Nikt nie zna Linuksa 36


Komputerowa WioskaWindows Vista kosztuje równowartość 3 USD. Windows XP możesz dostać już za 1.50 USD. Office XP – za 1.15. Gdzie? W Komputerowej Wiosce. Znajdująca się w stanie Lagos, nigeryjskim ośrodku handlowym, Komputerowa Wioska jest targową dzielnicą Ikeji (stolicy stanu). Tworzy ona ośrodek kierowniczy nigeryjskiego przemysłu IT i jest uznawana za największy rynek w Afryce Zachodniej zorientowany na branżę IT. Oprogramowanie, sprzęt, szkolenia IT, telefony komórkowe oraz inne wyposażenie telekomunikacyjne, co tylko przyjdzie Ci do głowy – oni to mają. To środowisko pełne zgiełku i gwaru, po brzegi zatłoczone ludźmi i sklepami. Wzdłuż ruchliwych ulic ciągną się stoliki, na których młodzi mężczyźni i nastolatkowie sprzedają najróżniejsze pirackie CD wprost z tekturowych pudeł i pomiętych teczek. Systemy operacyjne, oprogramowanie: bazodanowe (zgadza się, Oracle też) oraz bankowe i do obsługi kont, gry, programy graficzne (Photoshop, Corel Draw, itd.) i biurowe, DTP… Cały asortyment nowości także. Włączając w to Vistę, która była dostępna już kilka tygodni po „złamaniu”.

Wątpię, czy jest jakieś oprogramowanie, którego nie dało by się znaleźć w Komputerowej Wiosce. Nie inaczej jest ze sprzętem – jeśli masz ograniczony budżet, na końcu stoisk możesz wybierać z oldschoolowych komputerów opartych na pentium 400 MHz. Ale jeśli nie liczysz się z pieniędzmi, tak jak z muchami nie liczą się słonie, to pewnie będziesz chciał zaopatrzyć się w jedną z topowych maszyn z procesorem dual-core, z 20″ płaskoekranowym monitorem LCD, 200 GB dyskiem, itp. To wszystko jest tu – w Komputerowej Wiosce. Nie muszę chyba dodawać, że nawet najtańsze komputery są dużo droższe niż Vista DVD. Ale nie jesteśmy tu, by rozmawiać o sprzęcie.

Sześć płyt składających się na zestaw RedHat v10 kosztuje od 5 do 7 USD, w zależności od umiejętnego targowania. Raz udało mi się zejść do 5,30 – powiedziałem handlarzowi, że zaraz wrócę, by dokonać zakupu. Wrócę, albo zamówię darmowe CD z Ubuntu Feisty Fawn. Te same płyty kosztują w Komputerowej Wiosce 2 USD. Dlaczego otwartoźródłowe oprogramowanie jest droższe od tego zamkniętego? Dlaczego za Linuksa trzeba zapłacić dwa razy więcej niż za Windowsa? Bo jest od niego lepszy? W rzeczy samej – jest to mądrzejszy wybór, ale jakość nie jest tu wyznacznikiem.

Liczy się liczba płyt wchodzących w skład paczki. WindowsXp to tylko jeden nośnik. RedHat, Fedora Core, SuSE (openSUSE) – to minimum cztery CD. SuSE v10 zajmuje pięć. Taki oto czynnik kształtuje cenę. Większość z handlujących „piratami” nie ma zbytniego pojęcia o sprzedawanym oprogramowaniu. Gdy po raz pierwszy usłyszałem cenę RedHata dużo wyższą od Windowsa, zdziwiło mnie to – zapytałem więc człowieka, czy zdaje sobie sprawę, że Linux powinien być o wiele tańszy niż Windows. Opowiedziałem mu o otwartych źródłach i wolnym oprogramowaniu, ale on tylko machnął ręką i rzucił nieobecne spojrzenie wgłąb słonecznej ulicy targu, gdzie handlarze i kupujący wyglądali niczym potężny strumień.

„Linux to cztery płyty CD. Jak możesz mi mówić, że kosztuje on mniej?” – spytał i popatrzył na mnie jakbym właśnie spadł z kosmosu. Jednocześnie zbiło mnie z pantałyku, zirytowało i zakłopotało. Naprawdę – nie mogłem podważyć jego logiki. Microsoft jest królem w Nigerii, a właściwie to w całej Afryce. Rozwijające się kraje są jego ostatnim bastionem. Tutaj wciąż nakazuje bezwzględne posłuszeństwo. Ludzie myślą, że skoro Bill Gates jest najbogatszym człowiekiem, a tej fortuny dorobił się na oprogramowaniu, to jego produkty muszą być najlepsze na świecie. Rok temu zapisałem się na kurs Javy, gdzie uczono mnie podstaw Linuksa. Moim kolegom trudno było zaakceptować wyższość Linuksa nad Microsoftem. Wszelkie dyskusje zawsze kończyły się stwierdzeniem: „Tak, ale nikt inny nie używa Linuksa. Więc na co mi potrzebna umiejętność jego obsługi?”

I to jest właśnie istotą problemu. Linux i ruch Open Source w jakiś sposób ominęły Afrykę. I chociaż w Afryce Południowej powoli nabiera rozpędu, to desktopy i serwery na pozostałej części kontynentu znajdują się w rękach Billa Gatesa. Wszystkie te kafejki internetowe, z których nigeryjscy przestępcy rozsyłają spam (słynny nigeryjski szwindel – przyp. tłumacza), używają Windowsa. I wszystkie są opanowane przez keyloggery, trojany, wirusy (a w tym samorozsyłające się drogą mailową) oraz te narzędzia, których „scamsterzy” potrzebują do swej niecnej działalności. Codzienne awarie systemów to norma. Unikam tych kafejek – na szczęście EFCC zaczęła zajmować się ich „oczyszczaniem ” z kryminogennej działalności.

Miejsce, które często odwiedzałem, miało przejścia z serwerem, a wiele ze stacji roboczych było niedostępnych z powodu problemów spowodowanych przez keyloggery i ludzi, którzy przypadkowo ściągają i instalują oprogramowanie ze spyware. Powiedziałem administratorowi, że dobrze by zrobił, gdyby na serwerze i innych maszynach zainstalował Linuksa. Dziś Linux używa KDE, więc użyteczność nie powinna być problemem. Większość ludzi używa kafejek internetowych tylko do przeglądania internetu i e-poczty. Dlatego przestawienie się użytkowników nie powinno sprawić trudności. Może przydałoby się krótkie CzytajTo na pulpicie tłumaczące, jak uruchomić przeglądarkę czy komunikator.
Ale co najważniejsze, Linux jest odporny na wirusy. Poza tym – ilu z „szemranych” kafejkowiczów będzie wiedziało jak zainstalować keyloggera lub samorozsyłającego się wirusa? Zarządzanie użytkownikami powinno zapobiec temu typowi szemranej działalności. Administrator zgodził się ale przyznał, że nie umie obsługiwać Linuksa. Co więcej, jego szef i tak chciał Windowsa. Zaoferowałem swoje usługi, ale znów zostały one odrzucone. Wygląda na to, że po prostu wolą akceptować przestoje powodujące obniżkę dochodu, niż zrezygnować z Windowsa.

