemniła się stwierdzeniem, że ona też czasami wypala, czy współdzieli oprogramowanie. Ten ostatni komentarz wypowiedziała w taki sposób, by wyrazić zapewnienie, że ta przysługa będzie odwzajemniona.

„Nie pozbawia producenta żadnego zysku, ponieważ tak czy inaczej nie dostałby od niej niczego.”

Nie są to ludzie, którzy porwaliby Dreamweavera z półki z oprogramowaniem i wybiegli ze sklepu. Wiedzą, że to, co robią, jest równie nie w porządku, ale nie wydaje im się to aż tak złe. Są obojętni wobec przestępstwa, ponieważ dostępność i wszechobecność współdzielonego oprogramowania przyćmiewa wartość rzeczy, które rozdają. Przekonują sami siebie, że nie robią nic złego, ponieważ gdyby nikt nie zaproponowałby tancerce darmowej kopii, nigdy nie używałaby tego programu. Nie pozbawia producenta żadnego zysku, ponieważ tak czy inaczej nie dostałby od niej niczego. Taka logika – bo jest w tym pewna logika – pomaga przysłonić koszt oprogramowania w umysłach zwyczajnych użytkowników.

Rozważcie, czym różniłaby się cała ta interakcja, gdyby obdarowywanej kobiecie zaoferowano kradzionego iPoda wartego 400 dolarów.

Przekazuję ich dokładne słowa; po tym, jak zboczyli nieco z tematu, teraz wrócili do niego. Kobieta otrzymująca oprogramowanie tylko potwierdziła, że wersja Flasha, którą otrzyma to wersja 8. Nie potrzebuje znać wersji Dreamweavera, wystarczy jej, że to najnowsza wersja. Och, i zaproponowano jej Photoshopa, ale akurat ma już jednego. A teraz, kończąc ustalanie szczegółów transakcji, rozmawiają na temat szczegółów używania cracka i tego, jak go zainstalować. Tuż przed odejściem, opisali crack jako „męczarnię”.

Jeśli dla bandy tancerzy używanie scrackowanego oprogramowania jest na tyle komfortowe, że omawiają omijanie autoryzacji jako coś jedynie stojącego po drodze do używania oprogramowania, co do którego założyli, że dozwolone jest jego używanie za darmo, to można sobie wyobrazić, jak wszechobecne jest używanie i kultura pirackiego oprogramowania.. Tak powszechne, że humorystyczna gazeta „The Onion” zamieściła ironiczny nagłówek „Photoshop wreszcie sprzedany”, w domyśle – nie-kupowanie jest normą.

Efekt Maca… Naprawdę?

Przebyliśmy daleką drogę do tego miejsca nie wspominając o czymś, co Mr Kingsley-Hughes omówił w kolejnym artykule, „Następne trzy rzeczy, których nie rozumie społeczność linuksowa”. Opowiada w nim o „Efekcie Maca”. Chodzi o to, że ludzie mając wybór, decydują się na Maca, a nie Linuksa i płacą za niego, co dowodzi, że Linux nie dostarcza godnych uwagi produktów.

„… kiedy przychodzi czas na ulepszenie Maca, po prostu zwracają się do tego spośród swoich znajomych, który zawsze ma najnowsze produkty Maca.”

Ale w rzeczywistości nie ma różnicy między Windows i Mac OS. Mac także ma scrackowane oprogramowanie. Znam ludzi, którzy pozostają w rzeczywistości Maca z tych samych powodów, dla których wielu użytkowników Windows pozostaje przy nim – więc mogą nadal mieć dostęp do oprogramowania współdzielonego w kręgu ich przyjaciół, którzy również używają Maca. Weźcie pod uwagę, że mnóstwo ludzi sądzi, że otrzymują Mac OSX za darmo, podobnie jak Windows. Po prostu zdarzyło się, że stanowi część sprzętu, który kupują. Nie myślą o tym, że komputer kosztowałby potencjalnie kilkaset dolców mniej, gdyby preinstalowanym OS był Linux. Wówczas, kiedy przychodzi czas na ulepszenie Maca, po prostu zwracają się do tego spośród swoich znajomych, który zawsze ma najnowsze produkty Maca.

Możecie również zajrzeć do sieci P2P i znajdziecie tam najnowszą wersję, nie ma problemu. Niektórzy ludzie niewątpliwie tak robią. Podczas gdy to piszę, patrzę na 74 osób seedujących i 206 osób współdzielących najnowszą wersję Mac OSX na niesławnej stronie Pirate Bay. Mógłbym ściągnąć i mieć gotowego do instalacji Maca w ciągu kilku godzin. Nie wydaje mi się, aby było wielu, którzy mieliby ochotę czekać kilka godzin, te 130 dolarów (cena podana na stronie store.apple.com)

Najbardziej efektywna forma antypiractwa

W tym miejscu powinniśmy wspomnieć o czymś, co rzeczywiście wygrywa ze współdzieleniem scrackowanego oprogramowania. Jest trochę ludzi, którzy postępują uczciwie i płacą za swoje oprogramowanie, ponieważ boją się scrackowanych kopii. Czy martwią się oni, że antypiracka drużyna SWAT Microsoftu lub Apple wpadnie przez okna i powali ich na ziemię w środku nocy? Nie, oni po prostu nie chcą złapać komputerowego wirusa.

„Pozostają przy ściąganiu muzyki i video wiedząc, że nie mogą złapać wirusa z plików MP3 lub AVI.”

Chciałem przez to powiedzieć, jak proste jest wejście online i ściąganie różnych rzeczy. Choć wymaga to posiadania niewielkiej wiedzy, gdzie i jak to zrobić, jest to najwyraźniej powszechna wiedza. Udowadniają to ci wszyscy ludzie, którzy ściągają przez sieci P2P telewizyjne show czy filmy na taką skalę, że wiadomości o naruszeniu praw autorskich stały się czymś na porządku dziennym. Wiedza na temat tego, jak zdobyć rzeczy z sieci jest powszechna i nie istnieje nic, co jest w stanie technicznie powstrzymać przeciętnego użytkownika komputera przed użyciem interfejsu, którego używa do ściągania muzy, do zdobycia oprogramowania. Ale wielu tego nie robi. Pozostają przy ściąganiu muzyki i video wiedząc, że nie mogą złapać wirusa z plików MP3 lub AVI. Strach, niepewność i wątpliwość co do złapania wirusa poprzez ściąganie oprogramowania są na tyle duże, że większość ludzi woli otrzymać je od kumpla, który powie: „Korzystam z tego, jest w porządku”. Mają najwyraźniej wystarczająco wielu takich kumpli. (Albo trupy tancerzy szczególnie chętnie współdzielą oprogramowanie).

Powinno być dotąd jasne, że wirusy komputerowe w sieciach peer-to-peer są dalekie od powstrzymania ludzi przed współdzieleniem oprogramowania. Powodują jedynie powrót do sieci koleżeńskich, która opiera się na bezpośrednich spotkaniach, powszechnych jak zawsze. Przytoczyłem to dlatego, bo wierzę, że groźba złapania wirusa jest bardziej efektywna niż zabezpieczenia obliczone na utrzymanie ludzi przed bezkarnym współdzieleniem oprogramowania przez internet.

Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że scrackowane oprogramowanie pojawia się po raz pierwszy. Podejrzewam, że gdzieś u źródeł są prawdziwi komputerowi piraci. Mówiąc „prawdziwy” mam na myśli kogoś, kto przerabia oprogramowanie tak, że daje się współdzielić, a nie kogoś, kto je jedynie współdzieli. Podejrzani programiści z Rosji, którzy zręcznie zdobywają nowe publikacje i łamią zabezpieczenia? Pracownicy Microsoftu, którzy handlują nimi na swego rodzaju czarnym rynku oprogramowania? Może niezadowoleni pracownicy? Nie mam pojęcia. Niepotrzebna mi ta wiedza. Tak samo tancerzom.

Niezależnie od źródeł, dystrybucja jest tak rozległa, że oprogramowanie jako takie, włączając w to Windows, nie jest postrzegane jako drogi produkt konsumencki. Jest postrzegane jako coś darmowego.

Więc, jeśli ktoś patrzy na Linuksa, widzi tylko jego obcość i nic na tyle dobrego, by przejść na niego z Windows. Ostatecznie, na przejściu ani nie oszczędzają ani nie zyskują niczego.

Co gdyby Windows nie był darmowy?

To rodzi interesujące pytania. Jeśli Microsoft w jakiś sposób rozwinąłby system zabezpieczeń i sprawił, że każdy jeden użytkownik Windows musiałby za niego zapłacić, wówczas jak wielu ludzi zaczęłoby rozważać prawdziwie darmową i wystarczająco zbliżoną opcję?

Teoretycznie, gdyby każdy, kto używa teraz pirackiej kopii Windows przeszedł na legalną kopię Linuksa, baza użytkowników mogłaby być na tyle szeroka, że wiele rzeczy by się zmieniło. Producenci gier mogliby zacząć oferować swoje tytuły pod Linuksa. Producenci sprzętu mogliby dystrybuować sterowniki Linuksowe równie chętnie, jak sterowniki do Maca czy Windows. Wówczas więcej ludzi stwierdziłoby, że Linux jest prosty. Być może wywołałoby to efekt kuli śnieżnej. Być może ktoś zatroszczył się o ludzi, którzy się powstrzymywali z powodu braku właściwości lub niekompatybilnego oprogramowania. Ci sami ludzie, którzy zapłaciliby za Windows, mogliby rozważyć skorzystanie z darmowej opcji. Microsoft mógłby faktycznie stracić trochę udziału w rynku i odczuć to w swoich końcowych wynikach sprzedaży.

„… czy nie jest w interesie Microsoftu pozwolić na istnienie pirackich kopii Windowsa?”

Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, lecz zakładając, że to, co napisałem dotychczas ma sens, nasuwa się logicznie pytanie, czy nie jest w interesie Microsoftu pozwolić na istnienie pirackich kopii Windows?

Wykonalność takiej strategii zależałaby od tego, jak dobrze Microsoft potrafiłby utrzymać równowagę, pozwalając na istnienie pirackich kopii do generalnego użytku, aby ludzie czuli, że jest to jedyny system operacyjny i równocześnie zapewniając, że główny sektor rynku, prawdopodobnie głównie firmy, nie zechce się naprzykrzać potencjalnymi problemami prawnymi.

Osobiście nie uważam, że taka jest strategia Microsoftu. Wiąże się ona z ryzykiem, które moim zdaniem jest dla niego za wysokie. Jeden mały przeciek na temat świadomego czerpania zysku z pirackiego oprogramowania mógłby spowodować ogólny chaos.

Ale być może nie muszą mieć oficjalnie pozycji tego rodzaju. Jeśli scrackowane oprogramowanie pozwala utrzymać pozycję Microsoftu na rynku, a zagrożenia wirusami skuteczniej niż środki bezpieczeństwa powstrzymuje scrackowane oprogramowania przed pochłonięciem zbyt wielu jego przychodów, to można powiedzieć, że główny mechanizm sukcesu Microsoftu pochodzi spoza Microsoftu. Tylko tyle piractwa, by utrzymać dominację. Jedynie odrobinę zagrożenia wirusami, by nie wymknęło się spod kontroli. Nie można tego powiedzieć na pewno, lecz jest to rzecz godna przemyślenia.

Ale, jakkolwiek by nie było, nie chodzi mi o przyczyny tego, że Windows jest „darmowy”, lecz o skutki

Twierdzę, że Linux zdobyłby serca i umysły większej ilości, a być może większości, użytkowników, gdyby przy wyborze jednego lub drugiego systemu rzeczywiście kierowali się zasobnością portfela.

Możesz powiedzieć, kto płaci

Mój przyjaciel Ken, o którym wspominałem wcześniej, jest na to dowodem. W odróżnieniu od innych ludzi, on rzeczywiście sięga po portfel, kiedy ulepsza swój OS, i dlatego właśnie zadał sobie trud i przyszedł do mnie z pytaniami o Linuksa. Nie wiem, czy faktycznie wybierze Linuksa, ale rozważa to bardzo poważnie, ponieważ, jak większość ludzi, jeśli może zaoszczędzić parę setek dolców, zrobi to. Nie odrzuca natomiast Linuksa od ręki, co robi większość ludzi, dziwnym trafem daleko mniej zainteresowanych darmowym oprogramowaniem niż innymi rzeczami dostępnymi za darmo.

Wystarczająco wielu ludzi nie wiąże wyboru systemu operacyjnego ze swoim portfelem, by utrwalało się niewypowiedziane założenie, że Windows jest darmowy. W rezultacie przekonując do Linuksa trzeba opierać się na dużo bardziej mglistych, skomplikowanych i skierowanych personalnie porównaniach, co jest „lepsze” a co „gorsze”. Taka debata nigdy nie będzie przeprowadzona obiektywnie, i nie da obiektywnych wyników. Zdarzyło mi się również słyszeć argument, że nigdy nie pozostaje obiektywna przez dłuższy czas.

To, że Windows jest, niemal dla wszystkich, faktycznie darmowy, jest moim zdaniem najistotniejszym czynnikiem, pogarszającym sytuację Linuksa.

Nie mówię o tym, że Linux mógłby czy powinien koniecznie zdominować albo wysadzić Windows. Mówię tylko, że gdyby rynek systemów operacyjnych działał na tych samych zasadach, jak rynki innych dóbr konsumpcyjnych, Linux miałby w nim większy udział.

Jeśli każdy użytkownik, który posiada scrackowaną kopię Windows, posiadałby zamiast tego legalną kopię Linuksa. Ile procent komputerów działałoby na Linuksie? Na pewno więcej niż teraz.

Co można zrobić z tą informacją?

Być może najlepszą konkluzją, którą można uczynić jest ta, że najlepszą strategią dla proponujących darmowe oprogramowanie jest pomoc w ulepszaniu ochrony dla płatnego oprogramowania.

Bardziej interesujące jest, co Microsoft może zrobić z tą informacją. Wątpię by ich ceny i schematy zabezpieczeń kiedykolwiek powstrzymały wszędobylstwo pirackich kopii. Vista miała pojawić się z weryfikacjami niemożliwymi do ominięcia. Ale możesz wejść teraz online i ściągnąć kopię Visty, której autentyczność będzie potwierdzona w systemie Genuine Advantage.

Cokolwiek by się nie stało, im lepiej uda mu się obronić, tym więcej ludzi naprawdę będzie musiała sięgnąć po portfel, gdy będą rozważali upgrade systemu i tym szerzej otworzą się drzwi dla Linuksa, który wkroczy z hasłem: „Możesz nadal robić to, co robiłeś dotychczas – za darmo”.

Co jeśli Microsoft zauważy to i zastosuje odmienną strategię. Darmowe kopie Windows do użytku domowego? Odpłatne korporacyjne pakiety? Zgaduję, że większa część ich pieniędzy pochodzi ze sprzedaży dla firm. Wydaje mi się możliwe, że mogliby przyjąć model, który zezwalałby na darmowy użytek osobisty i płatny użytek w firmie i nie wpłynęłoby to na ich wyniki końcowe. Gdyż byłoby to tylko oficjalne przyjęcie czegoś, co być może jest już dziś rzeczywistością.

Nie przewiduję, że stanie się to szybko, ponieważ zmiana paradygmatu tej wielkości spotka się z oporem na wielu poziomach, co wynika z potrzeb dużej organizacji, opartej na osiąganiu dochodów, która ma wielu pracowników i udziałowców. Jednakże, pragnę mówić o produktach, nie o produkcji, więc opieszałość, z którą zmierzy się Microsoft, jest poza zasięgiem tego artykułu.

Ale załóżmy jedynie przez minutę, że zrobiliby to, wówczas poprzez uczynienie ich oprogramowania co najmniej częściowo lub w całości darmowym, mogliby sprowadzić współzawodnictwo do pełzania i liczyć się w biznesie przez długi, długi czas. W ten sposób obecnie darmowe kopie Windows powstrzymują darmowe kopie Linuksa.

Co ty możesz zrobić z tą informacją?

„jeśli używasz scrackowanej kopii Windowsa, masz przynajmniej jeden powód mniej, by czuć się winnym”

Kończąc, chciałbym pozostawić was z czymś do przemyślenia. Jeśli używacie scrackowanej kopii Windows, macie co najmniej jeden powód mniej, by czuć się winnym. W końcu być może w niezamierzony sposób utrzymujecie Microsoft w biznesie. Nie możecie jednak przyznać się przed nimi, że to robicie, co sprawia, że jesteście na dziwnej pozycji. Inną rzeczą, którą być może równocześnie robicie w niezamierzony sposób, jest spowalnianie rozwoju oprogramowania, którego również wy moglibyście używać za darmo i to bez żadnych moralnych, czy prawnych niejasności. Jak pogodzicie to w swoim umyśle, to już wasza sprawa.