Ta nikła znajomość Linuksa pogłębia wykluczenie cyfrowe. Kampania promująca otwarte źródła na dużą skalę jest w Afryce niezbędna. Od Casablanki do Johannesburga – otwarte źródła muszą być lepiej znane Afrykańczykom. Zapytaj dowolne dziecko na ulicach Nigerii, Kenii czy Egiptu – wszystkie słyszały o Billu Gatesie. Będziesz miał olbrzymie trudności by znaleźć kogoś, kto wiedziałby kim są Linus Torvalds, Richard Stallman lub Mark Shuttleworth. W czasie gdy Vista wydaje się być początkiem końca Microsoftu, nadrzędnym staje się, by ludzie zrozumieli, że przyszłość to Linux. Nie ma innej drogi. Nie możemy pozwolić sobie na to by Microsoft nas przytłoczył. Mimo tych rozmów o wykluczeniu cyfrowym, my, jako Afrykańczycy, możemy pójść z przysłowiowymi torbami. Z torbami wypakowanymi bezwartościowym oprogramowaniem Windows. Myślenie, że można zmniejszyć nasze cyfrowe zacofanie przez zastosowanie oprogramowania, z którego rozwinięte kraje zaczynają się wycofywać, jest bezwartościowe intelektualnie.

Potrzebujemy podjęcia otwartoźródłowej inicjatywy obejmującej cały kontynent. Dotyczącej nie tylko Linuksa, ale całego ruchu. Kampanie na rzecz podnoszenia świadomości społecznej, trasy objazdowe, seminaria i konferencje. Darmowe lub tanie szkolenia w szkołach każdego typu, począwszy od podstawowych (szkoła podstawowa, z ang primary school – brak mi wiedzy na temat systemu kształcenia w Afryce, więc nie należy brać tego określenia dosłownie – przyp. tłumacza). Centra nauki, gdzie można by przychodzić z pendrive’ami lub czystymi płytami i nagrywać wolne oprogramowanie. Lub wziąć udział w lekcji o OpenOffice.org czy MySQL. A może zajęcia online? Tutaj większość z certyfikatów IT wciąż pozostaje ściśle związana z Windowsem. Nie widziałem ani jednej szkoły, która oferowałaby szkolenia RHCE.
Potrzebujemy więcej informacji o tym, co oferuje globalny przemysł. Może zaryzykować stworzenie funduszu dla afrykańskich otwartoźródłowych przedsięwzięć?

Oczywiście, będziemy potrzebować wiele pomocy. Chcę utworzyć internetową społeczność, która skupiłaby się na wyłuszczonych powyżej kwestiach. W jej skład wchodziliby wolontariusze pochodzący nie tylko z całej Afryki, ale i z reszty świata. Każdy, kto jest zainteresowany wzrostem znaczenia otwartych źródeł w Afryce, powinien wziąć udział. To może być cokolwiek: mówienie znajomym o stronie internetowej, redagowanie informacji dla społeczności i jej grupy docelowej, przygotowywanie materiałów do zajęć online. Może zgłosi się wolontariusz, który np. pojechałby do Tanzanii, by w ciągu roku uczyć dzieci obsługi Linuksa. Albo za rozsądne pieniądze zgodziłby się pomóc małej czy średniej firmie, która chciałaby oprzeć swą działalność na otwartoźródłowym oprogramowaniu. Nadrzędnym celem jest, by rozpowszechnić filozofię otwartych źródeł na całą Afrykę. To jest możliwe, jeśli znajdą się odpowiedni ludzie, którzy wezmą moje słowa na poważnie i przyłączą się.

Tłumaczenie za zgodą autora. Na podstawie: Nobody knows Linux


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

36 komentarzy do “Nikt nie zna Linuksa

  • adz

    W Polsce też niewiele osób będzie wiedziało kim są Linus Torvalds, Richard Stallman lub Mark Shuttleworth. Patrz przykład wdrożenia jabbera na fotka.pl

  • Little Snake

    Dziwne.

    Zauważam niepokojące zbieżności pomiędzy opisaną sytuacją w Afryce a tym, co widać i słychać w Naszym Pięknym Kraju.

    Czy tylko ja?

  • PsychoMan

    Z tymi cenami to standard na rynku pirackim.
    Zawsze tak było, że wielopłytowe wydania gier/programów były droższe od jednodyskowych.
    W momencie kiedy koszta pirata, to nie czas na napisanie programu, tylko koszt płyty do nagrania, to jasne jest co jest wyznacznikiem ceny.
    Nie ma sie czemu dziwić. Toż to poprostu biznes, nielegalny ale jednak biznes 🙂

  • Greg

    Panowie i Panie.
    Jest to problem niestety biednych regionów i tyle… dlaczego Gates przyjezdza do PL, niby żeby sie spotkać z pracownikami a potem MSWiA zamawia tysiące licencji Office i Win. Niedobrze mi sie robi jak sobie pomysle ile kasy można zaoszczędzić na urzędniczych licencjach a kasę skierować gdzie naprawdę jest wymagana. To żaden problem dla rządu napisać przetargi z ukierunkowaniem na Linuksa, OpenOffice czy podobne rzeczy… ŻADEN bo nawet Dell by sie pokusił przetarg np na kilka tysięcy kompów z Linuksem na pokładzie bo to kasa!! a tłumaczenia że ludzie nie potrafią, k… jasne sztandarowa wymówka

  • czester

    Za przeproszeniem… Takich pierdół dawno nie czytałem…

    Oszczędność na linuksie może wydawać się piękna… Ale to tylko pozory. Nie zapłącisz za system ale automatycznie płacisz więcej za umiejętności albo za dodatkowego człowieka, który się zna i zrobi.

    Poza tym mam wrażenie, że artykuł pisał jakiś amerykanin, który właśnie doznał szoku na widok afrykańskiej biedy i mu trochę rozumu odjęło.

    „Może zgłosi się wolontariusz, który np. pojechałby do Tanzanii, by w ciągu roku uczyć dzieci obsługi Linuksa.” – Tak, jasne, już ktoś na rok się wyłącza i jedzie 😉
    „Wszystkie te kafejki internetowe, z których nigeryjscy przestępcy rozsyłają spam (słynny nigeryjski szwindel – przyp. tłumacza), używają Windowsa.” A co? Z linuksa to się już nie da?
    „W czasie gdy Vista wydaje się być początkiem końca Microsoftu…” – a niby skąd takie informacje? Na moje oko Microsoft ma i będzie miał się dobrze…

    Żeby nie było – linuksa używam od 5 lat, uważam, że to dobry system. Ale taki huraoptymizm jest raczej śmieszny i do niczego nie prowadzi. Gadanie, że Linux jest o wiele lepszy („Moim kolegom trudno było zaakceptować wyższość Linuksa nad Microsoftem.”) to kompletne bajki. Owszem, są takie kategorie, w których będzie i lepszy ale wciąż wiele rzeczy jest niedorobionych, niedokończonych i bardziej przypomina prowizorkę niż coś zrobionego profesjonalnie, nie wspominając o obsłudze sprzętu (nie procesory itp, tylko sprzęt stricte domowo-multimedialny – drukarki, kamerki, skanery , itp). Jeśli to się nie poprawi, to ludzie spojrzą na linuksa i szybko się zniechęcą bo zawsze się znajdzie coś z czym jest problem i nie działa.

  • laybythesea

    czester:
    „Oszczędność na linuksie może wydawać się piękna… Ale to tylko pozory. Nie zapłącisz za system ale automatycznie płacisz więcej za umiejętności albo za dodatkowego człowieka, który się zna i zrobi.”
    No to może przybliż te liczby dotyczące oszczędności lub jej braku (w sensie co ile kosztuje). Byśmy nie dyskutowali o powietrzu.

    „Poza tym mam wrażenie, że artykuł pisał jakiś amerykanin, który właśnie doznał szoku na widok afrykańskiej biedy i mu trochę rozumu odjęło.”
    Przyznam szczerze, że po raz pierwszy spotkałem się z przypadkiem odebrania rozumu z powodu ujrzenia biedy.

    „Tak, jasne, już ktoś na rok się wyłącza i jedzie ;-)”
    Z takim podejściem, tobyśmy dalej jeździli na kwadratowych kołach (przypuszczenie równie bezpodstawne co kolegi ;))

    „A co? Z linuksa to się już nie da?” Nikt nie napisał, że się nie da. Padło jedynie stwierdzenie, że do tego celu używa się Windowsa.

    „a niby skąd takie informacje? Na moje oko Microsoft ma i będzie miał się dobrze…”
    A na jego oko nie ma i nie będzie.

    „Ale taki huraoptymizm jest raczej śmieszny i do niczego nie prowadzi.”
    Jaki huraoptymizm? O czym Ty piszesz?

    „Å»eby nie było – linuksa używam od 5 lat, uważam, że to dobry system. Ale taki huraoptymizm jest raczej śmieszny i do niczego nie prowadzi. Gadanie, że Linux jest o wiele lepszy („Moim kolegom trudno było zaakceptować wyższość Linuksa nad Microsoftem.”) to kompletne bajki. Owszem, są takie kategorie, w których będzie i lepszy ale wciąż wiele rzeczy jest niedorobionych, niedokończonych i bardziej przypomina prowizorkę niż coś zrobionego profesjonalnie, nie wspominając o obsłudze sprzętu (nie procesory itp, tylko sprzęt stricte domowo-multimedialny – drukarki, kamerki, skanery , itp). Jeśli to się nie poprawi, to ludzie spojrzą na linuksa i szybko się zniechęcą bo zawsze się znajdzie coś z czym jest problem i nie działa. ”
    Śpiewka stara jak świat a może i starsza. Nawet nie chce mi się pisać o tym dlaczego jest tak jak piszesz i kto ponosi za to odpowiedzialność. Jak widać – pięcioletni „staż” do niczego nie zobowiązuje.

  • czester

    Policzyć wystarczy ile będzie kosztowało kupno licencji na system komercyjny, który użytkownik już zna, a ile podniesienie płac pracownikom z powodu wyższych kwalifikacji albo zatrudnianie dodatkowego pracownika jako support. Będziesz miał swoje koszty…

    Co do huraoptymizmu… Toś chyba Pan nie widział jakie biadolenie czytać można na ircu. Przykład: Koleś zainstalował linuksa tydzień temu, automatycznie windows = shit, winshit, linux natomiast urasta do kategorii cudu – o takim czymś mówię. Za chwilę kolega, który tak zachwalał się wkurzy bo coś nie działa i wywali i tyle linuksa będzie widział. Później dostajemy wizytówkę… Większość znajomych używających linuksa obraca się w środowisku, nazwijmy to, informatycznym i tam może wiedzą co to jest. Ja studiuję na kierunku nieinformatyczny (geografia) i tutaj to nikogo nie obchodzi, na całym roku (80 osób) używamy linuksa tylko mój kolega i ja. Reszta patrzy jak na dziwoląga i dziwią się, że w ogóle mi się chce.

    Argument, że spamuje się z Windowsa jest za to kompletną porażką. Spamować można równie dobrze z każdego systemu. To, że akurat jest tam Windows? Trudno. Ja znam takich co spamują spod unixów i to dlatego, że im wtedy łatwiej.

    Co do wyższości… Może i stara śpiewka. Ale jeśli ktoś mi zaczyna wmawiać, że Linux (zwłaszcza jak coś nie zadziała tak jak powinno – a dzieje się to często) jest przyjazny dla użytkownika to mnie ze śmiechu skręca. Zapraszam na #ubuntu-pl na freenode. Będzie okazja do poczytania z jakimi problemami się zmagają początkujący użytkownicy.

    Kolejną kwestią poruszaną w artykule jest edukacja tych ludzi… Zgoda. Można faktycznie nauczyć ich korzystania z wolnego oprogramowania. A gdzie te profesjonalne narzędzia, które są używane w wielu firmach? Mnóstwo z nich nie ma ŻADNEGO odpowiednika w kategorii wolnego oprogramowania, wiele z nich jeśli już jest to jest średniej jakości. Te dobre można policzyć na palcach jednej ręki (w dużym uogólnieniu).
    Może najpierw należałoby przekonać firmy produkujące użyteczne oprogramowanie do wydawania wersji linuksowych? Może najpierw powinna powstać duża i solidna baza profesjonalnych programów do profesjonalnych zastosowań? To jest prawdziwy problem. Nie mentalność ludzi tylko brak narzędzi. Np. mam linuksa, umiem go używać – fajnie. Co z tego skoro na zajęcia muszę wykonać mapę a na linuksa nie mam do tego dostępnych narzędzi, za to pod komercyjny system mam do wyboru kilka. Od biedy można zrobić w gimpie ale to nie to samo. Jest np. program do zastosowań GISowskich. Nazywa się „Grass”. Sprawia problemy zaprawionej w bojach kadrze naukowej z uniwersytetu, na który uczęszczam i sami ocenili go bardzo słabo. Jest skomplikowany co dyskredytuje go na tle innych programów. Drogie programy komercyjne biją go na głowę wygodą, prostotą użytkowania, szybkością i możliwościami.