Ja rozwijam moją politykę kiedy tylko zaczyna się debata na temat Linuksa, Windowsa i Maca.

Jako ten, który miał styczność przez dłuższy czas z Windows i Macem, i przesiadł się na Linuksa, mogę wam powiedzieć, że jakakolwiek debata w oparciu o porównanie właściwości, bezpieczeństwa czy stabilności Linuksa, Maca czy Windowsa, jest bitwą na odcienie szarości, nie czarne czy białe pewniki. Są one zaciemniane zupełnie przez zniekształcenia rynku wywołane piractwem komputerowym.

Możecie preferować jeden albo drugi system z jakiegokolwiek powodu. Jednak by mi udowodnić, że Linux nie jest wystarczająco dobry, by wziąć go za darmo, musielibyście nie tylko wykazać mi punkt po punkcie, co Windows potrafi, czego Linux nie, ale, co bardziej istotne, nie zacznę rozmowy z wami, zanim nie pokażecie mi dowodu zakupu (KAŻDEJ kopii Windows, którą macie do osobistego użytku i wszystkich waszych aplikacji), by przekonać mnie, że waszym zdaniem właściwości, które porównujecie, są rzeczywiście warte 200 dolarów lub więcej.

Autor: Dave Gutteridge

Licencja:Creative Commons Attribution-Noncommercial-No Derivative Works 3.0 License

Źródło: http://articles.tlug.jp/Windows_Is_Free

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

107 komentarzy do “Windows jest darmowy

  • a

    @Nick: Ludzie nie płacą aby używać Windowsa. Porównują cenę Windows z ceną Linuksa, które są dla nich równe 0,70 PLN za nośnik (a nawet mniej).

    Ja jeszcze się przyczepię do do tych iPodów kradzionych – z piractwem można by było to porównywać gdyby ktoś kupił od Chińczyka z fabryki iPoda za koszt produkcji (materiały miska ryżu 😉 ) i wgrał do niego soft skopiowany z flasha oryginalnego iPoda. Inaczej mówiąc – miał to samo co ktoś kupujący iP w sklepie za $400, za $50.

  • Thorn

    Prawda jest taka, że ludzie są zbyt leniwi (wygodni), by przesiąść się z Windowsa na Linuksa. Bo trzeba znaleźć odpowiedniki programów, które używa się na co dzień. Trzeba przejrzeć fora w celu znalezienia informacji na temat instalacji sprzętu. Itp., itd. argumenty można mnożyć.

  • decoo

    Moim skromnym zdaniem linux nie jest „cienki”, co więcej wg mnie jest o wiele lepszy dla zwykłego usera niż jakikolwiek windows, a tak w ogóle to zgadzam się z autorem artykułu, choć jestem bardziej skłonny uwierzyć w niektóre teorie spiskowe…

  • 3stan

    No cóż.. Zapraszam. Dowody zakupu leżą i czekają na debatowanie…

    Windows jest trudny w obsłudze i brzydki, to fakt… Ale ma jedną zaletę: Jest standardem. Może pooglądasz sobie Tubę czy odbierzesz pocztę, ale co więcej? Nie pograsz w miliony gier i gierek, nie poprowadzisz księgowości swojej domowej firmy, nie wykorzystasz żadnego z programów dołączanych do licznych czasopism.

    To nie zalety techniczne Windows sprawiają, że jest on na topie, podobnie jak nie zalety techniczne GG go utrzymują… To zalety społeczne.

  • szumek

    Oczywiście przedpiszca „Nick” przeczytał 3 zdania artykułu, bo zapłacił 200$ by nie musieć go całego czytać. Proste i smutne.

    To dość łatwa obserwacja – większość znajomych mi osób posiada pirackiego Windowsa, a pozostali [którzy kupili go po prostu wraz z laptopem] na dysku mają legalnie tylko tego Windowsa. Osobiście znane są mi dokładnie 3 osoby, które uparły się mieć tylko legalny soft na swoim Windowsie. I tak naprawdę mają tylko tego Windowsa i legalnie kupione gry :-)))

    Nawiązując zaś do treści. Sam często staję przed problemem, gdy zgłaszają się do mnie wszelkiej maści sąsiedzi, znajomi i znajomi sąsiadów, albo sąsiedzi znajomych kogoś z mojej rodziny i korzystając z faktu, że jestem informatykiem, próbują załapać się na moją pomoc. A jaka to pomoc? Ano najczęściej REINSTALACJA pirackiego Windowsa, albo zaaplikowanie cracka do przegranej od kogoś [lub kupionej na targu] gry. Bywało, że oczekiwali też, że poinstaluję im MSOffice, Photoshopy, Corele itp. I jakież było ich zdziwienie, gdy mówiem, że NIE MAM. Że nie mam pirackiej wersji tego oprogramowania. Jak to! Informatyk i NIE MA???? To d*** nie informatyk. Przyznam wszak, że przez wiele lat mimo wszystko im pomagałem. Reinstalowałem te pirackie Windowsy, aplikowałem im te cracki. Acz z czasem przychodziło mi to coraz trudniej. Dopiero ostatnimi czasy kompletnie porzuciłem te praktyki. Ale „klientom”, którym teraz odmawiam, staram się wyjaśnić dlaczego odmawiam. (cudzysłów, bo i tak pomagałem za free).

    Windows jest za darmo dla 90% użytkowników domowych. I ten darmowy windows jest strasznie awaryjny i wadliwy, ale jego użytkownicy już nauczyli się radzić sobie z tym problemem. I nauczyli się z tą uciążliwością żyć, aby nie musieć płacić owych 200$. Czemóż mieliby zatem zacząć żyć z uciążliwościami Linuksa, skoro bilans w portfelu jest taki sam?

  • soda2

    Ten artykuł jest jak Biblia, to jest pismo święte! Właśnie przeczytaliście tekst który rozwiązuje wszelkie problemy dzisiejszych systemów operacyjnych. Teraz już nic nie jest przed nami ukryte. Wspaniały artykuł. Szkoda tylko że jego treść nie napawa optymizmem dla userów linuksa.

  • ppietryga

    Ja też chciałem to przetłumaczyć, ale licencja na której to opublikował zmusiła mnie do napisania maila i do tej pory nie dostałem odpowiedzi.
    Facet ma dużo racji. Nie da się przekonać człowieka, który za autocada zapłacił 59 gr, że Windows jest drogi.

  • Mayday

    Witam!

    W 100% zgadzam się z tym świetnym artykułem, po przeczytaniu go poleciłem go koledze i przy okazji zadałem mu pytanie na potwierdzenie tego co było mówione:

    Ja :: 22:06:16
    masz legalną wersje ?
    Jedi :: 22:06:34 / S 22:06:37
    windowsa?
    Ja :: 22:06:37
    tak
    Jedi :: 22:06:37 / S 22:06:40
    :p
    Jedi :: 22:06:41 / S 22:06:44
    nie;p
    Jedi :: 22:06:43 / S 22:06:46
    a kto ma??:p
    Jedi :: 22:06:45 / S 22:06:48
    xD

    A kto ma? Ja nikogo nie znam, a jeśli ktoś ma, to dlatego, ze kupuje z komputerem, większość, nawet pewnie nie wie, ze można kupić komputer bez sytemu operacyjnego. A np. mój komputer został zakupiony bez systemu operacyjnego.
    Z teorią, że Mcro$oftowi opłaca się, że ludzie maja pirackie kopie, zgadzam się.
    Uważam, jednak, ze została pominięta jedna kwestia, strach przed sprawdzaniem komputerów przez Policje. U nas podobno miała być taka akcja kiedyś, do mnie nikt taki nie zapukał i mam nadzieję ,ze nie zapuka, bo choć staram sie być jak najbardziej legalny to mam troszkę muzyki filmów, windowsa… O wyrzuceniu tego ostatniego rozmyślam… Może ten stach nie ogarnia wszystkich, ale niektórych na pewno tak, na pewno nie jedną osobę skłonił do zakupu legalnego windowsa, zapewne i tak z masą nie legalnych mp3, filmów itp.

    Problem z Linuxem też na pewno jest z nastawieniem, jestem w maturalnej klasie na profilu Mat-Inf w 1 klasie uczyliśmy sie obsługi pakiety msofice, cały czas pracujemy na Windowsie i co zrobić? Jeśli nawet w szkołach uczą tego… A zysk Microsoftu za licencje dla szkół napewno nie jest mały. Natomiast mój kuzyn mieszka we Francji, tam w szkołach uczą podstaw Linuxa, w Polsce też słyszałem ,ze w niektórych szkołach… ale zapewne w nie lichych. Tak więc po co przesiadać się z Windowsa, którego mamy za darmo od kolegi, abo ściągamy z neta, którego znamy ze szkoły na coś zupełnie nowego o czym nie mammy pojęcia? A legalność? Mało kto się tym przejmuje…

    A co my możemy zrobić? Wydaje się, że najlepszym wyjściem będzie nie używać pirackich kopi i wychwalać Linuxa, ale czy to wystarczy?

    Pozdrawiam 😉

  • LeonThePunisher

    [quote comment=”11148″]No cóż.. Zapraszam. Dowody zakupu leżą i czekają na debatowanie…

    Windows jest trudny w obsłudze i brzydki, to fakt… Ale ma jedną zaletę: Jest standardem. Może pooglądasz sobie Tubę czy odbierzesz pocztę, ale co więcej? Nie pograsz w miliony gier i gierek, nie poprowadzisz księgowości swojej domowej firmy, nie wykorzystasz żadnego z programów dołączanych do licznych czasopism.

    To nie zalety techniczne Windows sprawiają, że jest on na topie, podobnie jak nie zalety techniczne GG go utrzymują… To zalety społeczne.[/quote]
    Dodatkowo pobawisz się antywirusami, antyspywarami itd. żeby wirusy nie mogły bawić się z Tobą.
    Nie zainstaluję sobie programu np. z KS Eskperta, a Ty nie zainstalujesz sobie programu z Linux . Czy próbujesz nagrywać obrazy płyt mdf w nero? Próbujesz dokonać aktywacji Windowsa crackiem z Vice City?

    [quote comment=”11139″]Linuks jest na tyle „cienki”, że ludzie płacą te 200$ aby nie musieć go używać. Proste i smutne.[/quote]
    Nie tak, Linux nie jest dla cieniasów, którzy używają Windowsa bo chcą sobie pograć w gry z Playa, Cybermychy..

  • tockar

    Doskonały artykuł.
    Sam mam to na co dzień. Używam Linuksa, na dysku mam również Windows XP darmowy, ale legalny – z uczelni. Na tym Windows same legalne oprogramowanie. Jak czasami pożyczam gry od kumpli, biorę tylko oryginały. Ogólnie moje zachowanie uważane jest za śmieszne, a ja nie mogę się kumplom nadziwić. Oto żyjemy w czasach, gdy ktoś jak jest legalny to jest śmieszny.

  • lukas

    Ja do tego ostatnio zacząłem podchodzić inaczej. Jeśli ktoś chce, żebym mu bezinteresownie pomógł, oferuję Linuksa. Jeśli go to nie interesuje i chce oprogramowanie od MS, to każę mu płacić. Mi to wisi „kto czego używa”. Jeśli producenci będą dostarczać sterowniki, oprogramowanie, to nic więcej mnie nie interesuje. Wydaje mi się, że inaczej się nie da. Moich znajomym nie przeszkadza to, że raz w miesiącu trzeba przeinstalować system, dokupić ramu bo coś zamula, szukanie informacji i zabawa z antywirusami bo coś muli też nie przeszkadza, zakup nowej karty graficznej bo mimo 50FPS „coś się tnie” nie daje do myślenia! Im to dosłownie wisi- sprzęt się przyda a resztę mają za darmo. Nawet za znajomego informatyka nie trzeba płacić bo przecież to znajomy, który też zrobi to za darmo ;]

  • t0m3k__

    Ja mam legalnego Windowsa!! xD Piękna naklejka z logo M$ zdobi pudło mojego PC. Każdy kto użwya tego komputera przy włączeniu ma do wyboru Microsoft Windowsa XP Media Center lub Linuksa Ubuntu. Dwie osoby korzystają z Windowsa i to tylko dlatego, że program Faktury04 na Linuksie nie chodzi i nie mogłem znaleźć żadnej zadowalającej alternatywy dla niego. Reszta (sześć osób w tym ja) korzysta z Linuksa bo:
    – Jest prosty
    – Ma konsolę (uważam to za wielki +)
    – Aktualizuje wszystkie programy SAM
    – Każdy użytkownik ma swoje indywidualne ustawienia i nie boi się o to, że coś zepsuje
    – Nikt się nie boi, że nagle nie wiadomo skąd wyskoczy informacja o tym, że właśnie na Twoim komputerze stoczyła się bitwa i wygrał ją program którego pełną wersję powinieneś zakupić
    – Jest o niebo ładniejszy
    – Jest DARMOWY
    – Aby coś zainstalować nie trzeba wiedzieć jak to się nazywa… Nawet nie trzeba szukać… Wszystko jest w jednym miejscu, ślicznie poukładane 🙂

    I to tyle

  • vime

    Gram na instrumencie klawiszowym, posiadam niezły komputer i postanowiłem zrobić z niego uzytek przy „produkcji” muzyki. Wtedy jeszcze miałem tylko jedyny słuszny system. Kupiłem kartę SBLive, książki o zagadnienia dźwięku, instrukcja do karty w wydaniu książkowym oraz instrukcję sekwencera cubase. wziąłem się za „robotę” i pierwszy problem.
    Na zwykłych sterownikach nie da się grać duże opóźnienia. Znalazłem inne sterowniki do karty i zeszłem zaledwie do 20 msek opóźnienia.
    Od siedmiu boleści można grać ale to nie jest materiał do czegokolwiek. Ponadto, żeby komputer służył jako instrument trzeba „kupić” programowe instrumenty. Udało mi się je „kupić”, jednak komputer 2GHz na niewiele się zdał. Co najwyżej mogły grać dwa instrumenty jednocześnie. W instrukcjach wszędzie jest podane, że trzeba system odpowiednio przygotować, tylko nikt nie mówi jak to zrobic, żeby był „lzejszy”.
    Ponadto jak policzyłem prawdziwą cenę tych instrumentów, które były na moim dysku to się przeraziłem. Była to wartość niezłego samochodu. Wtedy zaczą.łem się rozglądac co ma do zaoferowania linux.
    Dzisiaj minęło dwa lata od tej pory. Do wybory mam kilka dystrybucji linuxa typowo przygotowanych jak dla mnie. Za darmo. Jeśli czegoś nie wiem mogę zapytać na forum. Dzisiaj mam ubuntu i mandrivę, a co stać mnie na to. Ponadto często mój komputer zamienia się w następny instrument z wieloma możliwościami. Tyle porządnego softu za free. Wszelkie podziękowania dla tych, którzy poświęcają swój czas byśmy mieć na swoich kompach coraz lepsze programy.
    Pozdrawiam

  • mc

    Ja tylko się jednego czepię (taki advocatus diaboli, czy jak tam):
    „Jej laptop Compaq, z preinstalowanym Windowsem XP, padał i wyświetlał BSOD za każdym razem, kiedy próbował przejść w tryb uśpienia.”
    A linux to chyba słynie z bezproblemowej obsługi hibernacji (nie wiem jak z uśpieniem)? 🙂
    Mój laptop na razie ma niemal rok i póki co śmiga jak marzenie na załączonym XP Home; cały hardware działa dokładnie tak jak powinien, każdy klawisz funkcyjny jest idealnie obsługiwany, karta sieciowa tip-top, restart robie raz na jakiś czas (np. po aktualizacji), bo najczęściej tylko klapkę zamykam i hibernuję. Wirusów nie miewam, bo w dziwne miejsca nie wchodzę i dziwnych rzeczy nie instaluję (Avast bardziej pro forma prewencyjnie SpywareBlaster). Moje ulubione gierki (aktualnie wszystkie legalne; głównie z Extra Klasyki) działają jak producent przykazał. Ogólnie wszyściuchno działa jak należy i nie mam żadnych problemów (nie potrzebuję forów ani pomocy) ani potrzeb by było coś więcej (skoro jest wszystko, czego mi potrzeba).
    Czy próba instalowania linuksa nie miałaby w takim przypadku jakby masochistycznego posmaku? :]

  • kopytko

    Na komputerach (domowy i firmowy) mam zainstalowane dwa systemy – windows i kubuntu. Dlaczego dwa? Ponieważ część oprogramowania, z którego korzystam nie ma zamienników (lub są one znacznie gorsze) w świecie pingwina.