    Nie mówię, że linux to dno i nie należy go używać. Po prostu uważam, że ten artykuł na kilometr pachnie tanią propagandą. I masz rację. Mój pięcioletni staż ma się tutaj nijak do mojego podejścia do samej idei. A może jednak właśnie ma? Widzę jak to wygląda od dłuższego czasu i wiem, że jeszcze dużo brakuje? Lanserski pulpit na trójwymiarowej kostce nie jest wyznacznikiem dobrego oprogramowania.

  • ktoś

    Policzyć wystarczy ile będzie kosztowało kupno licencji na system komercyjny, który użytkownik już zna, a ile podniesienie płac pracownikom z powodu wyższych kwalifikacji albo zatrudnianie dodatkowego pracownika jako support. Będziesz miał swoje koszty…

    KONKRETY!
    Poza tym, nie zapominaj, że żyjemy w kraju, gdzie człowiek bez wykształcenia, lub z wykształceniem podstawowym zarabia więcej niż człowiek po studiach.

    Co do huraoptymizmu… Toś chyba Pan nie widział jakie biadolenie czytać można na ircu. Przykład: Koleś zainstalował linuksa tydzień temu, automatycznie windows = shit, winshit, linux natomiast urasta do kategorii cudu – o takim czymś mówię. Za chwilę kolega, który tak zachwalał się wkurzy bo coś nie działa i wywali i tyle linuksa będzie widział.

    ok, tu racja. Mnie przy linuxie najbardziej trzyma jego trwałość. Od kiedy przestałem bawić się kontem roota system działa niemal bezproblemowo. Tymczasem zgodnie z kalendarzem awarii, windowsa musiałbym przeinstalowywać już 2 albo 3 razy – padał mi z niesamowitą wręcz regularnością co 3 miesiące

    Kolejną kwestią poruszaną w artykule jest edukacja tych ludzi… Zgoda. Można faktycznie nauczyć ich korzystania z wolnego oprogramowania. A gdzie te profesjonalne narzędzia, które są używane w wielu firmach? (…)

    poza firmami są jeszcze miliony komputerów domowych. Poza tym nie na każdym komputerze w firmie są potrzebne te super profesjonalne narzędzia. Księkowość nie będzie używała autocada, za to nad bezpieczeńśtwem mogliby pomyśleć. A jak wzrośnie popularność, to wzrośnieteż nacisk na twórców oprogramowania.

    co do wcześniejszej wypowiedzi: Na moje oko Microsoft ma i będzie miał się dobrze…
    na moje oko nie ma się dobrze. Kampania przeciw linuxowi IMO świadczy o tym, że zaczynają się bać. Czyli początek końca jest bliski.

  • czester

    W domach to oni windowsa też mają za darmo… Bo czy w takiej biedzie stać ich będzie na windowsa? Tak jak to było opisane – kupują na bazarze płacąc od płytki a nie za zawartość.

    Ja byłem w stanie funkcjonować na jednej instalacji windowsa przez 3 lata, bez żadnych poważnych perturbacji. Usunąlem go sam, żeby zastąpić go czymś innym ale mniejsza już o to.

    A z tym wykształceniem to bez przesady… Konkrety?
    Wydam 300zł per komputer na licencję windowsa – user już to zna (miał np. w domu)
    Jeśli chodzi o linuksa – nic nie zapłacę za system – ok, jest taniej. Dalej zaczynają się schody. Ktoś musi ten system administrować. Firma zatrudni człowieka – będzie zarabiał powiedzmy 2000zł na rękę – dla firmy wydatek 4000zł miesięcznie (tak około).

    Teraz dochodzą takie sprawy jak oprogramowanie specjalistyczne. Bo umówmy się, że takie banały jak Openoffice to już nie jest sprawa dyskusyjna. Na windowsie licencja na jedno stanowisko będzie kosztowała 17000zł (program GIS, mniejsza o to jaki). Dla linuksa tego programu wcale nie ma. Można napisać od podstaw ale będzie to pewnie kosztowało o wiele więcej. Można też użyć alternatywnego programu. Super. Ale teraz pracownik musi mieć większe kwalifikacje bo nigdzie go nie uczą na żadnej uczelni. Taki pracownik byłby na wagę złota i trzebaby było go solidnie opłacić. Zamiast wydać 17000zł na licencję wydasz tyle na jego płacę, dojdzie dodatkowy pracownik do supportu i już jest większy wydatek. Mając na myśli porównanie kosztów nie mówię tutaj o pani Zdzisi z solarium która sobie w excelu zapisuje ceny usług wykonanych… Zgoda, taką można posadzić przy włączonym linuksie, kliknąć na „calc” i już.
    Nie chodzi mi tutaj o konkretne przykłady. Takiego Ci nie podam. Wystarczy, że wykładał o tym na uczelni jeden z doktorów. Ubolewał bardzo nad tym, że open source nie jest narazie w stanie w niektórych dziedzinach nawet nawiązać walki. Ja jestem ZA open source…

    Nawet mój brat już używa np. openoffice, a raczej używał. Aż pewnego dnia zaniósł prezentację na seminarium i się nie otworzyła. Takie rzeczy potrafią zniechęcić…

  • a

    Jeśli chodzi o koszty szkolenia to naprawdę ludzie (w tym administratorzy) nie rodzą się z umiejętnościami obsługi systemów serwerowych MS. A rozumiem, że tutaj tkwi problem „wyższych kosztów”. Przy migracji firmy/organizacji na inną bądź nowszą platformę software’ową należy się liczyć z kosztami, przykładowo zmieniając oprogramowanie biurowe z MSO 2003 na 2007 trzeba przeszkolić pracowników z obsługi nowego interfejsu, tutaj OO.org ma dużą przewagę. Podobnie przy migracji WinXp -> Linux lub Vista (Linuksa da się skonfigurować tak, aby był b. podobny do WinXP, też obsługowo).