    Jestem programistą tworzącym strony www i okazjonalnie mniejsze aplikacje okienkowe. Tak się składa, że piszę w PHP i ASP.NET / C#. O ile w PHP mogę bez problemu pisać na obu systemach, to w przypadku ASP nie mam takiej możliwości. Ktoś zaraz wyskoczy z projektem Mono. Owszem jest, ale zawsze o krok do tyłu. Serwer IIS, na którym będą instalowane aplikacje webowe pisane w ASP raczej nie ruszy pod linuxem.

    Kwestia wyglądu stron. Jak wiadomo IE, FF i Opera różnie wyświetlają strony. Dlatego też, gdy nadchodzi moment cięcia grafiki, pisania CSS i JS, a kończy się pisanie w PHP, przesiadam się na windowsa. Dlaczego? Dlatego, że IE pod linuxa nie działa tak samo jak pod windowsa. Inną sprawą jest cięcie grafiki. Niby Gimp sobie z tym poradzi, ale Photoshop, czy Fireworks poradzą sobie lepiej.

    Niemniej jednak, dla przeciętnego „zjadacza bajtów”, linux w zupełności wystarczy. Przeglądanie stron, poczta, komunikatory, muzyka i filmy – zestaw przeciętnego użytkownika jest w pełni zaspokajany przez linuxa. Oczywiście to samo można robić pod windowsem, więc wybór sprowadza się tylko i wyłącznie do wyboru osoby, która będzie siedziała przed monitorem. I to, czy windowsa ma preinstlowanego, czy pirata, to już nie powinno nikogo obchodzić (poza organami ścigania ;)). Takiego wyboru dokonała ta osoba i trzeba to uszanować.

  • Bzyk

    Świetny artykuł. Jakbym ja o sobie pisał, wliczając odmówienie tzw. REINSTALACJI „jedynego słusznego OSa” bez posiadania płyt („A to ty nie masz?!?”).
    W teorię spiskową nie wierzę (choć byłem blisko uwierzenia). Za dużo M$ wkłada w DRM, WGA i tym podobne 'utrudniacze’ życia legalnym użytkownikom (w końcu „darmowe windowsy” mają odpowiednie pliki już skrakowane).
    Już wiemy, że plebs nie wie, że oprogramowanie (szczególnie każda pierda na Windows) jest płatne, jego wyprodukowanie, napisanie czy jak to zwał KOSZTUJE. Ot, po prostu skoro można skopiować, to jest darmowe – iPod’a czy Hyundai’a nie skopiujesz, więc trzeba kupić (drogie) albo ukraść (karalne). Bardziej mnie boli „świadomość” ludzi „na stołkach”. Do dziś pamiętam dwa fakty z czasów bycia informatykiem w pewnym szpitalu. Podlegałem wtedy bezpośrednio pod dyr. technicznego. Taka anegdota: Nowy komputer (ma być tanio!!!), wytłumaczyłem już Panu Inż., że Windows nie jest 'gratis’ i dlatego trzeba go kupić. (oj, naraziłem się, uwierzcie). Podłączyłem, uruchomiłem, mmmm… Miodzio. Za 10 minut telefon do mnie i „ryk zdychającego lwa”: „A GDZIE, QRVA, WORD?! TYLE KASY I NIE MA WORDA?”
    Tak. Wtedy jeszcze Linux nie bardzo się nadawał na desktop, OpenOffice albo raczkował albo nawet nie był w planie, więc kolega przyniósł na 7 dyskietkach Worda 6, potem jeszcze brakujące pliki .dll z katalogu Windows i tym sposobem moje starania poszły się „zabawiać” podobnie jak mój autorytet informatyka.

    PS. Linux nie jest idealny. Podobnie jak i Windows. Argumenty typu „bo ta gra i tamten program nie działa pod Linuksem” mnie rozwalają. Żeby nie przedłużać: Weź no, „geniuszu Windowsa” przykładowo Amaroka i uruchom mi go pod Windows. Skoro ów system jest taki super-hiper-mega-blastowy to nie będzie problemów… Powodzenia.

  • dareeek

    Hmm, nie wiem jak można znać iPod’a, nie słysząc o iAudio =O
    Artykuł – sama prawda, ale z drugiej strony, w większości, społeczność Linuksa tworzą ludzie kreatywni i inteligenti. I dobrze, niech dzieci neo siedzą na swoim jedynym słusznym, super systemie i nie płaczą, że konsola jest be.
    Podobno kiedyś, jak Bill był w Polsce, na konferencji zapytano go:
    „-Co Pan na to, że ok. 90% Polaków ma piracką kopię Windowsa?”
    „-Ciesze się, że mój system jest tak popularny.”

  • kocio

    [quote comment=”11151″]Ja też chciałem to przetłumaczyć, ale licencja na której to opublikował zmusiła mnie do napisania maila i do tej pory nie dostałem odpowiedzi.[/quote]

    Mam nadzieję, że na to tłumaczenie była zgoda. Klauzula „ND” oznacza niestety m.in. domyślną niezgodę na tłumaczenia.

  • Paweł

    „Do licha, najczęściej ktoś wam go zaoferuje, zanim pomyślicie o kupnie.”

    Mnie otwarcie kolega powiedział: wolisz mieć nowe głośniki, czy system. System mogę CI dać z kluczami korporacyjnymi – przegrasz sobie i będziesz miał swój. Oczywiście kolejna kopia kolejnej kopii.

    Są też piracone wersje linuksowe programów np. CrossOver, Cedega lub np. Nero

    @Thorn „Bo trzeba znaleźć odpowiedniki programów, które używa się na co dzień.”
    – dla Windowsa zajęło mi prawie tyle samo znalezienie tych „najwłaściwszych programów jak dla linuksa (wszystko zasada prób i błędów)

    Ogólnie. Strasznie długi artykuł o rzeczy oczywistej – MS przyzwala(ł) na piracone wersje, tylko po to, by stać się monopolistą. Teraz to on może pozywać każdego, ścigać pojedynczych ludzi za piraty itd. itp., bo wie, że jego produkt na tyle zdominował społeczeństwo, że tak czy siak będzie przeciętny zjadacz bajtów musiał kupić ten jedynie słuszny produkt 🙂

  • 3stan

    >A kto ma? Ja nikogo nie znam, a jeśli ktoś ma, to dlatego, ze kupuje z komputerem

    No i słusznie, bo taka wersja tańsza… Tylko Idiota by kupował to oddzielnie.

    >Dodatkowo pobawisz się antywirusami, antyspywarami itd. żeby wirusy nie mogły bawić się z Tobą.

    Propaganda sprzedawców antywirusów. Używam naprawdę sporadycznie, dla sprawdzenia czy przypadkiem aby jednak nie złapało się coś. Raz się złapało… Był rok 2000…. Podłączono nas wtedy do sieci osiedlowej i ludzie mieli poudostępniane różne zasoby zupełnie bez haseł. Więc se dla jaj łaziłem i klikałem wszystko co mieli na dyskach… I z rozpędu kliknąłem w jakiegoś trojanocośtama… Ale od razu odpaliłem skaner online i usunąłem.

    Widziałem w życiu kilka wirusów, ale ogólnie całość to Jedna Wielka Propaganda Sprzedawców Antywirów…

    > Nie zainstaluję sobie programu np. z KS Eskperta, a Ty nie zainstalujesz > sobie programu z Linux .

    Nie wiem jaki Ty, ale podejrzewam, że chodzi o użytkowników Windows… A więc zainstalują… 90% softu z linuksa ma wersje windziane. Do tego żaden z nich nie jest killer-app niezbędą do życia. Za to istnieje sporo windzianego softu niezbędnego do ,,życia” wielu przedsiębiorstw i mnóstwo bardzo przyjemnych programów dających radość w domu….

    >Czy próbujesz nagrywać obrazy płyt mdf w nero?

    Szczerze mówiąc nie wiem co to mdf… Obrazy płyt to mi się z ISO kojarzą…

    > Próbujesz dokonać aktywacji Windowsa crackiem z Vice City?

    * Nie wiem co to ViceCity.
    * Nie używam crakców.

    >Nie tak, Linux nie jest dla cieniasów, którzy używają Windowsa bo chcą sobie pograć w gry z Playa, Cybermychy..

    Linux nie jest też dla cieniasów prowadzących przedsiębiorstwa, świadczących usługi różnej masy i dla całej rzeszy innych.

    Powiedzmy sobie prawdę: Linux jest dla wąskiej grupy ludzi, którzy potrzebują systemu o dużych możliwościach grzebalnictwa sieciowego.

    Z uwagi na cenę może stanowić też alternatywę dla Windows dla mało wymagających użytkowników jak autor artykułu (www (choć i tak nie do końca bo np. flesz w linuksie działa źle), poczta, gupi filmik na tubie, jakieś pisemko do spółdzielni)

    Oczywiście mówię tu o stacjach roboczych… Bo w roli serwerów usług sieciowych czy podobnych rzeczy to całkiem inna opowieść.

  • Ardex

    Jak powiedział mój przyjaciel:
    „Windows jest już generalnie zepsuty”

    I tego sie trzymam. Chociaż mam oryginalnego windowsa nie używam go bo po co. Po co się męczyć tym czymś skoro mogę mieć coś porządnego, coś czego nie muszę co miesiąc reinstalować bo sam sie zasyfia.

    Na mnie argumenty znajomych typu: nie będzie działac to i to i to już nie działają. Od półtora roku bawię się open source’owym oprogramowaniem i już dostarczająco (tak myślę xD) wiem aby poprawnie skonfigurować linuxa aby mi służył przez wiele miesięcy.

    A co do społeczności ludzi którzy wciąż mają windowsa (wciąż bo ja nadal mam nadzieję że przejrzą na oczy xD): Ludziom sie nie chce. Statystyczny człowiek jest za prosty. Woli patrzeć na ogół, jak ja mówię że mam linuxa to mówię to z dumą 🙂

    Pozdrowienia dla całej społeczności Ubuntu i innych wolnych OSów

  • ppietryga

    [quote comment=”11180″][quote comment=”11151″]Ja też chciałem to przetłumaczyć, ale licencja na której to opublikował zmusiła mnie do napisania maila i do tej pory nie dostałem odpowiedzi.[/quote]

    Mam nadzieję, że na to tłumaczenie była zgoda. Klauzula „ND” oznacza niestety m.in. domyślną niezgodę na tłumaczenia.[/quote]
    No, szkoda, że tłumacz nie odniósł się do tego pytania, ale na moje pytanie o taką możliwość do tej pory nie dostałem odpowiedzi od autora aryginału. :/

  • rogeer

    Chyba każdy informatyk w Polsce ma do czynienia z instalowaniem „windowsa” z tych lepszych płytek.
    Ogólnie zgadzam się z całym artykułem, no może te teorie spiskowe mnie nie do końca przekonują.

    Ja osobiście mam na komputerze Windowsa XP oraz Ubuntu 7.04 ale tylko ze względu na to, że oba systemy dostałem za darmo (win z uczelni) i a nóż coś będę musiał zrobić pod Windowsem. Na stałe na Ubuntu przeniosłem się jakieś 6 miesięcy temu (wcześniej na zmianę), gdy mój notebook Asus wrócił z serwisu. W niewyjaśnionych okolicznościach przestały mi działać windowsowe sterowniki do obsługi skrótów klawiszowych oraz dodatkowych klawiszy, reinstalka nie pomagała. Więc stwierdziłem, olewam i radośnie od tej pory wszystko na Ubuntu robie. Windowsa uruchamiam bardzo sporadycznie jakaś gierka itp.

    Niestety Linux jest ciągle postrzegany w społeczeństwie jak jakieś cudo, na potwierdzenie przytoczę anegdotę przyniesioną dzisiaj z pracy przez moją narzeczoną. Otóż rozmawiając przy śniadaniu ze współpracownikami temat im zszedł na komputery i po pochwaleniu się przez moją narzeczoną, że ja używam Linuxa, jej koleżanka zapytała „Czy to nie jest ten program w którym nie wiadomo gdzie co jest?” Niestety osoby używające komputera z Windowsem na co dzień tak to wszystko postrzegają. Mam za to inne doświadczenie podobne było zresztą opisywane w którymś Full Circle. Ostatnio moja babcia została szczęśliwą posiadaczką komputera (znalazł się na dzisiejsze standardy złom, który dostała w spadku) no to żeby babci zaoszczędzić wydatków na system, sobie kłopotów z wirusami i moimi kuzynami(którzy by pewnie coś tam jej mieszali) zainstalowałem jej Xubuntu. Jako nowicjuszka w świecie informatyki zaczęła naukę i naprawdę jej to nie obchodzi, że ma Linuxa a nie Windowsa, może dlatego że się nie zna. Ale zauważyłem, że problemu które napotyka istniały by też na Windowsie np. problem z ruszaniem myszką i klikaniem (kwestia wprawy). Dla niej ważne jest że tutaj napisze maila, tutaj sobie poczyta coś w necie a tutaj ma gierki w które sobie gra. Dodatkowo po moich zapewnieniach ma spokój, że może robić cokolwiek i nic nie zepsuje!

    Zwolennikom otwartego oprogramowania pozostaje jedynie właśnie takie instalowanie ludziom, którzy nie zostali jeszcze skażeni Windowsami albo zauważą zalety Linuxa przewyższające jego wady.

    [quote post=”575″]A więc zainstalują… 90% softu z linuksa ma wersje windziane. Do tego żaden z nich nie jest killer-app niezbędą do życia. [/quote]

    Osobiście dla mnie totalną killer-app na Linuxa jest Amarok, dla którego alternatywy na Windowsa nie ma!

  • 3stan

    >Osobiście dla mnie totalną killer-app na Linuxa jest Amarok, dla którego alternatywy na Windowsa nie ma!

    Przecie odtwarzaczy muzyki jest w 3 i trochę…

  • mario_7

    [quote post=”575″]90% softu z linuksa ma wersje windziane.[/quote]
    Dodaj też, że w pewnej części wersje te nie są oficjalnie wspierane przez deweloperów danego programu, nie są równie stabilne, a czasami są wręcz zacofane…
    [quote post=”575″]Linux nie jest też dla cieniasów prowadzących przedsiębiorstwa, świadczących usługi różnej masy i dla całej rzeszy innych.

    Powiedzmy sobie prawdę: Linux jest dla wąskiej grupy ludzi, którzy potrzebują systemu o dużych możliwościach grzebalnictwa sieciowego.

    Z uwagi na cenę może stanowić też alternatywę dla Windows dla mało wymagających użytkowników jak autor artykułu (www (choć i tak nie do końca bo np. flesz w linuksie działa źle), poczta, gupi filmik na tubie, jakieś pisemko do spółdzielni)[/quote]
    A co takiego robi zwykły użytkownik na komputerze?
    Tworzy grafiki w Photoshopie? Edytuje filmy w Sony Vegas?
    Zwykły użytkownik pisze maile, przegląda strony internetowe, rozmawia na gg, słucha muzyki, ogląda filmy, zdjęcia, drukuje, skanuje, czasem w coś gra i… No właśnie… Niewiele więcej…
    Wszystko to można z powodzeniem robić na darmowym systemie, z wykorzystaniem darmowego oprogramowania (z pewnymi wyjątkami oczywiście). Z grami są często problemy, ale Wine oraz Cedega z każdą kolejną wersją obsługują coraz lepiej coraz więcej tytułów.
    Tutaj jest jeszcze jedna kwestia do przemyślenia – skoro stać kogoś na zakup gier, to czy na system nie znajdzie pieniędzy? Najnowsze gry, z którymi jest najwięcej problemów, nie kosztują kilka złotych w kiosku.

    Odnośnie oprogramowania dla firm – tutaj dochodzi jeden poważny problem – takie oprogramowanie musi być przystosowane do przepisów prawa w danym kraju. Najwyraźniej w Polsce wciąż jest za małe zainteresowanie w tej kwestii, aby znaleźli się chętni do podjęcia się takiego zadania. Choć nawet w tej chwili można coś znaleźć – nie będę oceniał tutaj jakości, bo nie miałem okazji korzystać.

  • 3stan

    > Dodaj też, że w pewnej części wersje te nie są oficjalnie wspierane przez deweloperów danego programu, nie są równie stabilne, a czasami są wręcz zacofane…

    Możliwe…. Podobnie jak i milion wersji natywnych. O niczym to nie świadczy.

    > Wszystko to można z powodzeniem robić na darmowym systemie, z wykorzystaniem darmowego oprogramowania (z pewnymi wyjątkami oczywiście). Z grami są często problemy, ale Wine oraz Cedega z każdą kolejną wersją obsługują coraz lepiej coraz więcej tytułów.

    Cedega kosztuje chyba więcej niż Windows a Wine to porażka… Głupiej gierki z wymaganiami P100 i Win95 nie uruchamia mi poprawnie.