    Jeśli koszty licencji na program na 1 stanowisko to ~15 000 to przy 100 stanowiskach bardzo opłaca się wynająć grupę programistyczną (zwłaszcza przy uczelni), która napisze oprogramowanie (zaoszczędzone pieniądze wystarczają na kilkanaście miesięcy pracy dużego zespołu)

  • psqdny

    fajny artykuł, podoba mi się wizja podróży do afryki po to by uczyć obsługi linuksa, jakby co to dajcie znać i jade 🙂
    pozdro

  • boguu

    Nie lubie takiego gadania, bo ludzie nie umieją to pozostaną przy czymś takim i jest GIT, albo ze przekfalfikowanie ludzi na linuxa byloby droższe, no dobra może byloby droższe chociaż wątpie w to.
    Nie bede pisal teraz o afrycem bo nie wiem jak tam jest u nich mimo, że bylem już kilka razy tam.
    Napisze o naszej kochanej ojczyźnie, prosty przyklad, moi rodzice nie są jescze tacy starzy, jakieś 40 lat na karku, z komputerem mają do czynienia kilka jak nie kilkanaście lat, ja może z 5-6.
    Mialem dużo klopotów z przerzuceniem ich na linuxa, dlaczego?! „Bo oni wolą tamten stary, bo są przyzwyczjeni, bo tego nie umią (Zresztą tamtego też hihih xD), zwykla standardowa wymówka xD
    Gdyby ktoś byl ciekawy to powiem ze przekonal ich fakt, ze nie ma na niego wirusów i jak robią przelewy przez internet to się nikt im nie wkradnie – no wlasnie, może tym powinno się promować pingwina wśród ludzi którzy nie są zaawansowani w informatyce ?!
    Wyciągając wnioski z tego co napisalem powyzej na przykladzie moich rodziców, dlaczego nie chcieli się przerzucić, no wlasnie, bo są przyzwyczajeni, może tak by zacząć przyzwyczajać ludzi do linuxa, pokaże to na przykladzie naszych szkól, akurat teraz jestem w liceum, sam program nauczania jest oparty o wszystko co z Redmond, przykladowy temat w dzienniku „Podstawy programu Microsoft Excel”, wszystko mówi samo za siebie. Szkoly i tak są biedne, po co mają wydawać na systemy ??!!
    W 100% wystarczyloby Edubuntu !! Dzieci bylyby edukowane od najmlodszych lat na linuxie, więc pózniej nie byloby problemu, że się w firmie nie umieją obslużyć.
    A co do naszych szkol, to powiem tyle pracuje się na przestarzalych systemach i oprogramowaniu, w mojej szkole akurat nie jest źle bo mamy 98, i Windows Server 2003 :O WoW !!

  • czester

    Większości moich znajomych linux po prostu NIE OBCHODZI. Nie chodzi o to, że nie chcę ich przekonać, tylko że ten temat ich w ogóle nie interesuje. Mają coś co działa i tyle.

  • boguu

    Dokladnie czester, tak jak mowisz jak ja im opowiadam, pokazuje swojego pingwina, to niektorych moze to intersują ale sie boją, ze cos im nie bedzie dzialac i tylko się klopotu narobi i już.
    Wolą mieć te swoje wirusy, ale wazne ze dziala i juz.

  • t0m3k__

    Co do Linuksa w Polsce to powiem Wam: Nie jest tak źle 🙂
    Z tygodnia na tydzień poznaję nowe osoby używające Linuksa (głównie Ubuntu). Są to zwykli użytkownicy komputera, tak zwani „klikacze”. Wielu ludzi uważa ten system za prostszy w obsłudze, paru z nich nawet nie wie, że jest on bezpieczniejszy od Windowsa a większość z nich uważa, że po prostu jest lepszy.

    Co głównie odstrasza ludzi od wolnego systemu? To, że duże firmy branży elektronicznej go ignorują. A my im na to pozwalamy. Musimy się pokazać. Na Linuksa nie ma sterowników, programów. Ludzie mówią: „To sprawa Linuksa i jego użytkowników, niech sobie sami zrobią” ale nikt nie patrzy na to, że Microsoft, poza systemem, sam nie robi praktycznie nic!! Użytkownicy Windowsa to w części osoby nie umiejące nawet wgrać dobrze sterowników do telefonu, oni chcą mieć wszystko gotowe i o to walczą z producentami sprzętu, a użytkownicy Linuksa jak sobie z czymś nie radzą to „pytają google”, wbijają na IRC’a lub na forum a jak się nie uda w żaden sposób to mówią „Trudno”. Co robić? Najlepiej męczyć producentów sprzętu. Jednak trzeba się zebrać i robić to razem. Bo wystarczy, że 3% użytkowników Windowsa to osoby „nie umiejące wgrać dobrze sterowników od telefonu” to i tak jest ich więcej niż wszystkich Linuksiaży a te 3% to grubo poniżej stanu faktycznego. Wiem bo we wsi jestem uważany za komputerowego Guru i jak widzę co czasami niektórzy robią z Windowsem to nie wiem czy się śmiać czy płakać.

    Oczywiście wiem, że jest wiele organizacji, ruchów czy osób które pracują na to, żeby było lepiej, jednak jest ich za mało. Sam reklamuję Linuksa wszędzie gdzie się pojawię i robię wszystko by ktoś kto przeze mnie się przesiadł na ten system nie powiedział mi kiedyś „Mówiłeś, że będzie lepiej a jest do dupy”. Trzeba pokazać dobre strony tego systemu, nie ukrywając jego wciąż licznych wad. Pozdrawiam!

    P.S. Wróciłem na Linuksa po kilko miesięcznej przerwie z powodu „braku sterowników” 🙂
    P.S. 2 Cieszy mnie to, że po włożeniu kontrolera W-Lan wystarczyło wpisać MAC i klucz WEP aby wszystko chodziło 🙂

  • rafi

    Skoro tak was interesuja konkrety odnosnie oszczednosci przejscia z windy na linuxa to prosze:
    Pracuje w duzej spolce ktora posiada 2 stacje paliw, zajmuje sie transportem i spedycja ma 2 warsztaty samochodowe (dla tirow i osobowek), 2 sklepy z czesciami samochodowymi, plus sklep na jednej ze stacji, ogromne powiezchnie magazynowe (czesc wynajmowana innym firmom, w czesci platne przechowywanie towaru), kilka wozkow widlowych, 3 cysterny,82 tiry i obsluguje duze transporty i zaladunki kolejowe(wszystko w jednym miejscu z wyjatkiem kolei).