    >Tutaj jest jeszcze jedna kwestia do przemyślenia – skoro stać kogoś na zakup gier, to czy na system nie znajdzie pieniędzy?

    No to przecież cała ,,akcja” jest o to, że właśnie warto wydać te 300zł na windowsa i mieć wygodę. Większość ludzi nie potrzebuje możliwości Linuksa.

    > Choć nawet w tej chwili można coś znaleźć – nie będę oceniał tutaj jakości, bo nie miałem okazji korzystać.

    Jak dla mnie: tragedia. Głupiego programiku do wystawiania faktur nie umiem znaleźć… A do tego pamiętaj, że nieco oprogramowania dostarczają urzędy jako takie. O Płatniku to słyszał każdy. Do tego można się natknąć na NFZtowe programy oraz te dawane przez Urzędy Miasta itp.

  • aazalm

    Windows jest na tyle dostepny za darmo ze sprawia to ze jest tak popularny, ze wiekszosc populacji jego uzywa. gdyby windows nie byl dostepny za darmo to nikt by go nie uzywal w domu. kazdy wolalby linuksa, a wtedy linuks bylby popularniejszy i wszystko by kreciloby sie w kolo linuksa. ba wtedy nawet linuks stracilby na bezpieczenstwie, bo kazdy by mial linuksa. wtedy takze wieksza liczba osob pracowalaby nad jego rozwojem, wtedy o wiele szybciej zblizylibysmy sie do idealnego OSa.

    Zgadzam sie w 100% z tym artykułem.

  • AL13N

    W 100% popieram ten artykuł. A w zasadzie to Linux nie kosztuje nawet tych kilkudziesięciu groszy (cena czystej płytki), bo mogą ci przysłać za darmo najnowszą wersję z Anglii. Nawet nie ponosisz kosztów przesyłki. Obecnie korzystam i z Windowsa, i z Linuxa. Linux służy mi do pracy, słuchania muzyki, oglądania filmów, a że jestem zapalonym graczem to używam Windowsa. Naprawde szkoda, że tak mało osó jest zainteresowanych Linuxem 🙁

  • Wiedzma ple ple

    Czytam sobie to co skrobiecie i mam wrażenie że dorabiacie idee do tego że używacie linuxa. Czujecie się lepszymi od innych ludzi, tylko dlatego że używacie kompa z innym softem. Widziałem już mnóstwo takich wojen począwszy od C64 vs Atari, poprzez Atari vs Amiga vs PC, PC vs konsole do gier, PS2 vs Xbox i ostatniej Xbox360 vs PS3. Widać my ludzie lubimy się identyfikować z czymś, po to żeby poczuć się lepiej.

    Niemniej imho nie tędy droga, komp to tylko kupa elektroniki którą trzeba wdrożyć do zadań które chce się osiągnąć. Dla mnie domowy komp służy do słuchania muzy, www, pobierania plików i oglądania filmów, Niestety mam kartę ATi i Sound Blastera X-Fi, także pod kubuntu muszę słuchać nędznej jakości dzwięku z zintegrowanej karty i dzwięk nie płynie po kablu optycznym :/ TV-Out też działa :/ dzięki ATi i Creative zajebista robota.
    Btw. nie chce kupować nowej karty gfx, nie chce już w niego inwestować, chce tylko sterowników do tego sprzętu co posiadam…

    A komp do pracy dla mnie to przede wszystkim oprogramowanie Adobe, pracuje jako grafik DTP. I nie wyobrażam sobie żeby można zastąpić edycję PDF’a w programie Adobe Illustrator czymś innym, ponieważ inne programy pod windą sobie z tym nie radzą 😛 Ostatnio czytałem o inkscape i z ciekawości go sprawdze na projektach które robię w pracy, zobaczymy 😛

    Pozdrawiam

    Make love, not war 🙂

  • mario_7

    [quote post=”575″]Cedega kosztuje chyba więcej niż Windows a Wine to porażka… Głupiej gierki z wymaganiami P100 i Win95 nie uruchamia mi poprawnie.[/quote]
    Cedega kosztuje ułamek tego, co Windows (a już zwłaszcza w promocji).
    Odnośnie Wine – masz pecha, bo nawet najnowsze gry można uruchomić…
    Czy zgłosiłeś swój problem w odpowiednie miejsce? Dostarczyłeś niezbędnych informacji do naprawy błędu? Na tym właśnie polega Open Source – jeśli sam potrafisz, to możesz coś poprawić, jeśli nie, to chociaż zgłoś to, że coś nie działa, a może znajdzie się chętny i zrobi odpowiednią łatkę.
    [quote post=”575″]No to przecież cała ,,akcja’’ jest o to, że właśnie warto wydać te 300zł na windowsa i mieć wygodę. Większość ludzi nie potrzebuje możliwości Linuksa.[/quote]
    Jaką wygodę? W czym? Jeśli ktoś tylko gra w najnowsze gry, albo chce/musi używać specjalistycznych narzędzi wydanych tylko na „jedyny słuszny system” – niech kupuje Windowsa, ale po co komu, kto komputera używa do typowych biurowo-domowych rzeczy wydawać taką kwotę. Z resztą cena samego Windowsa to pikuś, bo później trzeba doliczyć jeszcze choćby cenę oprogramowania ochronnego.
    Linux ma ogromne możliwości – to fakt, ale Windows też oferuje sporo i na pewno większość użytkowników tego nie wykorzystuje – wychodzi na to, że powinieneś odradzać też Windowsa.

    Jeszcze odnośnie wygody – kilka dni temu przyszło mi instalować Windowsa XP koledze. Po zabawach z instalatorem samego systemu przyszła kolej na instalację sterowników – tutaj pierwszy błąd był – przy instalacji sterowników z CD od płyty głównej wystąpił błąd jakiegoś skryptu, (ale niby wszystko działa), a następnie na instalację oprogramowania (bo sam Windows to o wiele za mało) – na początku przeglądarka – Opera. Przy pierwszym uruchomieniu juz raport o błędzie chciało wysyłać… Po kilku godzinach szukania, ściągania i instalowania sterowników i programów system można powiedzieć, że nadaje się do użytku, a w Ubuntu po ok. 20 minutach samej instalacji mam to samo… Wygodne, po byku.

    Jeszcze odniósłbym się tutaj do licencji Windowsa – czytałeś? Ja przyznam, że tylko te kawałki, które omawiane są na stronach internetowych, te, w których napisane jest to, ze Microsoft rezerwuje sobie prawo do nieomal szpiegowania użytkowników systemu, że limituje ilość zmienianego sprzętu w komputerze, że limituje ilość kolejnych instalacji systemu, że samemu nie możesz dokonywać głębszych zmian w systemie, ani nawet obchodzić bardziej skomplikowanych problemów.
    [quote post=”575″]Jak dla mnie: tragedia. Głupiego programiku do wystawiania faktur nie umiem znaleźć… A do tego pamiętaj, że nieco oprogramowania dostarczają urzędy jako takie. O Płatniku to słyszał każdy. Do tego można się natknąć na NFZtowe programy oraz te dawane przez Urzędy Miasta itp.[/quote]
    O programie do faktur było coś na forum – nie interesuję się takimi sprawami, więc nie wiem czy coś konkretnego podano.
    Sprawa Płatnika skończyła się w sądzie i będzie wolny odpowiednik dla innych systemów operacyjnych.
    Konkretne programy pisane specjalnie na zamówienie możliwe, że uruchomią się z wykorzystaniem Wine – jeśli nie i nie ma zamienników, to niestety nie ma wyboru. Pewnym rozwiązaniem byłoby pisanie takich programów w Javie (multiplatformowość), ale na to już za późno…

  • krzychos7

    Jest tu dużo racji. Jednak ja bym dodał chyba jeden z ważniejszych powodów. Można to nazwać wychowaniem. Przyjęło się że sprzedając komuś 'zielonemu’ komputer daje się mu Windowsa ponieważ uważa się że z Linuksem sobie nie poradzi. Może i by było mu ciężej gdyby w założeniu miał wszystko w Windowsie mieć legalne. Lecz najczęściej programy/gry i sam system są pirackie. Może i w Windowsie są prostsze instalki ale i tak trzeba sie naszukać sposobów zkrakowania (co staje się coraz bardziej skomplikowane). Przecież podobny wysiłek jest przy wyszukaniu sposobu instalacji odpowiednika na Linuksie. Zaś jak już komuś się wmówi że prościej mu będzie serfować po internecie, oglądać filmy i obsługiwać pakiet biurowy na Windowsie to już ciężko będzie go zawrócić. Problemem zostają tylko gry ale i tak można to rozwiązać z podobnym wysiłkiem co na windzie (przy np. Cededze).
    Gdyby nie zamydlać użytkownikom oczu i dawać im od razu Linuksa to by przyzwyczaili do niego i przy teoretycznej zmianie na Windowsa mieli by problem.

  • Jacek

    Rozumiem zagorzałych użytkowników windy, sam korzystałem z tego systemu przez kilkanaście chyba lat, jeszcze od 3.11. Nie pamiętam już ile razy wnerwiał mnie blue screen i ile wysiłku kosztowało mnie zmuszenie go do działania, ale trwałem przy nim jako „jedynym słusznym”.

    Dzisiaj zastanawiam się jak mogłem tak długo bronić przed namowami kolegi, by przesiąść się na linuxa, ale rozumiem niechęć tych, którzy tego jeszcze nie zrobili.

    Nigdy nie liczyłem, ile warte jest legalne oprogramowanie, którego pirackie kopie miałem w swoim kompie, bo przecież winda za 200$ to dopiero początek, czyli nic!! A gdzie pakiet biurowy, przeglądarka i edytor grafiki, program do tworzenia stron www, gry i inne…

    Dzisiaj nie używam „jedynie słusznego OS-a”.
    Ale mam spokój, nie boję się wirusów, kontroli policji, nie biegam po znajomych – który ma craki, nie czekam tygodniami na nowe oprogramowanie ściągnięte przez Muła, ekran logowania nie grozi mi palcem: „sprawdź czy masz legalne oprogramowanie”, nie szukam w panice kolejnego SP XX, bo nie chodzi to, czy tamto.
    Mogę sobie zrobić na pulpicie „wodotryski”, o jakich winda może tylko pomarzyć i patrzeć na zaskoczone miny znajomych: „co to za system”. Dalej nie myślę o cienie oprogramowania, klikam tylko „zainstaluj” i za 2 minuty mam wszystko to co potrzebuję w moim laptopie. I wiem, że wcale nie kosztuje to więcej wysiłku niż walka z niebieskim kolorem na ekranie.

    Czy uważam się za lepszego użytkownika komputera? Nie!
    Albo biednego, bo nie stać mnie na windę? Nie!
    Czy toczę „świętą wojnę” o wyższość takiego czy innego systemu? Nie!
    Albo na siłę „nawracam”? Nie!

    Rozumiem tych, co są przywiązani do windy, maca czy linuxa. Każdy wybiera sam dla siebie. Wolny rynek. Ich prawo! Ich decyzja, ew. ich sumienie, jeśli wpierają piratów datkami ze swojego portfela.

    Ja mam spokój 🙂

  • bazzyli13

    Człowiek, który napisał ten felieton ma w 100% racje.
    moim zdaniem WINDOWS jest dla bezmyślnych klikaczy i ludzi bojących się zmian którzy są na bakier z google bo tam jet odpowiedź na każde pytanie.
    Trzeba być naprawde odpornym na wiedze zeby nie poradzić sobie z najprostrzymi rzeczami w takich dystrybucjach jak UBUNTU czy SUSE.

    LUDZIE NIE BUJCIE SIE MYŚLEĆ TO NAPRAWDE NIE BOLI!!!

  • PTR

    Autor IMHO ma sporo racji. Na rynku systemów serwerowych, gdzie za ich administrowanie odpowiadają przeważnie ludzie z wiedzą oraz gdzie z piractwem wiąże się znaczne ryzyko dominuje GNU/Linux nad Windowsami.
    Trochę za to pomija, że jedną z przyczyn ogromnej popularności Win jest ogromna popularność Win. Wszyscy to mają i jak ty masz coś innego to masz trochę kłopotów z kompatybilnością, co kosztuje czas i wysiłek. Zdarza się i w drugą mańkę. Ja przemigrowałem na Linuksa bo wymusiła na mnie to moja uczelnia – cały system wydziału, stacje robocze, używane oprogramowanie chodzą na GNU/Linux. Jak chciałem mieć łatwiej to musiałem się przesiąść. Paradoksalnie mam mniej kłopotów z konfiguracjami programów i systemu.

    PS: Mam też Win, legalnie, choć na wykluczającej zastosowania komercyjne licencji.

  • SpIs

    Nie wiem jak wogole mozna porownywac dziurawa winde do stabilnego linuxa.
    Jedynie multimedialnie jest windows przewyzsza linuxa. Chcociaz i to niedlugo sie zmieni.

  • m--s

    … kto w ogóle powiedział, że na windowsach nie ma linii poleceń? Oczywiście że jest – dużo gorsza i mniej wygodna niż w Linuksie. Nieraz wypadałoby z niej skorzystać.

    Przy okazji: pamiętam, jak w jednym z pierwszych linuksowych pisemek w Polsce, było umieszczone zdjęcie linuksowej konsoli z wpisanym „strasznym” poleceniem – jeśliby się w nie wczytać, to okazałoby się, że polecenie to usuwa z danego katalogu pliki starsze niż 7 dni, przy okazji sortując to co pozostało i według typu pliku przenosi do odpowiednich podkatalogów. Pod tym zdjęciem był taki oto podpis: „SPRÓBUJ ZROBIĆ TO MYSZKĄ” 😀

  • Mich99

    „Własność intelektualna” to pojęcie wynalezione przez Naprawdę Dużych Złodzieji(Piratów) w celu utrzymania monopolu na swoje idee.
    Dewiza brzmi:Opatentuj-Uzależnij-Sprzedawaj!.

  • Todu

    Mich99, dlatego w ramach uświęconego łamania monopolu masz gdzieś prawa autorskie? :/
    Zauważ, że także twówrcy wolnego, często darmowego, a już na pewno nie monopolistycznego zastrzegają sobie prawa do swoich wytworów -nie pozwalają na korzystanie z nich w nie-otwartych programach.

  • Todu

    W takim razie przepraszam. Choć uważam, że stwierdzenie o „Naprawdę Dużych Złodziejach” jest przesadzone.
    Nawiasem mówiąc bardzo dobry tekst, rozjaśnia umysł, choć momentami trochę za mocno moim zdaniem czuć ideologię Stallmana, co może wielu ludzi zniechęcić do czytania tego tekstu i wysnuwania z niego wniosków.

  • pablo73

    Jedna uwaga – w przedszkolu, szkole podstawowej, gimnazjum, średniej i studiach podyplomowych z informatyki dla nauczycieli używa się Windowsa – przy tej sile przyzwyczajenia Linux u „zwykłego” użytkownika nie ma szans -:(

  • GreenGo

    Spośród wszystkich moich znajomych (a mam ich sporo) znam tylko jedną osobę, która używa legalnej kopii Windows, bo jest… księdzem. Reszta ma Windows „skądś” lub wprost z giełdy czy z Netu.
    Pablo73 – ja jestem nauczycielem i używam Ubuntu w domu i w szkole (na serwerze i na moim własnym – nauczycielskim)… a nawet na komputerach uczniowskich.
    Jedynym pytaniem, które zadają mi uczniowie, gdy mówię im o linuksie jest: „Czy pójdą na nim gry?”.

  • Minty

    „Jedynym pytaniem, które zadają mi uczniowie, gdy mówię im o linuksie jest: “Czy pójdą na nim gry?””
    I dlatego tak popularny jest windows.Przez DirectX!!.Dzieci wychowuja sie na grach(na windowsie) ktore otepiaja umysl i pozniej narzekaja na linuxa. Biedne dzieci Neo

  • aquarius

    Gdy przeczytałem powyższy artykuł naszła mnie chwila zadumy-ja
    swój pierwszy komputer kupiłem okazjonalnie razem z systemem M$98 od znajomego.W miarę upływu czasu pokusiłem się o zainstalowanie XP.W między czasie docierały do mnie różnego rodzaju informacje na temat darmowego Linuksa.Muszę przyznać,że
    wiele z nich mówiło o tym jaki to trudny,i nieprzyjazny system dla zwykłego użytkownika.Takie opinie dość skutecznie powstrzymywały mnie aby przyjrzeć się „Pingwinkowi”.Pomyślałem sobie wówczas,Tyle osób używa innego systemu niż mój dlaczego nie spróbować.Moim pierwszym systemem,który próbowałem zainstalować był”Susie Linuks10.Nie bardzo mi to wyszło,ale naprawdę męczyło mnie,że używam nielegalnego oprogramowania.Moi znajomi wiedząc,że interesuję się innymi systemami podarowali mi „Knoppiksa”na płytce live.Obecnie pracuję na maszynie z zainstalowanym Ubuntu7.04.Mam spokój sumienia,a system ten jak okazało się.Pozwala mi komfortowo działać.W miarę ja go poznaję jestem coraz bardziej zachwycony.Nie widzę już możliwości ani nie mam chęci powrotu do Windows-a.:-)
    Pozdrawiam.