    W firmie znajduje sie ponad 90 kompow. Do konca 2006 roku wszystko bylo na win98 jakis windosowki serwer. Co chwile byly jakies problemy to sie walily systemy bo jakis wirus przelecial przez siec jak buza, to brak komunikacji z siecia i ksiegowosc nie miala dostepu do dokumentow do rozliczen. Najgorsze oczywiscie bledy z pensjami kazdy pracownik ma identyfikator a w firmie sa czytniki identyfikatorow dzieki ktorym zliczany jest czas pracy poszczegolnych pracownikow a sypal sie ten system non stop. Awarie zwiazane z utrata danych bardzo czeste i uciazliwe bo komp padl przed zapisaniem kopii zapasowej. Mimo ze oprogramowanie ksiegowo magazynowe bylo na biezaco aktualizowane codzienni nastepowaly jakies problemy. O sciaganiu jakis filmow w pracy czy normalnej pracy z internetem moglismy zapomniec. Seriwsanci z ktorych uslug korzystalismy smiali sie ze przejda do nas na stale a wielu prubowalo poprawic nasza siec. Jedna z poleconych firm zajmujaca sie komputeryzacja duzych przedsiebiorst chciala wszedzie wprowadzic XP i zbudowac siec od nowa. Niewiem ile kosztowac mialy licencje ale koszt ich uslugi mial wyniesc okolo 20 tys.

    Szef sie nie zgodzil i na poczatku roku w czasie inwentaryzacji cala siec zostala przerobiona. Na komputerach pojawil sie linux suse. Kazdy komputer skonfigurowany jak nalezy pracownicy maja wlasne konta i ustawienia. Teraz niema problemu kazdy ma skype co ulatwia nam komunikacje ze soba, lacze internetowe dziala jak nalezy (kazdy sciaga i oglada co chce), pierwszy restart serwera mial miejsce po 156 dniach uzytkowania. Od tamtego czasu byla tylko jedna awaria ale to byl sprzet padla jedna z kart sieciowych na serwerze.

    Teraz koszta:
    wszystkim zajal sie nauczyciel informatyki z ogolniaka i jego 2 uczniow wzieli za to 5000zl (oczywiscie szef znalazl jakies koszta na pokrycie tego 😉 ) teraz ten informatyk wpada raz w miesiacu i robi inspekcje calego systemu reszte robi online. Kopie robione sa codziennie ktos z pracownikow wklada tylko plyte do nagrywarki i odpala odpowiedni skrypt. Bierze on za to kilkaset zlotych dokladnie niewiadomo ile bo sie nie przyznal.

    Ile firma na tym zaoszczedzila policzcie ponad 90 licencji na windowsa 5000 zamiast 20000 za usluge.
    Szef powiedzial ze roczne oszczednosci na tym rozwiazaniu to conajmniej 50tys zlotych.
    Ogromne straty tracil na kontrolach skarbowych i karach za niezgodnosc deklaracji podatkowych, jak walila sie siec to ksiegowosc nie mogla wykazac wszystkich dokumentow (dzienni wystawianych jest ich nawet 2000) co wychodzilo po pewnym czasie. Dodatkowe straty wynikaly z tego ze czasami w poszczegolnych dzialach nie mozna bylo obsluzyc klientow z powodu awarii sieci albo innego problemu jak np odzyskiwanie danych.
    No i brak kosztow zwiazanych z serwisantami za same dojazdy kilka razy w miesiacu brali wiecej niz nauczyciel ktory sie tym zajmuje.
    Pracuje jeszcze w firmie kilka windowsow ale ich padniecie nie zakloci pracy firmy.

  • admo

    Do czestera.
    Nie wiem skąd Ty bierzesz informacje, czy pracowałeś na każdym możliwym stanowisku, na którym wykorzystywany jest komputer, czy jak?
    Po pierwsze w informatyce występuje tzw. użytkownik nietechniczny. Wiąże się to z tym, że jeśli padnie mu system, to nie interesuje go czy jest to Windows czy Linux. Każda większa firma (nie chcę skłamać, ale wystarczy chyba 15 osób) niezajmująca się działalnością IT, posiada administratora (czy to na stałe, czy wynajętego), który trzyma cały system przy życiu. Wątpię aby pani z księgowości w wieku 45 lat, podczas pracy przeinstalowała Windowsa (bo go zna). Tak więc argument o wzroście kosztów utrzymania jest z d…:)
    A sam użytkownik? Co mu robi za różnicę czy zamiast słoneczka w tray’u jest gwiazdka (chodzi o komunikator), czy też zamiast MS Office na początku wyświetla się OpenOffice?
    Oczywiście, masz rację odnośnie specjalistycznego oprogramowania, które istnieje tylko w postaci pod Windowsa. Ale wydaje mi się, że dużą część (komputerów) działających w firmach WSZELKIEJ MAŚCI można by spokojnie zastąpić Linuksem (i nikt by się nie zorientował).
    Pracowałem w kilku miejscach gdzie wykorzystywano windowsa jedynie do wprowadzania cen nowych produktów lub podobne.

  • blackedeyed

    Linux- Microsoft, Microsoft- Linux. Jeszcze rok temu bylem utwierdzony w przekonaniu, ze na jakiejkolwiek dystrybucji pingwinowego systemu ujechac za dlugo sie nie da. Dlatego zeby byc legalnym i nie trzasc dupa przy kazdym dzwonku do drzwi zakupilem licencje na XP Home i to w silnej swojej glupocie- NA RATY !!! (ale z monitorem :)). Siedze obecnie na Kubuntu i powiem jedno- wszystko to co da sie zainstalowac na M$, zainstaluje sie tez na „Linie” (no moze procz drukarek Lexmarka, ktore chyba sie nie doczekaja sterownikow do wiekszosci typow). Gdybym byl troche madrzejszy, to z pewnoscia nie kupil bym oprogramowania, ktore nie koniecznie sa dopracowane, a kazde service-packi wychodzace co 2 lata zawieraja tylko masowe poprawki. Wole darmowe CDiki z Shipit i wplacic co kilka miesiecy te 100 zl, bo robota jaka wkladaja programisci jest tego warta. A co do nosnikow „piratow” w Polsce jest dokladnie tak samo 1 CD z oprogramowaniem 25 zl- 2 CD z gra 50 zl, a za ta cene gry mozna kupic w legalnych pudelkowych wersjach.
    @Czester czy Cheester- Vista to wlasnie koniec Microsoftu, poniewaz wybiegla ona ostro poza dopuszczalne granice wymagan komputerow (a o wyzszosci formy nad trescia nie wspomne) wiekszosci krajow UE, bo nawet w Niemczech, czy Hiszpanii srednio uzytkownik zmienia komputer co 5 lat, a w Polsce ktos zmienia????

  • Soc

    U nas zmieniają komputery, jak już się… rozsypią 😉

    Ja wdrążam linuksa wsród wszystkich znajomych. Jak patrzę na ten win-syf to moje umiejętności perswazji rosną z sekundy na sekundę…

    Myślę że sytuacja w Afryce się zmieni, wraz z mentalnością jej mieszkańców. Ale czytając ten artykuł doszedłem do wniosku że społeczność open-source to coś więcej niż tylko konkurencja dla M$, ponieważ „filozofia” open source nie kończy się na komputerach czy programach, ale samej chęci pomagania innym w rozwoju…

  • Skubert

    Ja dzisiaj kupowałem obudowę do telefonu w małym punkcie w jednym z supermarketów. Mieli tam na ok.5mkw trzy kompy z Windowsem Vistą, a facet jak sprzedał to otworzył kajecik i zapisywał za pomocą długopisu. Myślałem, że padnę.

  • klikacz

    Jestem klikaczem jak to niektórzy mogli by o mnie powiedzieć mam orginalego win xp którego używają moje dzieci do grania i to jest minus linuxów i nie ma co sie zaperzać, ale mam też od 2 lat zawsze jakąś dystybucje linuxa (cd linux pl,mandriva) niestety nie znam sie nawet na instalacji ze źródeł. Dotychczas systemy linuxowe były skomplikowane niejasne pewnie wina była po mojej stronie ale prawa dostepu w mamdrivie doprowadziły mnie do białej gorączki . W końcu zainstalowałem ubuntu i uważam że jeżeli jakiś sytem ma być lepszy od visty to tylko ten pomijając gry jest on najbardziej przyjazny użytkownikowi klikaczowi no i nie ma virusów , nie ma szpiegów ściągających hasła do mojego banku .I to jest to!!! ostatnio moja matka kupiła komputer i też zainstalowałem tam dwa systemy. Ubuntu jest do banku bo usuwanie szpiegów z win to katorga.
    Jak dla mnie plusem jest firefox,kadu,evolution,open ofice,i szereg innych aplikacji których nazw nie znam bo to jest np.dodaj usuń aplikacje. Najlepiej by było bym nie musiał zaglądać do konsoli bo tam trzeba mieć wiedze informatyka a ja mam zawodówke. Promuje ubuntu bo lepszych nie znam.
    Pozdrawiam wszystkich użytkowników ubuntu i tych zaangażowanych i tych mniej!!
    ja jestem zadowolony !
    Ps. czemu na windzie wiatraki mają co chłodzić i je słychać a na UBUNTU JEST CISZA
    zużywa mniej prądu??!!!!!!

  • Świeżak

    Do czestera.
    Szanowny panie „Jeśli chodzi o linuksa – nic nie zapłacę za system – ok, jest taniej. Dalej zaczynają się schody. Ktoś musi ten system administrować. Firma zatrudni człowieka – będzie zarabiał powiedzmy 2000zł na rękę – dla firmy wydatek 4000zł miesięcznie (tak około).Teraz dochodzą takie sprawy jak oprogramowanie specjalistyczne…” sięgając pamięcią do firm w których pracowałem, a było ich kilka nie przypominam sobie abym kiedykolwiek sam zarządzał stacja robocza, która była przy moim stanowisku pracy (windows). Zawsze przychodził jakiś tam administratorek i grzebał jak coś padało. Przy przechodzeniu do nowej firmy znowu mnie szkolono bo firma używała innego programu specjalistycznego. Więc myślę, że koszty używania linuxa w firmie biorąc pod uwagę przeszkolenie personelu i zatrudnienie fachowca, admina są takie same jak i w windows. Lub tez zbliżone. (w obecnej firmie pracuje na linux, w domu też).
    Pozdrawiam
    PS:Moja żona nauczycielka geografii podnosząc swoje kwalifikacje musiała nauczyć się obsługi linuxa bo wprowadził go dyrektor do szkoły. Nikt dodatkowo jej za to nie zapłacił. Brawo dla dyrektora. Bo dlaczego moje pieniądze z podatków maja iść na zapłacenie licencji za windows.

  • Mariusz

    Pracowałem w firmie, gdzie cały system był oparty o serwery Microsoftu.
    Nie było dnia, żeby wszystko działało. Jak nie sypał się CRM to nie było połączenia z serwerem.
    Czasem trzeba było się zresetować, bo serwer nie chciał wpuścić do jakiegoś katalogu z dokumentami udostępnionymi…
    Po prostu horror…

  • JUM@

    [quote comment=”9783″]Większości moich znajomych linux po prostu NIE OBCHODZI. Nie chodzi o to, że nie chcę ich przekonać, tylko że ten temat ich w ogóle nie interesuje. Mają coś co działa i tyle.[/quote]

    Myślę, że to kwestia ich działań na komputerze. Jeżeli nic im się nie psuje to znaczy, ze urzywają dosłownie kilku programów, które nie mają żadnych większych problemów z działaniem na każdym systemie.

  • Ari

    A gdy ja staram się namawiać znajomych na Linuxa, to nie zdążę dokończyć i słyszę odpowiedź: „A czy gry mi będą działać?!” No i dyskusja się kończy… Z wiekiem wyrasta się z gier, więc może od studentów i zwykłych surferów internetu rozpocznie się w jakimś stopniu globalizacja Linuxa…

  • kobretti

    do klikacza
    sam korzystam z ubuntu i też jestem klikaczem ale podoba mi sie ogólnie wszystko jest dużo zamienników windowsowych a co do linuksa w firmie też nie mam nic przeciwko wrecz pyzeciwnie jestem za.

  • GrzegW

    Wydaje mi się że część winy za niedostatki oprogramowania i sterowników ponosi szeroko rozumiana społeczność Linuxowa. Powiedzmy, że jestem producentem jakiegoś urządzenia czy programu i nie chcę czy boję się otwierać kodu czy specyfikacji, ale lubię/szanuję Linux i chciałbym żeby mój produkt był dostępny dla jego użytkowników. No właśnie, tylko użytkowników którego Linuxa? Czy mam zestawiać 100 środowisk i 100 razy testować, czy choćby 10x ograniczając sie do najbardziej popularnych dystrybucji. To i tak za duże koszty.
    Oczywiście, nie neguję potrzeby istnienia nawet 1000 dystrybycji, ale już dawno wszyscy znaczący 'gracze’ Linuxowi powinni powołac jakąś organizację wypuszczającą REFERENCYJNA dystrybucje – nazwijmy ją LSB (Linux Standard Base) zawierającą najpopularniejsze (ustalone) srodowiska graficzne bez customizacji (programiści tych środowisk musieli by dbać zeby działaly pod LSB). Nalezalo by tez uzgodnić wspólny format pakietów. To LSB byloby przeznaczone dla badania kompatybilności sprzętu i programów. Na pudełku produktu byłoby np. napisane, ze działa (=było testowane) na Linuxie LSB KDE GNOME ew. nr wersji.
    Z grugiej strony dana dystrybucja podawała by że jest zgodna z LSB nr wersji xxx, a jeżeli coś nie chodzi pod np. Ubuntu a chodzi pod LSB, to jest to bug W UBUNTU.
    Oczywiście słyszałem, że powstała specyfikacja LSB i prowadzi się prace nad wspólnym formatem pakietów, ale dlaczego tak pożno ?!? Dopiero jak powstanie jedna REF dystrybucja, to można się zająć naciskami na przemysł oraz ew. modyfikacją prawa w kierunku większej demonopolizacji na rynku systemów operacyjnych (np. procesy w stylu tego o specyfikację formatu danych do ZUS).