  • adahubi

    ja uzywam linuxa równolegle z windowsem począwszy od win95 do XP. windowsa uzywają głównie moje wnuki (od ich imion jest mój nick) do gier wysypując go regularnie co dwa miesiące (reinstalacja). Ja używam do codziennych zadań linuxa mimo że na codzień w pracy używam windowsa (jestem nauczycielem informatyki i technicznych przedmiotów zawodowych). Nie zdażyło mi się w tym czasie zawiesić (linuxa) a zaczynałem o red hata 5. Ubuntu na którym pracuję od wersji 6.1, który obecnie zaktualizowałem go do wersji 7.10. ponieważ interesuję się grafiką i programami cad znalazłem tam dużo dobrych programów w tym zakresie za które musiałbym wiele zapłacić w wersji na windowsa.
    Podsumowując do pracy wolę linuxa. Nie jest również prawdą że nie ma na linuxa oprogramowania do zarządzania firmą. Mam kolegę który w firmie na 10 komp. ma tylko jeden z systemem windows do kontaktów z ZUS reszta pracuje w systemie linux i pracujący przy nich pracownicy są z tego zadowoleni. Gdyby wszyscy musieli kupić legalne oprogramowanie (tylko Windows i MSOffice) na pewno wielu zmieniło by swoje nastawienie do wolnego oprogramowania (ja na windowsie używam OOF)

    Pozdrawiam
    Józek

  • Iga

    A ja wolałam zapłacić więcej za Windows XP niż za Vistę, nie mówiąc o chęci korzystania z darmowego Linuxa z powodu, którego tu nie rozważano. Jestem poprostu starym człowiekiem i nie mam już sił, ani chęci uczyć się nowego systemu operacyjnego, kupować i poznawać inne programy dostosowane do moich potrzeb, działające bez problemu pod XP, a nie wiem, czy działają tównież pod Linuxem. Nie powiem eksperymentuję z programami w jednej dziedzinie (do tego wystarczają wersje trialowe programów) dla ćwiczenia swojej sklerozy, ale zbyt rozległy obszar eksperymentowania przeraża mnie.

    Pozdrawiam

    Iga

  • Iga

    Nie mam też pewności, czy Linux jest „za darmo”. Nie wiem czy obsługuje takie „zachcianki”, jak telefon (nie w jakimś komunikatorze, tylko stacjonarny telefon podłączony do modemu) i fax. Jeśli nie, to osoby utrzymujące kontakty z innymi (nie mającymi komputerów) musiałyby dokupić odpowiednie programy. Windowsy już chyba od 98 lub Millenium mają wbudowane odpowiednie moduły.
    Ale podoba mi się sposób rozpatrywania sprawy opłacalności korzystania z systemów operacyjnych, bo nie jest chyba zbyt wielu ludzi z ograniczeniami dostosowania się do tańszych lub darmowych programów.Wielu chyba jest takich, którzy tylko ze względu na „modę” lub niewiedzę nie próbują zaoszczędzić nie tracąc funkcjonalności urządzeń.

    Pozdrawiam
    Iga

  • Skubert

    Dzis wywaliłem 57 GB z partycji Windowsowych i zainstalowałem Ubuntu 7.04 (teraz mi się aktualizacje do 7.10 ściągają).
    Uważam, że to co napisał ktoś wyżej, że uzywanie Windows to kwestia przyzwyczajenia to poniekąd prawda.
    W zaszłym roku (I Gimnazjum) miałem jeszcze fajnego nauczyciela od informatyki. Jako wyróżniający się z tego przedmiortu uczeń kiedyś na dodatkowych zajęciach poruszyłem kwestię innych systemów operacyjnych (nie miałem Linuxa wtedy, ale byłem napalony na niego jak…) i zacząłem opowiadać o Linuxie. Wszyscy patrzyli we mnie jak ksiądz, którego bym namawiał na ateim. Na końcu się sptałem, czy mają pytania. „Czy działają tam gry?” – to były pierwsze i jedyne 🙁
    Niestety nie wiedziałem wtedy o Wine Cededze itp. więc powiedziałem, że jak coś jest wydane na Linuxa to będzie chodzić, jak nie to nie wiem. No i wszyscy łączne z gościem woleli pozostać przy JedynymSłusznymOSie

  • Skubert

    [quote comment=”13092″]”Jedynym pytaniem, które zadają mi uczniowie, gdy mówię im o linuksie jest: “Czy pójdą na nim gry?””
    I dlatego tak popularny jest windows.Przez DirectX!!.Dzieci wychowuja sie na grach(na windowsie) ktore otepiaja umysl i pozniej narzekaja na linuxa. Biedne dzieci Neo[/quote]

    Ale możesz powiedzieć, że Tibia pójdzie i jest natywna nawet

  • pordzio

    Ja osobiście używam Linuxa tylko dlatego, że chcę a Windowsa – cóż, to, że go używam nie znacze, że go lubię. Linux na pewno jest wygodniejszy do oprogramowania niż Windows (Linux – otwarty kod źródłowy, niejednokrotnie dobrze opisany w dokumentacji a Windows – pogmatwane WinAPI Dobrze opisany, ale nie przez autorów, czyli w zasadzie jest to zgadywanie – moim zdaniem Linux tu wygrywa). Ja na przykład Windowsa używam głównie do gier. Na innym laptopie używam Windowsa, bo pod Linuxem nie da się uruchomić czytnika kart pamięci(dla mnie jest on ważny) oraz kamerki(Acer Aspire 3692).
    Na innym kompie używam Linuxa pod instrument z prostej przyczyny: SBLive obsługuje polifonię rzędu 64 głosy. Darmowy sytezator Soundfontów (sfz) żre zasobów ile tylko mu się da – za to pod linuxem wystarczy mi tandem jOrgan, QSynth, jackRack i Jackd – mniej zasobów, chodzi jak oszalałe, jak dla mnie to jest jedyna opcja. Żeby tylko jeszcze opracowali program obsługujący sample z Hauptwerka. Popieram autora artykułu w całej rozciągłości. Rozmowa z przed kilku dni – :Słuchaj, przyjdź mi przeinstalować Windows’a :a nie wolałbyś Linux-a?? Nie musiałbyś co chwilę do mnie dzownić, jest darmowy i legalny :A po co? Kto używa legalnego Windowsa??
    Smutna prawda.
    Moim zdaniem popularność Linuxa zwiększyła by się, gdyby producenci gier by go zauważyli. W drugą stronę raczej by nie doszło do skutku.
    j

  • konami

    W linuxie jest wszystko piękne ale ja widzę jeszcze jeden nieporuszony w tej dyskusji problem.
    Jest to polonizacja systemu i programów (a zwłaszcza pomocy).Być może związane jest to z tym,ze każdy znający się na programowaniu bierze się za opracowywanie nowej dystrybucji a tłumaczyć nie ma komu.

  • jakajaw

    Z wielką chęcią używałabym Linuxa jako jedynego systemu ale:

    1. Nie wszystko jestem w stanie wyklikać intuicyjnie jak windzie a na konsoli nie chcę się znać.

    2. Uwielbiam te wszystkie bajery w multikomunikatorze AQQ. Niestety program tylko pod winde a nie ma nic porównywalnego pod Linuxa. Nawet szczere chęci darowania sobie programu i tylko instalacji obsługi protokołu aqq w Pidginie nic nie pomogły. Wielkie problemy ze znalezieniem wtyczki, potem jeszcze większe z jej instalacją… Finał: Pidgin się uparł i protokołu aqq nadal nie obsługuje…

    3. Traciłam długie godziny szukając pod moje Xubuntu dodatków, które pod winde znajduję w kilka chwil w google. I to nie jest nieznajomość angielskiego czy też znajomość nazwy danego dodatku. Przykładowo, widziałam u znajomego taki fajny pasek skrótów na pulpit. Nie znałam ani nazwy ani nic. Ale to nie problem. Jest google i znalazłam darmowy ObjectDock. Znajdźcie coś takiego na Xubuntu… Szukałam godzinami… Owszem, znalazłam Kibi-dock ale tylko z opisu bez instalki do ściągnięcia…

    4. Zawiodłam się na szybkości działania Xubuntu. Mam stary komputer, więc system nie może go zbyt przeciążać. Przez długi czas używałam win2000 bo był idealny i wszystko otwierało się szybciutko. Potem zainstalowałam xp, bo poprzednik nie poradził sobie z podączeniem do sieci. Ten już sieć obsługje prawidłowo ale wolniej chodzi… Ale ok, coś za coś. Zainstalowałam też dodatkowo Xubuntu, bo przecież te linuxy teraz takie proste, po polsku, no i oczywiście stabilniejsze oraz bezpieczniejsze od windy. No i jeszcze dystrybucja niby wprost idealna do starszych komputerów. Wymagania optymalne: 256 MB RAM i 2GB dysku. Oki, RAM akurat mam dokładnie tyle ale dysku to już dałam więcej bo aż 10GB ;D Jeśli chodzi o procesor, to na niejednym forum było napisane, że pod 300Mhz spokojnie system pójdzie. Ucieszyłam się bo mam „aż” 801Mhz. Niestety to cudowne Xubuntu chodzi dużo wolniej niż winXP, na którego wiecznie narzekałam.

    5. Inną sprawą są problemy z instalacją pt. wcześniejsze przygotowanie odpowiednich partycji i systemów plików. Żeby przeprowadzić wszystko prawidłowo, trzeba było się długo i dużo naczytać. W każdej windzie jet to dużo prostsze. Ja swój pierwszy win95 instalowałam zupełnie sama, intuicyjnie bez żadnych przewodników czy instrukcji w wieku 14lat. Wtedy nawet nie używałam internetu bo w Polsce dopiero raczkował.

    Zgodzę się, że jeśli ktoś używa komputera tylko do grzebania w necie, odbierania i wysyłania e-mail oraz do filmów czy słuchania muzyki to Linux niczym się nie różni od windy. Tylko co z takimi osobami jak ja, które mają trochę większe wymagania? Tu widzę problem, właśnie w dostępności pod Linuxy dodatkowego oprogramowania i nawet tych nieszczęsnych gier. Póki co, niestety część ludzi nie przekona się do przejścia na Linux. Ja swoje Xubuntu zostawię i będę do niego wracać, bo nawet lubię się w nim grzebać i odkrywać jego możliwości. Nadal jednak podstawowym systemem będzie dla mnie niestety wadliwy winxp. Chyba, że znajdzie się wśród Was ktoś kto zaoferuje mi konkretną i doraźną pomoc w dostosowaniu mojego Linuxa do moich potrzeb;)

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • lump

    Paru rzeczy autor nie rozumie:
    1. Z tak zwanym piractwem koleżeńskim nie da się walczyć bo jest to przewinienie sztucznie stworzone. To pierwotne, podświadome zachowania społeczne leżą u podstaw 'dzielenia’ się, a współczesny kapitalizm próbuje te odruchy zmienić w czym jest skazany na sromotną klęskę (co widać).
    2. M$ nigdy nie dopuści do zajścia sytuacji tak daleko, iż będzie zmuszony do darmowego rozdawania systemu do użytku domowego. Taka sytuacja to już o krok za daleko w degradacji wpływu firmy na rynek bo oznaczałoby to, że ktoś naruszył jego prymat (tylko wtedy byłby zmuszony), a popularność w firmach bierze się między innymi z ogólnej monopolizacji rynku (popularności konsumenckiej). Tu relacje biznesowe byłyby zagrożone gdyż po demonopolizacji rynku konsumenckiego firmy miały by o parę powodów mniej na stosowanie jedynego słusznego systemu. O prawdziwości mych wywodów niech świadczy historia Netszkapy.
    3. Linux już jest bardzo dobry i darmowy ale by zdobyć rynek musi być po prostu lepszy i darmowy. Lepszy dla przeciętnego klkacza i oferujący dużo więcej niż Windows. Inaczej nie będzie się rozwijał tylko tkwił w miejscu. Przykładem niech będzie sytuacja na motoryzacyjnym (wróćmy do tego nawiązania). Japończyki zaczęły wygrywać dopiero gdy zaczęły oferować coś extra – bezawaryjność. Analogicznie jest z koreańczykami – prawdziwy boom zaczął się jak zaczęli mieć porównywalne samochody za niską cenę i extra gwarancję i dobrą opinię co do niezawodności.

  • Ziom

    Linux to szajs. Nie nadaję się ani do programowania (gdzie macie w Linuksie takie cudo jak windowsowskie funkcje API?! – jezeli kogos programowanie konczy sie na „Hello world” to moze i linux wystarczy), ani do tworzenia grafiki, ani do tworzenia stron, ani do grania (chce miec Steam, CSa i Ventrilo do grania).

    Argumenty z Hyundaiem sa juz w ogole smieszne. Dajmy na to, mam juz samochod, nie jakis super drogi, ale lepszy od tego Hyundaia. Dobra, biore Hyundaia za darmo – niech sobie postoi na parkingu. Jezdzic nim jednak nie bede, bo mam juz lepszy samochod. No ale ok, moze nie mam samochodu. I dostaje Hyuindaia za darmo. No to dlaczego ludzie kupuja Ferrari za 100 tys. euro? Hyundaiem tez dojedziesz do pracy.

    Analogicznie:

    kupmy myszke i klawiature za 15zl, bo po co drozej? Tez dziala, tez moge sobie klikac
    kupmy sluchawki za 9,99 z lidla, po co mi lepsze, tez moge muzyki sluchac
    kupmy monitor CRT 15calowy – po co mi lepszy? Tez moge przegladac strony i odbierac poczte

    Przyklady mozna mnozyc…

  • Ziom

    Sorka, oczywiscie nie chodzilo o to, ze Hyundaiem tez dojade, tylko chociazby maluchem za 300 zl (prawie darmowy).

    No i konczac tak samo na linuxie moge robic to co na windzie jak na crt 15” to samo co na lcd 21” i na myszcze za 5zl to samo co za 80zl, wiec te argumenty sa bez snesu

  • h!v

    @ziom

    Jeśli dla Ciebie programowanie zaczyna się na klikaniu w kontrolki i wpisywaniu 10% kodu programu, tzn. że zwyczajnie nie wiesz z czym to się je.
    Brak doinformowania „boli”. Warto zaznaczyć, że nie mnie, ale osobę z brakami w „wykształceniu” – człowiek nie złazi do piwnicy bo się boi; boi się bo nie wie „co tam jest”.

    >>>
    ani do tworzenia grafiki, ani do tworzenia stron, ani do grania (chce miec Steam, CSa i Ventrilo do grania).
    >>>
    A ta część tekstu tylko potwierdza moją teorię -_-„. Szukajcie, a znajdziecie.

    >>>>
    No to dlaczego ludzie kupuja Ferrari za 100 tys. euro?
    >>>>
    a) Mają na to 100 tys zlotych. Tak jak architekci, którzy mają pieniądze na Windows i CAD. Tak jak profesionalni graficy, którzy mają pieniądze na Pakiet Adobe za kilkanaście tys. złotych nowy Windows/MacOS.
    b) Ponieważ Ferrari to marka. Marka wyrobiona w przeszłości. Lata na rynku pozwoliły na większe zyski, a co za tym idzie udoskonalenie produkcji. Co dziś skutkuje ceną.
    A teraz wyobraź sobie, że Linux to raczkująca firma Ferrari.

    >>>
    kupmy myszke i klawiature za 15zl, bo po co drozej? Tez dziala, tez moge sobie klikac
    kupmy sluchawki za 9,99 z lidla, po co mi lepsze, tez moge muzyki sluchac
    >>>

    Akurat tak robi wiele osób. Większość.
    Teraz patrz punkt a. To gracze potrzebują Logitecha/Razera za ~300 złotych do komfortowego grania.
    Linux dziś to system dla szarego człowieka z szarym sprzętem. Dziś to nie jest system dla gracza. A dlaczego? O tym w artykule.

    >>>>
    kupmy monitor CRT 15calowy – po co mi lepszy? Tez moge przegladac strony i odbierac poczte
    >>>>

    Nieco inna dygresja. Kup mi płaski CRT 19”. Znajdź mi taki prosze z łatwością bo właśnie do grania on jest dla mnie niezastąpiony.