    Ja 'ewangelizuje’ bez famfar, po prostu w domu używając Kubuntu i Xubuntu (dzieci) i opowiadając jak się ktoś pyta, szczeże o zaletach i wadach Linuxa oraz że można sie obejść bez Windows i Photoshopa i że skończyła się u mnie tolerancja dla piractwa komputerowego i w zasadzie wszystko da sie zrobić oprogramowaniem darmowym.
    Najbardziej przeszkadza mi w linux, że:
    – przecietne darmowe płytki dołaczane do gazet na ogół nie działają pod Wine (np tłumacz Pol-Ang Technet, Słownik J. Polskiego PWN, itd.)
    – są wciaż duże luki w oprogramowaniu zwłaszcza nie związanym z it i dla raczej starszych, np. nie znalazłem programu do projektowania ogrodu, nie widzę porządnego rozwiązania w temacie kontroli rodziecielskiej itp.
    – jestem np. nieco zdegustownay tym ,ze czesc płyt CD dołaczonych do podręczników szkolnych nie da sie uruchomic pod Linux/wine – czyli znusza sie ludzi do kupna Windows.

    Gdybym miał nieco wiecej czasu, myślę, że starał bym się właśnie pomóc pray Wine, żeby przymajniej 90% najrożniejszych programów się uruchamiało, a nie tylko gry.
    Pozdrawiam.

  • laybythesea

    Przecież sterowniki, które dostarcza w tej chwili np NVIDIA nie są zależne od żadnej z dystrybucji.
    [quote]przecietne darmowe płytki dołaczane do gazet na ogół nie działają pod Wine (…)
    ze czesc płyt CD dołaczonych do podręczników szkolnych nie da sie uruchomic pod Linux/wine[/quote]
    Obwiń producentów oprogramowania/sprzętu, że nie przygotowali wersji dla Linuksa. No chyba, że Windowsa winisz za to, że nie potrafi zainstalować Firefoksa z paczki deb…

    Co do programu do projektowania ogrodu – może napisałbyś go sam? Ach nie, nie możesz, Ty przecież nie umiesz pisać programów i nie masz na to czasu. Ktoś powinien to zrobić za Ciebie, i udostępnić swoją pracę oczywiście za darmo, no bo jak? (tak, to zamierzona demagogia, równie mijająca się z rzeczywistością jak Twoja wypowiedź).

    Pozdrawiam również.

  • GrzegW

    @laybythesea:
    – Nie pisałem o sterowniku Nvidia, tylko generalnie o rożnych produktach. Mój punkt mogę zilustować na przykładzie adobe, jak wejdziesz na ich strony, to znajdziesz flash plugin w kilku formatach na Linuxa, a nie ma np. .deb.
    Mam oczywiscie swiadomość że sterowniki pisze się dla jądra i w zwiażku z tym zadziałaja (prawdopodobnie) na wiekszości dystr z tym jadrem, nie zmienia to faktu, ze przetestować na czymś trzeba, a napisanie na pudełku, że działa pod Linuxem to teraz nic konkretnie nie znaczy.
    – Z podrecznikami jest troche inna sprawa niż z innym softem, bo nie jest to rzecz, którą możesz kupić lub nie, tylko jest ci narzucona. Czyli ministerstwo zatwierdzając podręcznik zmusza cię do kupienia produktu jednej firmy – to nie jest ok, podejżewam, że taki podręcznik w kraju o wiekszej świadomości (np. w Niemczech) nie uzyskał by aprobaty.
    – Chyba mnie źle zrozumiałeś. Nigdzie nie napisałem, ze mam do kogokolwiek pretensje, ze coś nie dziala lub czegoś nie ma. Ponieważ artykół jest z grubsza o tym dlaczego ludzie nie chca przechodzić na Linuxa, to napisałem swoje zdanie – zbyt mały odsetek produktów (mówiąć globalnie) działa out-of-box na Linux (lub ma chociaż instrukcję – no właśnie pod jakiego Linuxa), a ludzie są leniwi i nie wszyscy mają ochotę się wgłębiać czy szukać czegoś po internecie, wreszcie nie wszyscy maja łacze bez limitu danych.

    Na marginesie, jestem programistą z gługoletnim stażem przemysłowym, i na ogół wiem co mówię.
    W wieku 38 lat niestety trudno jest znaleźć czas na wszystko co by się chciało zrobić – sam zobaczysz.

  • laybythesea

    Po prostu obwiniłeś społeczność Linuksa, choć powinieneś obwinić producentów. To, że coś nie działa out of box, powtarzam, nie jest winą Linuksa. I to by było właściwie na tyle.

    Co do marginesu… A co jeśli ja mam 50 lat, programuję od 30 i także wiem co piszę? Zgodzisz, że taki argument to żaden argument?

  • GrzegW

    [quote post=”459″]Zgodzisz, że taki argument to żaden argument?[/quote]
    Przedstawilem się szerzej, boś sam mnie pierwszy zaatakował bez powodu:
    [quote post=”459″]Ty przecież nie umiesz pisać programów i nie masz na to czasu[/quote]

    Społeczność Linuxa i Open Source jest stosunkowo nieprzyjaźnie nastawiona do producentów oprogramowania zamkniętego, „zamkniete, własnościowe, proprietary, …, nie chcą otworzyć kodu, a fe…” – wróg publiczny nr 2 (1 to MS ;)) – czyż nie tak. Moje zdanie jest takie, że L-x nigdy nie siegnie mas dopóki to się nie zmieni. Społeczności robią wiele wspaniałych rzeczy, ale nigdy nie pokryją całego rynku programów, bo przekrój ich aktywnych członków od jakiegoś czasu zasadniczo różni się od ogółu domowych użytkowników komputerów i po prostu pewne rzeczy ich nie interesują. Zawsze bedzie pewne przegięcie w kierunku „przez programistów dla programistów”.
    Trzeba mieć szacunek dla firm konkurujących na rynku komercyjnym i maksymalnie ułatwić im port na Linuxa w całej jego rożnorodności zamiast mieć pretensje ze ich produkty nie są dostępne na mój system. Uważam np. że dobrym pomysłem by był znaczek/ew. certyfikat – „Chodzi pod Wine”

    To tyle, ze swojej strony wyczerpałem temat,
    Pozdrawiam.