    >>>
    No i konczac tak samo na linuxie moge robic to co na windzie jak na crt 15′’ to samo co na lcd 21′’ i na myszcze za 5zl to samo co za 80zl, wiec te argumenty sa bez snesu
    >>>

    Ten „argument” na pewno – zaprzeczyłeś samemu sobie.

    Co do samego artykułu.
    Niestety przypomina mi on tłumaczenie bobasowi, że gwoździa nie pcha się do kontaktu.
    Wiele racji. Wiele prawdy. Ale to wszystko to tajemnica Poliszynela.

    Najsmutniejsze jest natomiast, że nie zauważono cudzysłowa przy słowie 'cienki’. Może to ironia była -_-„.

    Pozdrawiam
    h!v

  • gość strony

    Artykuł, jak to artykuł. Dobrze napisany, taki „reklamiasty” dla Linuksa. Autor zgrabnie unika wszystkiego, co właśnie odpycha od tej darmowej alternatywy. Pytanie wszak brzmiało, dlaczego ludzie wolą wydać 200 dolarów, zamiast mieć Linuksa za darmo? W istocie ludzie chcą mieć wszystko za darmo! Tak jakoś jesteśmy stworzeni, że jak coś widzimy dobrego i taniego, lub darmowego to po to sięgamy. I właśnie w tym banalnym zdaniu upatrywałbym odpoweidzi na zadane pytanie o system operacyjny. No więc po kolei.
    Użytkownicy komputerów dzielą się na tych, co to interesują się tym urządzeniem, oraz na tych, dla których to zwykły gadźet elektroniczny, jak radyjko, komórka, pralka automatyczna z elektronicznym programatorem.
    Ci, którzy wkładają w to pasję, hobby, lubią czytać, szperać po internecie doskonale wiedzą że do każdego systemu trzeba się jakoś przygotować. Dla większości ludzi, niestety to pudło jest zabawką dla swoich pociech i jako taka sprawdza się w domu, gdy działa dobrze! A co to znaczy „działa dobrze”? Oznacza to, że po wyciągnięciu z pudeł i podpięciu kilku kabli i włożeniu wtyczki do prądu KOMPUTER DZIAŁA. Ludzi tak naprawdę nie interesuje czy dana drukarka obsługiwana jest przez Windows, MCOS czy Linux. Drukarka po przyniesieniu do domu i po podłączeniu ma wydrukować zdjęcie, dokument i tyle. Tak samo jest z aparatami cyfrowymi, komórkami, empetrójkami etc. PODPINAM I KONIEC! I stety, czy nie produkt MS doskonale się do takich zadań nadaje. Tu nie monituje nas o jakieś dziwne montowanie woluminu. Tu po prostu wkładam kabel i w zasobniku systemowym wyskakuje „twoje urządzenie jest gotowe do użycia”. Dodatkowo panowie z firmy produkującej daną drukarkę zadbali, by mieć zawsze gotową płytkę ze sterownikami, aplikacjami, podręcznikiem użytkownika.
    A jak to jest z linuksem. Sprzęt to istna loteria. Po roku czasu moja drukarka canona zaczęła działać! W artykule był taki akapit o wymianie drukarki na taką, która działa. No więc nie! Kupiłem taką, która mi się podobała, uważam że dobrze mi służy, więc niby czemu mam ją wymieniać na coś co może będzie gorsze dla mnie? Mam Ubuntu już 2 lata i dalej skaner płaski nie działa! Mam dyktafon cyfrowy Sony, wraz ze specjalnym oprogramowaniem voice editing. Nie ma szans na działanie w Ubuntu. A internet? Czy autor coś wspomniał o modemach tepsy na usb, dla których tylko może 2 dystrybucje wydały w miarę proste konfiguratory, bo przecież zwykły użytkownik nie będzie wypisywał skryptów uruchamiających połączenie. No chyba, że do tego darmowego systemu dokupimy router modem pod ethernetowe wejście. To nie cukeirkowate i obracające się pulpity sprawiają, że ludzie wolą wgrać system za 200 dolców, bądż jego „darmową” kopię. Sprawia to sytuacja, kiedy to sprawimy sobie zabaweczkę i ta zabaweczka bez problemu będzie działać pod danym systemem, czego Linuksowi życzę z całego serca!

    Włodek

  • Świeżak

    Chciał bym się odnieść do Pana Włodka opowiadając o mojej mamie.
    „Dla większości ludzi, niestety to pudło jest zabawką dla swoich pociech i jako taka sprawdza się w domu, gdy działa dobrze!”
    I właśnie taka jest moja mama, która ma koło 50 i korzysta z mandrivy 2007. wie gdzie włączyć i wyłączyć. Neta ma przez tepse, czyli modem pod usb, który sam się zainstalował (no przesadziłem chodzi mi o to że po zainstalowaniu systemu nie musiałem nic konfigurować tylko wpisałem hasełko i nazwe użytkownika i działa). Dodatkowy plus dla niej, podczas staru systemu włącza się necik i mandriva sama loguje się na wskazane konto. Mamuska nawet skypa nie odpala bo wszystko na auto smiga. I jak do powyższego ma łatwość obsługi windows i działanie sprzętu. Ktoś powie przypadek. Ktoś inny powie dobry system.
    Inna historyjka. Znajomi z pracy używają winde i niektórym czasami pomagam. Tej padl całkowicie, tamtej coś znowu nie działa a tamtemu trzeba znowu postawić system. Na każdą propozycje „a może linxa ci postawie” odpowiedź „nie bo… bo nie wiem o co chodzi, bo go nie znam, bo nie będę umiał obsłużyć, a po co mi to”
    Wniosek jest taki że windows jest dla większości ludzi tak darmowy jak i linux bo i tak za niego nie zapłacili. A skoro mam windows i kupiłem sobie drukarke na której jest napisane windows 98/2000/xp/vista i ewentualnie mac coś tam to znaczy że musi to być. Problem nie polega na tym że coś nie działa na linux tylko że producenci rzadko piszą sterowniki na linux a ludziom nie chce się uczyć ani poznawać nowości.
    (gdyby vista nie była sprzedawana na nowo zakupionych kompach miała by pewnie podobny wzrost użytkowników jak linux),(gdyby linux miał taka reklamę jak windows szybko przestał by być darmowy).
    Podsumowując powyższą wypowiedź pisze to na ubuntu 7.10 na którym działa skaner, drukarka, necik, 3D, muzyczka filmy i wszystko co jest mi potrzebne do szczęścia (na 3d musiałem ściagnąć dodatkowe paczki. skąd wiedziałem jakie? Powiedzial mi system czego mu brakuje. A i dodatkowo rmfb trzeba dograywać ale przy windzie też).
    Nie widze powodu na wydawanie 200$ na system. Jak mam cos za darmo takie samo tylko że trochę inne (żart sceniczny).
    Pozdrawiam

  • Jim

    Wczoraj zmontowałem prosty serwer na gb G31MR, i E2140. Wstawiłem płytkę z ubuntu – podniosło się live, net działa, wszystko cacy. Ale klient wymyślił sobie SBS 2003… Nawet do wyboru dysku nie dotarł, poległ niebieskim ekranem na braku sterownika do raida… bez komentarza…

  • Stawik

    Niech autor uda sie na jakis przyspieszony kurs matematyki, bo Windows nie kosztuje kilkaset dolcow jak to jest tuaj pisane a ok 100 a ze sprzetem jeszcze taniej.

  • malborasy

    Z tymi linuksami to jest tak, że siedziałem na różnych dystrybucjach od kilku lat, uparcie szukałem recepty na frustrujące problemy związane z dodaniem różnych niestandardowych możliwości do systemu, ale za każdym razem znalazł sie jakiś problem nie do przeskoczenia co powodowało powrót do windowsa (po co szargać nerwy i nie spać nocami siedząc przed minitorem, jak można mieć względnie proste rozwiązanie). Gdybym miał tylko sprawdzać pocztę i przeglądać www to jasne, że nie używałbym windowsa.
    Inna sprawa to ms office i open office:
    edytor tekstu open office ma zdecydowanie lepszy, ale excela na calca zamienić nie potrafię ze względu na przyzwyczajenie do składni funkcji.

  • Mi2

    Moim zdaniem naprawdę świetny artykuł. Ryzykowne stwierdzenie, że Windows jest darmowy wydaje się sprawdzać w praktyce. Na moim sprzęcie hula oryginalna Vista Home Premium. Zastanawiam się nad ściągnięciem Hardej Czapli i pobawieniu się nią bez instalacji. Dlaczego nie zamierzam rzucić Windowsa dla Linuksa?? Powód jest prosty. Windows jest standardem i wszystko wychodzi na Windowsa. Posiadam również oryginalnego Office’a 2007, który podobno na Linuksie nie daje się zainstalować. A OpenOffice jakoś nie przypada mi do gustu. Nowości Office’a 2007 trafiły w moje oczekiwania w stu procentach, a wiem, że tak dobrego interfejsu czy podglądu na żywo w linuksowym odpowiedniku po prostu nie ma. Nawet jeśli Ubutu jest lepsze od Visty, wciąż pozostaje alternatywą, tak jak Jabber pozostaje alternatywą dla GG. Dlatego, podobnie, jak wiele osób nie zaprząta sobie głowy Jabberem i myśli tylko o GG, tak zdecydowana większość firm nie interesuje się Linuksem. No bo po co, jak dziewięćdziesiąt parę procent osób ma Windowsa? I tu jest właśnie błędne koło. Niewiele osób przesiada się na Linuksa, bo jest na niego mało programów. A niewiele firm robi programy na Linuksa, bo niewiele osób z niego korzysta. Ktoś musi w końcu zacząć. Wiadomo – największy odzew miałby początek Microsoftu. Ale Microsoft nie jest na tyle głupi. Wiadomo – będzie robić wszystko, żeby ich programy nie działały na Linuksie, żeby w dalszym ciągu trzymać użytkowników przy sobie.

  • ffatman

    @Mi2: Win jest POPULARNY ale nie jest STANDARTEM. Wsystko wychodzi na Win ale XP SP2.
    Obecnie wszystko dziala pod XP SP2, prawie wszystko pod MacOS, wiele pod POSIXami (kazdym POSIXem a nie Debianem/Ubuntu tylko), niewiele pod Vista.
    Jabber NIE JEST alternatywa GG.
    Co FIRME obchodzi ile OSOB ma Windows? Gdzie zwiazek?
    90pare% oznacza, ze skonczyly sie dzikie lata 80te i latwe zdobywanie rynku. Win zawsze myslal o posadzeniu Win na jak najwiekszej ilosci kompow w sieci a nie, jak to bedzie dzialac w sieci kompow z roznym OeSem. Nawet o interoperacyjnosc AD zadbac musieli inni – wg. MS w sieci wspolpracowac mogly tylko kompy pod Win.
    Az tu nagle USArmy oglosila, ze chrzani to wszystko i wybrala RHEL 5 na integratora pola walki. Za lat 5 nie bedzie wojskowych obchodzilo, ze torpeda pod winda nie wspolpracuje z czolgiem pod lina – bedzie to problem linuksowego intergratora.
    Nagly koniec dzikich lat 80. Co rzadzi? Udzial w rynku czy funkcje i architektura?

  • Intervoyager

    Krótko: Jutro instaluję Ubuntu neostradę. Powód? Pirackiego Windowsa nie da się zabezpieczyć. Przedstawiłem plusy i minusy. I od tego, jak skończy się zadanie, którego się podjełem-mimo krótkiego okresu mojej przygody z Linuxem-będzie zależeć popularność Ubuntu-jako bezpłatnej alternatywy dla spiratownego Windowsa. Martwi mnie niski poziom podstawowego wykształcenia informatycznego. Umiejętność korzystania z jednego tylko systemu operacyjnego-to za mało będzie za kilka lat, by móc się utrzymać na rynku pracy w branży IT.

  • kamil

    tzeba chciec zeby umiec… linux oferuje wiecej oprogramowania niz wam sie zdaje, fakt faktem nie ma tego co windows ale i na odwrot, szkoda ze vista troche se ukradla z linuxa te cale smieszne „areo” co to wgole ma byc? a tak dla tych co gierki lubia grac to jest takie cus jak „cedega” czy cos w tym stylu, pozwla na zainstalowanie kazdej gry na linuksie, nawet „microsoft office” tez sie zainstaluje tylko jak sie chce… no ale tak to juz bywa czegos sie nie zna to najlepiej powiedziec ze jest zle itp. jeszcze marka ta… heh.. windows to marka raz w tygodniu sie zawiesza jakis maly resecik, no i oczywiscie niezawodne programy antywirusowe tylko dlaczego one sa? zeby placic znowu i znowu i znowu a komu… oczywiscie microsoftowi! skoro taki koles siedzi robi wirusy na winde to czemu nie na linuxa, chyba dlatego ze linuxowcy radzili by sobie sami a osoba siedzaca na windzie cale zycie zaraz by dzwonila po znajomego informatyka albo jak mial orginal to aktualizacje za ktore musi wybecelowac hajs… czy tak czy siak microsoft zarabia, ile procent ludzi kupilo winde 30%…? a reszta przegrala… kupienie systemu to jedno… placenie za aktualizacje jak sie cos zepsuje albo za program antywirusowy aktualizacje do niego firma musi zarabiac i juz… nawet bylo kiedys tak ze pirata XP mozna bylo zarejestrowac za odpowiednia oplata, i nikt sie o nic nie czepial tylko zaplac i spadaj… jak by linux byl zly to napewno juz dawno zadna dystrybucja by nie funkcjonowala, a jednak jest rozwija sie nawet komercyjne wersje wychodza dla tych co lubia tak placic a i jeszcze ponoc linux jest dla szarych ludzi z szarymi kompami… instalujac go na kazdym kompie chodzi szybciej zgrabniej i lepiej, na windzie sziedzialem prawie 5 lat dziekuje bardzo microsoftowi za niezapomniane wrazenia jak z niebieskim ekranem bledami raportami zawieszkami… nawet komp majac na sobie winde mecze sie 2 razy szybciej, zreszta linux jest idioto odporny moze dlatego niektorzy sobie z nim nie radza…=P niewiem jak dalej sie bedzie rozwijal windows ale jak narazie zamiast cieszyc tylko meczy blokadami teraz to vista nawet komputer zablokuje na amen jak bedzie sie chcialo zrobic cos mniej legalnego, inwigilacja i tyle… nie mam zamiaru sie martwic ze sciagajac jakis film dla wlasnych potrzeb wpadna mi kominiarze do domu znajda pudelko z plytami co bedzie gdzies stalo w koncie zakurzone i doklepia 3tys. kary i jeszcze zrobia ze mnie pirata przestepce i jeszcze nie wiem co tam se wymysla 🙂 pisze o tym bo miesiac temu jakiegos kolesia naszli w domu za duzo sciagal z netu i doklepali mu kare… tylko jestem ciekawy bo cudownej visty uzywal czy mieli go na oku wczesniej czy tak po prostu wszedl na jakis serwer a vista sama po cichu wyslala informacje… zreszta jak bym wszedl do sklepu kupic system i stal by w tej samej cenie linux, windows czy mac wzial bym linuxa a dlaczego to po prostu trzeba samemu sprawdzic, ale wiekszosc robi tak ze jak zainstaluje nic nie wie to pogrzebie troche cos tam poklika wyskoczy okienko z haslem albo konsola i wtedy oczy w slup i reinstal na winde, takie haselko wpisuje sie przy instalce samemu a jak czasami poczytam jakies foru to ktos tam nie wie jakie ma haslo mimo ze wpisal sam :/ jak sie zdecydowalem na linuxa… ufff… 4 miechy albo wiecej zmienialem dystrybucje rozne krecilem sie motalem az sie wkoncu nauczylem co i jak teraz od 8 miesiecy jak system stoi tak stoi no i nie mam nic co by go chronilo przed jakims wirusem zadnej zapory firewala itp. co do programowania na nim jakos mi nie spieszmo zeby winde wlaczyc koncze infe lic. i nie mam problemow z napisaniem jakiegos programiku… to co potrzebne wszystko jest… koleszka kupil teraz kompa z vista no bo tak windows sprzedaje swoje oprogramowanie dostajesz kompa i wymuszony system minely 3 tyg. a juz cos sie zawiesza! w tym wypadki pasek menu, do tego nie czyta plyt dvd nagranych w K3B a XP czytalo… i to ma byc system popelina za 300zł. no ale jak ktos lubi markowe rzeczy, komercyjny linux kosztuje 200zł pelne wsparcie itp. darmo! jest na 2 plytkach razem 9 giga jest tam wszystko od kodekow po stery do neostrady zato vista ma 7 i h… wielki bo kodeki tylko dali do filmow i jakies pierdulki malo komu potrzebne… wiekszosc powie ze zachwalamy linuksa bo cieszymy sie z tej umiejetnosci obslugiwania nim, mamy cos innego i sie wynosimy troche wyrzej… NIE! NIE! NIE!to nie oto chodzi jest po prostu lepszy i dlatego go urzywam i pewnie wiekszosc linuxowcow a nie dlatego zeby obalic windowsa to jest po prostu sama radosc korzystania z sytemu 🙂

    Linux for human 🙂

  • Penguinssaver

    [quote comment=”11191″]>

    Linux nie jest też dla cieniasów prowadzących przedsiębiorstwa, świadczących usługi różnej masy i dla całej rzeszy innych.

    Powiedzmy sobie prawdę: Linux jest dla wąskiej grupy ludzi, którzy potrzebują systemu o dużych możliwościach grzebalnictwa sieciowego.

    [/quote]

    Jedna z dyrektyw UE mówi o obowiązku wyboru oprogramowania GPL. Co do artykułu to autor doskonale wyraził poglądy userów windy. Sam używam windy w jej „najpopularniejszej” wersji. Jednak częste reinstalacje, tudzież „zamulanie” systemu (wszechobecne nawet przy legalnych kopiach) skutecznie mnie już do produktów M$ znichęciło. Wczoraj zapytałem się mojej żony czy Ubuntu jej się podoba i czy sie w nim nie pogubi. Otrzymałem odpowiedź, że g… ją obchodzi co to za system, byle mogła przeglądać www, pocztę i pisać miesięczne remanenty. Nie jestem graczem, więc nie muszę się zastanawiać nad tym czy aby Linux mnie czegoś nie pozbawi. Jestem muzykiem i często potrzebuję nagrać sobie to i owo. Niestety winda z całym oprogramowaniem w wersji „bazarowej” nie jest w stanie zapewnić mi takiego komfortu pracy jaką daje Linux. Owszem czasem jest i upierdliwy, a czy łyndołs 3.11 nie był? Teoretycznie nie ma już w windzie wiersza poleceń. Czemu? Bo od czasu NT az po dzisiejszą Vistę cała działalność M$ opiera się na „psuciu” Uniksa zakupionego kiedyś od Digital’a (jeśli się mylę co do firmy proszę o korektę). Panowie programiści doszli do wniosku, że terminal nie jest „juzer frendli”. Poza tym „multitasking” systemu spod znaku okienek też pozostawia wiele do życzenia. Zdecydowanie wolę system DARMOWY i STABILNY, nawet kosztem niewielkich niedogodności.

    Pozdrawiam.

  • JUM@

    [quote comment=”11148″]No cóż.. Zapraszam. Dowody zakupu leżą i czekają na debatowanie…

    Windows jest trudny w obsłudze i brzydki, to fakt… Ale ma jedną zaletę: Jest standardem. Może pooglądasz sobie Tubę czy odbierzesz pocztę, ale co więcej? Nie pograsz w miliony gier i gierek, nie poprowadzisz księgowości swojej domowej firmy, nie wykorzystasz żadnego z programów dołączanych do licznych czasopism.

    To nie zalety techniczne Windows sprawiają, że jest on na topie, podobnie jak nie zalety techniczne GG go utrzymują… To zalety społeczne.[/quote]
    _______________________________________________________________________________
    bo wszyscy tak myślą więc tak robią :]
    jest to odpowiedzialność zbiorowa. Jeżeli wszyscy (ci którzy się na tym znają) postanowili przejść na Linuxa to nawet wspaniała ekipa z GG zmuszona by była do zmiany swojej działalności.
    Pomyśl nad tym :]
    Artykuł ciekawy lecz zbyt rozwlekły Pozdrawiam.

  • UbuBart

    Piękny tekst:
    [quote post=”575″]Aby wymienić zasady na produkty, trzeba ubić interes z własnym sumieniem poprzez stworzenie właściwego usprawiedliwienia. [/quote]
    Poza tym GG dawno już ma w pełni funkcjonalny odpowiednik linuksowy. Jest nim Kadu. Jak dla mnie znacznie przewyższa oryginał, no może z wyjątkiem zawartości reklam 🙂
    Felieton trochę przydługawy ale dotyka istoty problemu braku popularności linuksów.
    No może dodałbym brak wsparcia dużych producentów sprzętu. Miło byłoby obejrzeć w tv reklamę dajmy na to Toschiby z jej nowym notebookiem w stylu: „Nowa Toschiba z nowym innowacyjnym systemem Linuks.” Kilka tygodni takich reklam w tv, i ludzie zaczęliby pytać co to takiego jest ten linuks i do czego służy. Mało tego, chcieliby go mieć. Niestety, jeśli nie wiadomo o co idzie to na pewno o pieniądze. Microsoft już dawno zadbał żeby takie reklamówki się nie pojawiały. Ale czy mnie, tak jak wielu osobom używającym linuksa do codziennej pracy w gruncie rzeczy zależy wcale na jego popularności…? Nie specjalnie. Ja go mam i używam a czy robią to inni czy nie – wyłącznie ich sprawa.

  • Kret

    Ja mam dual-boot i przyznam że windows jest scrackowany. Po roku używania linuksa i windowsa, gdy mam włączyć windowsa (jeszcze to niestety konieczne), to bierze mnie na mdłości. Linuks wcale nie jest trudniejszy w konfiguracji i utrzymaniu. To w windowsie często są problemy które trudno rozwiązać. To że jakiemuś lamerowi wydaje się że dużo umie i się zna bo wyklika wszystko na okienkach to o niczym nie świadczy. Jak jakiegoś okienka nie ma to co taki lamer zrobi? no? Często zaawansowanych problemów nie da się w ogóle rozwiązać, a pomoc polega na tym że należy zrestartować komputer (jakby to miało coś pomóc) albo reinstalować system (co wiąże się z utratą ustawień i plików). Jak tworzą się poważniejsze problemy z systemem, na przykład z dowiązaniem do plików w systemie, komplikacje z konfiguracją usług i uprawnień albo niewłaściwie zainstalowany sprzęt to trudno jest wrócić do właściwej konfiguracji. Windows jest tutaj najgorszym systemem jaki znam. Już miałem sytuację gdzie przy kasowaniu dowolnego pliku musiałem używać unlockera bo system nie pozwalał na usunięcie. Naprawdę nie było na to rady, nikt mi nie umiał pomóc. A raz źle mi się skonfigurowało usługi i wyłączyłem trochę za dużo. No cóż, chciałem trochę przyspieszyć system. Przy wyłączeniu wszystkich usług system nie umie wrócić do poprzedniej postaci i działa potem nieprawidłowo. A w linuksie wszystko to można robić jako normalne czynności administracyjne.

    Jeden wniosek dla mnie z tego artykułu…. wywalam windę najszybciej jak to tylko możliwe.
    Dzięki.

  • jajec

    No dobra,a Ja z innej beczki. Zainstalował bym sobie jakiegoś Linuxa – ale PO Co ?
    Winda nie jest systemem idealnym , ale przy odpowiedniej higienie systemu, i mysleniu troszeczkę co się odpala i instaluje, żadne cuda sie nie dzieją.(autor artykułu troszeczke zdemonizował ten system) Bluscreena na XP z winy systemu nie widziałem już kilka lat , to samo z wirusami.Używam darmowego firewalla i antywirusa. A lubię sobie jakis gadgecik czasami do kompa podłaczyć, klikam next, next i jest ok.Nie martwię się o jakieś repozytoria i z jakiego źródła.

    Po prostu włączam i używam. A jak ktos jest „noga ” w komputerach, i do tego nie chce mu się poczytać nawet instrukcji do nowego sprzętu, to czy będzie miał windowsa czy linuxa, to i tak będzie miał zawsze problemy.

    A a jak ktoś lubi się bawić w „czynności administracyjne”na scrackowanym windowsie i ma na to czas ,to proszę bardzo:)

    i to by było na tyle
    pozdrawiam 🙂

  • montana

    „Czy nie jest w interesie Microsoftu pozwolić na istnienie pirackich kopii Windowsa?”

    Oczywiście, że jest to w interesie MS.

    „Pirackie” czyli darmowe czyli dla biednych.
    Taka promocja dla biedniejszych klientów, tylko że to oni sami muszą zadbać o dystrybucje, nośniki itp.
    Bo jeśli kogoś nie stać to chociaż niech promuje i zabezpiecza działalność firmy na tyłach i na kolejne lata.
    (pirackie w „” dlatego, że naprawdę pirackie byłyby OS-y całkowicie kompatybilne z Windows, jego sterownikami i programami ale napisane przez piratów. Trochę jak IBM-owski OS2 całkowicie kompatybilny z ówczesnym Windows a mimo to inny)

    W interesie MS jest także sprzedawanie np w Chinach WinXP za 15€ bo jest to dla tych których stać na 15€ ale nie stać na 150€

    Za większe pieniądze sprzedaje sie tym co ich stać, czyli tym którzy nie zawracają sobie głowy jakimiś tam 150€ gdy przychodzą do sklepu i mają do wydania między 1000€ a 1500€ na komputer dla córeczki. Im wtedy obojętne czy będzie tańszy czy droższy o stówkę czy dwie za OS-a.
    Bo różnica w cenie miedzy tym z darmowym OS-em a tym z Windowsem jest mniejsza niż różnica między takimi samymi konfiguracjami komputerów różnych producentów.

    Komputer ma działać do tego co klient chce.
    Klient przychodzi do sklepu i mówi, że chce taki komp do Internetu, e-maili i żeby działał tam broadband i iPod-a żeby można podłączyć. I bierze to co mu wskaże sprzedawca.

    Gdyby producenci komputerów dawali tam np Ubuntu całkowicie skonfigurowanego (jak Windows) Wi-Fi, Skype, Google, e-mail, xTube, FaceBook i iPod Ready i zamiast 1000€ kosztowałby 900€ to jeśli to co jest Ready w zupełności by klientowi wystarczało zapewne kupiłby tego za 900€ ale i tak co najmniej połowa z kupujących kierowała by się kolorem obudowy a nie tą stówką mniej.

  • ms

    @jakajaw:
    [quote comment=”15431″][…] Chyba, że znajdzie się wśród Was ktoś kto zaoferuje mi konkretną i doraźną pomoc w dostosowaniu mojego Linuxa do moich potrzeb;)

    Pozdrawiam serdecznie :)[/quote]
    … żeby się znalazł, to trzeba się najpierw mailem pochwalić 🙂

  • jajec

    [quote comment=”19768″]Po co? Właściwie masz rację – przecież ludzie też sobie jakoś radzili przed wynalezieniem koła :D[/quote]

    To niby to koło to Linux , a Windows to ciagnięte sanki ?:)
    Może się mylę alo to linux od jakiegoś czasu stara się upodobnić do windowsa, a nie odwrotnie.
    Te kolorowe tapetki rozwijane menu, nowe gnomy itp.. oczywiscie konstrukcja systemu (jądra ) jest zupełnie inna, ale co zwykłego klikacza obchodza takie „szczegóły”

    A co do ceny. Walka toczy sie w zasadzie na polskim podwórku, i reszty krajów „biedniejszych” .Dla przeciętnego mieszkańca zachodniej Europy czy USA, te 100, 200 dolarów , to często dniówka ,moze dwie.Kupuje nowego kompa wkłada płytę ,troche poklika NEXT -I DZIAŁA. I nie oszukujmy się, „posadzić ” porządnie linuxa to nie takie „hop siup”. I jakby takie HP sprzedawało swoje laptopy i pecety z preinstalowanym Linuxem, to ich pomoc techniczna, była by najbardziej gorącą linią na świecie 🙂 —paniieeee k…a, syn kupił nowa karte do muzyki i cisza 🙂

    A świat niestety skazany jest na jakieś ujednolicenie, a kto pierwszy ten lepszy. –
    „kochany „Gates z kumplami, nie od razu był miliarderem, ale coś mu tam w głowie zaświtało i prosze 🙂
    pozdrawiam 🙂

  • Johny Mnemonic

    Programy MS są popularne właśnie przez piractwo,dochodzi do paradoksów,mimo kampanii antypirackiej prawie każdy dzieciak ma lewy system,na forach zdarzają się wprost pytania o cracki,czy keygeny nie zważając,że takie programy instalują często wirusa,do tego używają pirackiego MS Office znając może 10 jego funkcji,to co w 100% zastępuje Open Office – kto np. dziennie pisze w domu skrypty VBA do Excella ?,pirackie systemy są żródłem zawieszeń,bo ściągnięty z sieci obraz jest zasyfiony i użytkownicy tworzą komputery zombie,grupy crackierskie nie dają za darmo systemu wykorzystując spreparowane obrazy do kradzieży danych

  • Plan 9

    Plan 9 z AT&T jest oficjalnie darmowym następcą płatnego Unixa z AT&T. Można go używać legalnie za darmo. Plan 9 jest dostępny tutaj: http://cm.bell-labs.com/plan9/ i w przeciwieństwie do Unixa w pełni realizuje Unixową zasadę „wszystko jest plikiem”. Istnieje tylko jedna edycja Plan 9, podczas gdy Linuxów jest bardzo dużo.

  • Alcek

    Warto też zauważyć, że większość sprzedawanych komputerów ma preinstalowanego windowsa. Cena sprzętu jest powiększana o cenę oprogramowania.

  • broadsmile

    Windows jest mainstreamowy. Ludzie się do niego już przyzwyczaili, uzależnili od niego. Za paczki papierosów też się płaci, mimo, że czasami to boli ;).

    Oczywiście nie oznacza to, że Windows jest gorszy.

    Autorowi troszkę brakuje logiki, mimo, że lubi myśleć, a więc jest filozofem. Porównuje on wartości materialne do niematerialnych: system operacyjny do samochodu. Samochód, nawet najgorszy, opłaca się wziąć za darmo choćby po to, by go zezłomować. Licencja na system operacyjny warta jest tyle co papier, na którym została spisana. Zapasowy samochód jest zabezpieczeniem zwiększającym nasze możliwości, zapasowy system operacyjny jest raczej bezsensem, który zmniejsza ilość miejsca na dysku twardym.

    Jeżeli chodzi o piractwo-przestępsto: z tego co mi wiadomo (a trochę o tym czytałem na Vagli!), w świetle polskiego prawa używanie nielegalnej kopii jest legalne(sic!). Nielegalne jest jej rozprowadzanie! Przykrym więc jest czytanie artykułu, który oczernia innych tylko dlatego, że żyją w biednej Polsce i nie mają wiedzy do zainstalowania linuksa.
    Ja sam byłem jednym ze wspomnianych gówniarzy używających pirackiego Windowsa i pytających o cracki (do Flasha, Frontpage’a itd.). Dzięki temu miałem możliwość nauki obsługiwania komputera, której nikt by mi nie zasponsorował. Oczywiście był też linuks, tak niszowy, że nikt w promieniu kilku kilometrów albo i więcej (mieszkam na wsi) go nie używał. Tak więc stałem się młodocianym przestępcom, a dzięki swojemu procederowi pomogłem tak wielu ludziom, że nie jestem w stanie tego zliczyć. Stąd też po przeczytaniu słowa „przestępca” we wspomnianym kontekście nie kontynuowałem…

  • @master.ubuntu

    Moim zdaniem Linux, to system dla ludzi, którzy lubią komputery i lubią posiedzieć dużo przy nim, aby poznać Linuxa. Jako system dla zwykłego użytkownika komputera jest naprawdę wystarczający np. czytanie poczty, oglądanie filmów, przeglądanie WWW itp. Osobiście używam Linuxa Ubuntu a nie robię na nim tylko podstawowych rzeczy, bo jeszcze programuję strony i testuję wiele nowinek ze świata Linux a tak naprawdę cały czas się uczę. Wielu użytkowników Windows uważa, że zna ten system doskonale, tak samo ja mogę powiedzieć o Linuxie, bo tak naprawdę wiedza użytkowników win$shita (windowsa) kończy się na klikaniu i jeszcze raz klikaniu, a żeby otworzyć konsolę, bo i taka istnieje w Windows (po wpisaniu komendy CMD) i coś w niej zdziałać chodź by sprawdzić pingi internetowe, to już dla nich czarna magia a większość pewnie nawet o czymś takim nie słyszała. Tak samo jest ze mną graficznie potrafię zrobić niemal wszystko, ale konsola to już rozbudowana część tego systemu i trzeba czasu i chęci, żeby ją poznać w miarę dobrze.

    Według mnie każdy powinien używać tego, co dla niego jest wygodne więc, jeżeli dla jednej osoby wygodny jest Windows i nie potrzebuję nic więcej, bo lubi grać w gry i używać programów dla Windows i za nie płacić lub też zasięgać pirackich wersji i brać odpowiedzialność karną na siebie, to ja nikomu tego nie bronię tylko mogę go jedynie przed tym ostrzec. Jeżeli komuś podoba się funkcjonowanie Linux i lubi poznawać nowe rzeczy, uczyć się ich i posiadać co najważniejsze stabilny, bezpieczny i DARMOWY system operacyjny, to niech zasięgnie po Linux.

    Tyle z mojej strony. Decyzję pozostawiam osobie, która decyduję się na instalacje systemu.
    Ja osobiście idę teraz do 1 klasy liceum o profilu ang-inf i mam wątpliwości, aby było tam coś więcej o linuxie niż najbardziej ubogie podstawy.

    Pozdrawiam

  • cisowski

    Ja też przyłączam się do dyskusji i wyrażam sprzeciw przeciwko piratom. Mam oryginalnego Windowsa Vistę zakupionego razem z laptopem. Zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo wiele ludzi w Naszym kraju kradnie oprogramowanie, w tym najczęściej system operacyjny i wcale nie mówię tu tylko o Windowsie, bo przecież jest na rynku wiele płatnych dystrybucji linuksowych. Jak powstrzymać piractwo? Policja ostatnio zrobiła wielki nalot na warszawską giełdę. Efekty? Dwóch złapanych. Ręce opadają…

  • jakim

    Ehh, znów dylematy na temat MS. Ja pozostaje przy swim – oryginał to podstawa. Kupilem osobno do starego kompa, bo juz dogorywał i dziala jak marzenia. Nieżal mi kasy, bo za jakość si eplaci i juz. a ustawy prawne sa głupsze od tych, którzy to piszą.

  • 4noone

    Prawda jest taka że niewielu użytkowników komputerów słyszało o jakimkolwiek innym OS niż Windows , przykre ale prawdziwe . Pozdro dla myślących który nie przepłacają

  • Lesiaczek

    Od wielu lat zajmuję się Linuksem z dystrybucji Debian, a na swoim biurku mam zawsze zainstalowanego Windowsa. Dziwi mnie, że wśród wielu wypowiedzi, jak również w samym artykule nikt nie zwraca uwagi na najważniejszą różnicę dzielącą oba systemy. Fakty są takie, że zarówno Windows jak i Linux są to obecnie bardzo proste systemy w obsłudze i równie dobre, można by wprawdzie rozpatrywać szczegóły typu: bardziej rozbudowane środowisko znakowe w Linuksie, czy lepsze jakieś narzędzia w Windows (nic nie przychodzi mi tutaj na myśl :)), ale główny problem nie stanowią tutaj konsumenci a producenci. Nie chodzi mi tutaj o producentów systemów operacyjnych, lecz o wszystkie pozostałe firmy z którymi mamy na co dzień do czynienia.
    Żeby to wyjaśnić postaram się przybliżyć troszkę swoje życie.
    1) Córka chodzi do szkoły, gdzie do niektórych książek dostaje płytę CD, oczywiście jeżeli nie jest to wersja w html, czy flash, to jest to plik exe z przeznaczeniem na Windows.
    2) Pożycza gry od kolegi, lub kupuję w sklepie MPiK, oczywiście wiadomo pod jaki system jest 99,9% takich płyt.
    3) Kupuję aparat cyfrowy marki Sony, gdzie sterowniki mam tylko na Windows (wprawdzie w tym wypadku na Linuksie nie ma z tym problemu, ale czasami jeżeli jest to nowa wersja sprzętu, to trzeba trochę poczekać).
    4) Dostaję w pracy jakiekolwiek inne oprogramowanie, np. prawnicze typu Lex, wersja tylko pod Windows, LexPolonica owszem chodzi przez www, ale potrzebuje IE.
    Takich przykładów można podawać w nieskończoność, chodziło mi tylko o to żeby odnieść te porównania Linux-Windows bardziej do codziennego życia.

  • Johny Mnemonic

    Ludzie nie używają masowo Linuxa,bo nie ma do niego tych 70% oprogramowania,myślą tak,jeśli kupię program to ma mi on działac,oczywiście 90-95% czasopism wydaje programy tylko dla Windows,co zrobi dziecko,któremu bajka z gazety od razu nie działa,bo ma Linuxa ?,popyta kumpli skąd wziąc Windowsa w wersji free,a jeszcze rodzice będą zadowoleni,bo dzieciak potrafi sobie poradzic i jesteśmy w punkcie wyjścia,mimo zasyfienia pirackie wersje mają się nieżle

  • zbig

    A ja cieszę się że linux nie jest wszechobecny bo dzięki temu jest odporny na wirusy i inne wwwśmieci. Na współczesnej dystrybucji chodzi mi zupełnie wszystko od aparatu foto do nowej Nokii.

    PS 1: Miałem kiedyś pirackiego windowsa i nawet się nad tym nie zastanawiałem. Dokładnie tak jak pisze autor :(. Ot – dostałem od brata niepotrzebną mu już płytkę.

    PS 2: Większość programów z gazet chodzi pod wine-m

  • panza

    Moim zdaniem wszyscy pod pierwszym komentarzem są idiotami. Dlaczego ten który się wypowiedział jako pierwszy nie został zmieszany z błotem? 0 argumentów, 0 powodów… Moim zdaniem Windows to straszny hłam… nie wiadomo dlaczego zwisa… czasami sterowniki trzeba szukać pół dnia, trzeba konfigurować go kilka godzin… o bezpieczeństwie tu nie wspomnie bo czegoś akiego w windowsie nie ma. A co do komunikacji i obsługi sieci to… WYŚMIEWAM WINDOWSA DRUKOWANYMI! :]

  • kaci22

    super artykuł mam Linuksa i zawsze go polecam kiedy znajomi mówią o błędach w swoich PC.
    Odpowiedzi są żenujące ” Linux ma wirusy”, itp

  • myrdek

    A ja się przymierzałem do linuxa już kilkanaście razy. Najpierw zaczynałem na moim stacjonarnym komputerze, ale szlak mnie trafiał, że nie mogłem znaleźć podstawowych konfiguratorów w interfejsie systemu. Wszystko trzeba było wystukać w linii poleceń szukając uprzednio godzinę odpowiedniej komendy. Za każdym razem, gdy mnie naszło na linuxa ściągałem najnowszą wersje (opensuse albo ubuntu) instalowałem i starałem się doprowadzić ten system do stanu używalności. A gdy traciłem cierpliwość, wyrzucałem linuxa i wracałem do poczciwych okienek. I za jakiś czas zaczynało się od nowa.

    A niedawno kupiłem sobie laptopa msi ex625 bez systemu. Postanowiłem wykazać się silniejszą wolą, niż dotychczas i zainstalować Ubuntu. Tak też zrobiłem. Sterowniki do karty graficznej poszły szybko, zainstalowałem i skonfigurowałem kilka najważniejszych programów i już byłem szczęśliwy z siebie, że wszystko tak fajnie poszło i że od dziś używam ubuntu. Ale szczęście nie trwało długo…

    Nagle przypomniałem sobie, że jeszcze dźwięku nie zainstalowałem. Oczywiście domyślnie Ubuntu nie wykrywało mojej dźwiękówki. Po kilku godzinach ślęczenia udało się – pojawił się dźwięk. Jednak sukces był tylko połowiczny… Mój laptop ma wbudowany subwoofer. Bardzo fajna sprawa, jak na laptopa, bardzo fajny, a nawet świetny dźwięk można było wyciągnąć. Ale nie pod ubuntu. Za chiny ludowe nie udało mi się uruchomić subwoofera. W Windows uruchamia się go przyciskając przycisk dotykowy na panelu zaraz nad klawiaturą. Zresztą żaden z 7 przycisków nie działał. Szukałem, kombinowałem i nici – nie da się uruchomić panelu pod linuxem. Do tego są konieczne sterowniki, które MSI wydało jedynie pod okienka.

    I takim sposobem wyrzuciłem ostatecznie linuxa z laptopa. Póki co korzystam z Visty. Pod tym systemem sprzęt śmiga, aż miło.

    Reasumująć: gdyby nie problemy ze sterownikami, nawet bym nie spojrzał na systemy ze stajni w Redmont. Ale skoro już zapłaciłem za laptopa 4 tyś. zł, to chcę, żeby wszystko działało.

    Pozdrawiam

  • 123wilk

    Windows Vs Ubuntu

    Kto wygra ?
    Czy Windows podzieli los IE ?
    Na pewno nie, sam Microsoft, zadba o nowy system, ma asa w swoich laboratoriach, Midori jest w schowku wraz z sinquality, i gdy wyjdzie to będzie koniec Windows, dopiero po Windows 9 czy 10 będzie rewolucja, na razie to tylko odpicowują stary złom sprzed 20 lat, który jest tak dziurawy jak ser szwajcarski. Ubuntu to nowoczesny system który może zastąpić Windowsa na spokojnie, jest dobrą alternatywą, ps pytanko kiedy kończy się projekt ubuntu ba na Wikipedi jest kwiecień 2012 ?

  • Czarny1975

    Wracając do poruszonej wiele postów wcześniej sprawy killer-appsów:

    Od dłuższego czasu pracuję równolegle na WinXP i Ubuntu. Jedynym problemem, dla którego nie wyrzuciłem jak na razie XP z dysku jest brak odpowiednika foobara na Linuxie. Nie chodzi mi przy tym o to, że nie ma równie dobrego programu jak on. Problem w tym, że żaden z testowanych przeze mnie odtwarzaczy nie radzi sobie z plikami *.cue w zadawalający sposób, a bez tego słuchanie obrazów płyt z *.flac’ów jest przynajmniej nieco kulawe.

  • koleś

    [quote comment=”11178″]PS. Linux nie jest idealny. Podobnie jak i Windows. Argumenty typu „bo ta gra i tamten program nie działa pod Linuksem” mnie rozwalają. Żeby nie przedłużać: Weź no, „geniuszu Windowsa” przykładowo Amaroka i uruchom mi go pod Windows. Skoro ów system jest taki super-hiper-mega-blastowy to nie będzie problemów… Powodzenia.[/quote]

    Aby to uczynić:
    a) Google: jak uruchomić kde na windows
    b) Instalacja programu
    c) Ściągnięcie tej hiper-mega-blast gry i jej uruchomienie
    Czas: 10min, 100% integralności

    A kolego jak uruchomić grę przeznaczoną dla Windows pod Linuksem?
    a) Google: jak uruchomić grę windows pod linuxem
    b) Konsola: instalacja programu (wine), czasami i to sprawia kłopot!
    c) Odpalenie gry [error error error]
    d) Google: co oznacza błąd 0394
    e) Rozwiązanie problemu
    f) Odpalenie gry [error error error]
    g) Google: co oznacza błąd 0395
    h) Rozwiązanie problemu
    i) Błąd sterowników / brak wydajności / brak dzwięku (oczywiście nie wszystkie błędy na raz i nie wszystkie się pojawią, ale 99,9(9)% że się jakiekolwiek pojawią)
    Czas: ~30min, po czym otrzymujemy produkt, który jest w 20% bliski temu co potrafi M$ Win.

  • Dwigatjel

    Nie bardzo rozumiem czemu niektórzy przez te lata od opublikowania artykułu narzekają że nie wykrywa
    im sterowników czy coś. U mnie Ubuntu zainstalowało się praktycznie klikając dalej w instalatorze. Samo wyszukało sterowniki i zapytało się grzecznie który sobie zażyczę.
    Dodatkowo jak mi ktoś śmie powiedzieć że gry nie działają to wyśmieję taką osobę. GOOGLE NIE GRYZIE.
    Mi GTA San Andreas poszło bez jakiejkolwiek integracji w wine. Poprostu zainstalowałem wine odpaliłem instalator i samo poszło ;). Dodam że kręciło większą rozdzielczość i jakość grafiki niż na win32. Podobnie było z StarCraft II tylko że sam musiałem sterownik dźwięku w Winecfg zmienić i tutaj podobnie gra ładuje się 2 razy szybciej niż na win32. Po prostu żyć nie umierać i, odpukać w niemalowane, żeby tak dalej było.
    Z każdą kolejną wersją Ubuntu jest coraz lepiej. Podejrzewam że kolejna wersja LTS (aktualna 10.04) zostawi całą siódemkę M$ gdzieś daleko w tyle. Mimo że osobiście uważam że nawet obecne wersje są lepsze.
    W każdym razie to moje osobiste odczucie, a o gustach się nie dyskutuje 😉

  • ping_26

    Ubuntu używam bo jest inne niż winda i nie tak dużo ludzi go używa.
    Nie jestem kaznodzieją ani misjonarzem by piratów przekonywał by nie
    kradli oprogramowania bo to ich sumienie i nie do końca uczciwej firmy M$
    A co może obchodzić opinia człowieka który jest opłacany przez M$
    przecież będzie pisał że winda jest super bo to jego chleb.

  • Krzysiek

    Cztery razy podchodziłem do Ubuntu i za każdym razem obiecywałem sobie że już nigdy więcej. Po ostatnim razie wiem już na pewno. Nigdy więcej Linuksa.

  • laybythesea

    [quote comment=”49617″]Cztery razy podchodziłem do Ubuntu i za każdym razem obiecywałem sobie że już nigdy więcej. Po ostatnim razie wiem już na pewno. Nigdy więcej Linuksa.[/quote]
    A tak z ciekawości – co sie przyczyniło do takiej decyzji?

  • Ubuntu124

    Jeżeli miślicie że to co jest tańsze to złe to…. Prawda!
    Zależy jakie firmy robią ten przedmiot !
    Jeżeli jest to chońskie guwno to niestety nie będziemy się tym cieszyć przez długo.
    POzatym jak katoś jest z Elbląga i ma ubuntu to prosze o odpowiedż na pw albo na gg 39921678.

  • Ubunciarz

    wszystko opiera się w głównej mierze na przyzwyczajeniach ludzi, wielu nie wybierze lepszego darmowego systemu tylko dlatego bo boi się zmian, większość użytkowników nie ma bladego pojęcia na temat komputera od strony technicznej i boją się porzucić nauczonego w trudzie intuicyjnego korzystania z komputerem opartym na znanym już im xp-eku, poza tym dziś już nie ma takiego ciśnienia jak kiedyś żeby zmieniać systemy żeby wogóle zmieniać sprzęt. Ciężko będzie zawalczyć o rynek desktopów ale android wskoczył pierwszy i raz na zawsze w rynek urządzeń mobilnych

  • unixiarz

    http://www.pcbsd.pl/forum

    To co kiedyś tu było:

    web.archive.org/web/20130327233344/http://www.pbidir.com

    system+aplikacje gdzieś jest przez różnych zbieraczy równolegle ściągnięte w wersji FINALNEJ, z serwera z już wtedy zamrożonego w rozwoju katalogu

    web.archive.org/web/20131125003706/http://ftp.pcbsd.org/pub/archived/PBI/8

    linux „PC BSD 8.2” wersja finalna BEZ „piekła zależności” , system uniksowy odpowiadający funkcjonalnie systemom stacji roboczych, działający na BIOSie, ale NIE na UEFI, W tym linuxie instaluje się aplikacje z jednoplikowych samowystarczalnych instalatorów z rozszerzeniem PBI nagranych lokalnie na dysku w drzewie katalogów, czynnościowo instaluje się aplikacje tak samo jak się to robi w Windowsie do katalogu /Programs i jego podkatalogów, analogicznie jak do Program Files w Windows – NIE rozsypuje fragmentów aplikacji po całym systemie jak inne Linuxy ani NIE buduje ich z pakietów słynących z „piekła zależności”. Instalator systemu to 4 GB, ciut ponad 400 jednoplikowych instalatorów PBI dla aplikacji to 55 GB. System plików po zainstalowaniu jest ZFS, ten sam co na serwerach RAID jak TrueNAS. ten Linux pozwala na efektywne PONOWNE wykorzystanie starszych 64-bitowych komputerów/laptopów z okresu Windows 7 z BIOSem, zamiast ich utylizacji, system działa bardzo szybko i nie muli komputerów/laptopów jak Windows 10 na starszych komputerach/laptopach. Odinstalowywanie aplikacji odbywa się z analogu funkcji „dodaj/usuń programy” znanego z Windows. Co do linuksów z rodzin: Ubuntu, Suse, RedHat itp… wbrew pozorom, nadal zachodzi „piekło zależności” i NIE ma tam takiego instalowania aplikacji jak na MACu czy na Windows.

    • mario_7

      Warto zauważyć, że PC-BSD (później nazwany TrueOS, obecnie projekt zakończony) to Unix, a nie Linux (czyli ma inne jądro systemu). W dodatku to już bardzo stary kod i trochę strach go używać, chyba że bez dostępu do internetu.